News: List od Czytelnika: Większa doza realizmu potrzebna od zaraz

Znalezione na blogach: Mrożek miał rację...

Piotr Jóźwiak

Źródło: rzutberetem.net

14.11.2012 16:29

(akt. 21.12.2018 22:32)

- Pierwsza porażka zawsze boli najbardziej. Franek z Białegostoku zapowiedział w piątek, że Jagiellonia nosi się z zamiarem pokonania Legii w sobotę – by liga była ciekawsza. I słowa dotrzymał. Najpierw dał asystę przy pierwszym golu, później sam trafił do siatki – 164. raz w ekstraklasie, ale pierwszy od blisko dwóch miesięcy. W doliczonym czasie gry, celebrując opuszczenie boiska, zdążył podziękować za mecz chyba nawet królowej Elżbiecie. Jemu, żubro-wiślakowi, niewiele rzeczy może sprawić większą frajdę, niż zwycięstwo przy Łazienkowskiej - czytamy na blogu rzutberetem.net

 

 

Mógłbym pisać o tym, że w pierwszej połowie brakowało kogoś, kto organizowałby grę za plecami Ljuboi. O, albo że Dżalamidze, Słowik i Pazdan wznieśli się na wyżyny swoich umiejętności. To bez sensu. Po przerwie Legia wzmocniła ofensywę, co dało bramkę. A czy kogoś dziwi, czemu akurat ci piłkarze Jagiellonii wyrośli ponad resztę? Przecież Gruzina wypromowały słabo dysponowane boki obrony i żenująca asekuracja – albo wręcz jej chroniczny brak – ze strony skrzydłowych. Słowik, Pazdan? Zatrzymali Ljuboję, super. Ale gdyby obejrzeć mecz raz jeszcze, okazałoby się, że Serb mógł skompletować przynajmniej hattricka. I tamci mieliby wtedy niewiele do gadania.

 


Dziwny był to mecz, taki irytujący. W zasadzie wystarczy wyciąć i oprawić w ramkę sytuację z 45. minuty, kiedy Kosecki toczył nierówny bój z banerami reklamowymi. Jeden z najlepszych legionistów – choć poprzeczka wisiała naprawdę nisko – był w stanie wykopać piłkę za linię końcową dopiero za czwartym(!) razem. Ale można go wytłumaczyć. Chyba sam jeszcze nie doszedł do siebie po tym, jak kilka minut wcześniej dopadł wielkoluda Ukaha. Na boisku można cwaniakować – pod publiczkę, na notę. Nie wiem jednak, czy Kuba poleciałby równie szerokim gestem, gdyby wpadł na stopera Jagi w ciemnej, wąskiej uliczce. Jeśli tak, to znaczy, że szybkościowo czuje się rewelacyjnie. Legii, mimo że w każdym meczu ma świetne momenty, cały czas brakuje stylu. Chwilami przeciwnik ma za dużo do powiedzenia, po prostu…

 


Emocji nie zabrakło na pustych trybunach, za sprawą jednej z kibicek, która – ustami pana Hadaja – doceniła bramkostrzelność swojego partnera. No nic, gratulacje. Ale czekałem na gole, te boiskowe. Do wyrównania doprowadził Rzeźniczak, wykańczając jedną z nielicznych ładnych akcji. Nieważne, że skiksował i piłka, która miała lecieć płasko, ostatecznie wpadła pod poprzeczkę. Wpadła. Tym samym Kuba zaliczył swoje trzecie ligowe trafienie w 181. występie. Poprzednim razem trafił… też z Jagiellonią, też w Warszawie. Obie zdobyte bramki dzieli dokładnie 2 lata i 4 dni. Niech się strzeże rywal, który wpadnie na Legię w piątek, 14 listopada 2014 roku!

 


Szuler. Nie rozumiałem, dziwiłem się, ale jednocześnie byłem zdeterminowany, by podjąć walkę z absurdem. Wystarczyło przeczytać opowiadanie Mrożka, zatytułowane na cześć nazwiska słoweńskiego obrońcy. Przy stole siedzi czterech mężczyzn, którzy tasują karty. Jeden z nich, będący obcokrajowcem, mówi: – Jestem Szulerem [...]. I w grze ze mną [w karty] nie macie żadnych szans. Ta deklaracja spływa po Nowosądeckim, głęboko przekonanym, że Szuler blefuje. Namawia więc kolegów – Narratora oraz Beyera – do rozpoczęcie gry.

 


Szuler zwycięża siedem partii z rzędu, za każdym razem powtarzając jak mantrę pierwsze zdanie. Zdruzgotany Narrator chce przerwać grę, ale w końcu – obrażony na kolegów – rozdaje karty po raz ósmy. Po osiemnastej porażce, mężczyzna prosi cudzoziemca o podłożenie się ze względów humanitarnych. Nic z tego, przybysz znów wygrywa. Beyer nie wytrzymuje. Pada na kolana, po czym błaga go, by ten zaprzeczył, że naprawdę jest Szulerem. Bez efektu. Szuler zgarnia pieniądze ze stołu i wychodzi.


Niezręczną ciszę przerywa Nowosądecki. - Alem go nabrał [...]. Ani przez chwilę nie wierzyłem, że jest Szulerem.


PS. Wszelkie podobieństwo Nowosądeckiego, Narratora i Beyera do osób decyzyjnych w Legii jest niezamierzone.

Polecamy

Komentarze (10)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.