News: Komentarz: Szambo

Analiza potencjału Legii - prawa obrona

Marcin Szymczyk

Źródło: List od Czytelnika

14.09.2011 11:29

(akt. 21.12.2018 15:11)

<p>Obowiązki jakie mają do wypełnienia prawi defensorzy są dokładnie takie same, jak w wypadku ich kolegów występujących na lewej flance. Nic dodać nic ująć, a jak to się prezentuje w rozbiciu na poszczególnych graczy? Zapraszam do lektury analizy.</p>

Jakub Rzeźniczak – pamiętam czasy, gdy Kuba był dla mnie przykładem na nieudolność polskiej myśli szkoleniowej. Nie mogłem zrozumieć, jak można przez tak długi okres nie potrafić zdefiniować pozycji, na której powinien grać ten młody (wtedy) chłopak. Czasem miałem wrażenie, że miejsce na boisku przypadało Kubie na zasadzie… loterii. Raz środkowy obrońca, raz defensywny pomocnik, innym razem próby z grą na boku pomocy.


Co ciekawe, jak dla mnie nie pasował do żadnej z tych pozycji na których przyszło mu występować. I tak rzucano tego chłopaka po boisku, potem rzucano nim po klubach, aż wreszcie znalazł się ktoś, kto dostrzegł w Rzeźniczaku bocznego obrońcę. Od tego momentu tak naprawdę zaczyna się kariera piłkarska tego zawodnika. Na początku przebiegała tak jakoś niemrawo, a samemu zawodnikowi bardzo ciężko było przekonać do siebie kibiców (trenerzy Urban i Skorża mieli do niego bezgraniczne zaufanie). Jednak wraz z upływającymi sezonami z Kubą Rzeźniczakiem było coraz lepiej, z jego grą zresztą też. Potrafił nam zaprezentować coraz więcej swoich walorów, umiał też zademonstrować w trakcie meczu  umiejętności, które dotąd oglądali tylko koledzy na treningach. Przełomowy był chyba poprzedni okres przygotowawczy, kiedy to płynęły z obozów informacje o doskonałej formie „Rzeźnika”, o jego ciężkiej pracy na siłowni (efekt „bez koszulkowy” powala). Do tego doszła zdecydowana poprawa w kwestii ofensywnej, dośrodkowania zaczęły siać postrach u rywali, a współpraca ze skrzydłowym mogła być nazywana modelową. Jakub był jednym z niewielu zawodników, do których nikt nie mógł mieć większych pretensji za poprzedni sezon. Wtedy przewrotność piłki nożnej po raz kolejny pokazała swoje oblicze. Właśnie w momencie w którym wydawało się, że Legia ma świetnego prawego defensora „na lata”, że po Piszczku to tylko Rzeźniczak. Przyszły mecze tego sezonu i na boiskach pojawił się „Jędza”. Dla Kuby nie jest to miła wiadomość. Rywalizacja tej dwójki może być jednak sztandarowym przykładem, jak powinna wyglądać obsada każdej pozycji w naszym klubie. W tej chwili dobry, walczy o miejsce z jeszcze lepszym.

 

Artur Jędrzejczyk – Kolejny zawodnik potwierdzający moje małe rozeznanie w zawiłościach futbolu. Moim zdaniem urodzony środkowy obrońca. Doskonałe warunki fizyczne, doskonałe przygotowanie kondycyjne, świetny timing, wszystko okraszone umiejętnością „nakrycia czapką” pilnowanego przez siebie zawodnika. A jednak, z kim nie porozmawiam kto widział „Jędzę” w treningu, kto zna go z występów, to zawsze słyszę, że wcale tak nie jest. Dla Artura jest bok obrony i już. No dobra, z wszystkimi nie będę się kłócił. Dla mnie, jeśli miałbym znaleźć coś, co powoduje pewne niebezpieczeństwo w grze jako środkowy obrońca, to zbyt duże ciągoty do gry faul i to kompletnie niepotrzebnej. Doskonałym przykładem był mecz z Wisłą na Łazienkowskiej, kiedy to schował do „kieszeni” (fantastyczne określenie Żewłakowa) będącego wtedy „w gazie” Genkova. Co z tego, jeśli w mojej ocenie mógł zarobić za swoje interwencje nawet dwie czerwone kartki. Kartki za faule już poza akcją, już po zabraniu piłki, po tym jak zagrożenie dawno minęło. Ja rozumiem, że obrońca powinien na początku meczu „postraszyć” swojego „podopiecznego”, ale „Jędza” w tym meczy „straszył” go regularnie. Niemniej jednak na tą umiejętność „zniknięcia” przeciwnika postawił trener Skorża w meczach z wyżej notowanymi rywalami i oczywiście wypaliło. Tak na prawdę musiało, bałem się o przygotowanie fizyczne (tyle czasu bez rytmu meczowego), bałem się o technikę i czucie piłki (ten sam powód), ale o to, że „przykryje” przeciwnika nie bałem się wcale. Jak widać nasz trener też. Nie oszukujmy się, od Artura nie możemy oczekiwać celnych dośrodkowań, wspaniałych wejść wspierających skrzydłowego (niektórzy w tej zmianie upatrują gorszej postawy Manu i mogą mieć rację) ale…. Za to mamy kompletny spokój na prawej stronie boiska. Gdy na murawie jest Jędrzejczyk, zagrożenie z tej strony boiska staje się minimalne. W obecnej chwili to jest chyba optimum na mecze w Lidze Europejskiej. Choć nie ukrywam, że z każdym meczem w składzie pewność siebie będzie wzrastać, wszyscy pamiętamy jakiego zamieszania w szeregach przeciwnika potrafi sprawić szarżujący Artur Jędrzejczyk. Obyśmy coraz częściej byli świadkami takich szarż.


Srdja Kneżević – Przyznaję, że jeśli chodzi o tego zawodnika to cała moja piłkarska wiedza „wysiada”. Nijak nie jestem w stanie zrozumieć, jak podstawowy gracz mistrza kraju z wyżej notowanej ligi, etatowy zawodnik drużyny regularnie grającej w europejskich pucharach (o czym my jako kibice i nasza Legia, jako klub może tylko pomarzyć) nie jest w stanie przebić się do składu drużyny polskiej Ekstraklasy. Nie jest nawet w stanie zagrozić grającym tu obrońcom, Wygląda na to, że dopiero jakiś kataklizm pozwoliłby mu na wskoczenie do składu. Choć z drugiej strony eksperymenty z Ostródy wskazują, że w przypadku wspomnianego kataklizmu ujrzelibyśmy na prawej obronie ... Inakiego Astiza, a nie naszego bohatera. Czyli co? Zupełnie do niczego? Jakim cudem? Nie uwierzę, że sprytny Partizan trzymał Srdję w składzie przez trzy lata tylko po to, aby wcisnąć go naiwniakom z Warszawy. To tak nie działa, a... jednak. Ile bym o tym nie myślał i tak nic mądrego nie wydumam. Według mnie Srdja albo powinien dostać szansę, albo trzeba się go pozbyć za wszelką cenę. Być może warto nawet wzorem klubów zachodnich dopłacać nieco do jego pensji w innym klubie, w końcu lepiej płacić niepotrzebnemu zawodnikowi 1/3 jego pensji, niż całość.


Podsumowanie – Wychodzi na to, że po prawej stronie boiska mamy dwóch świetnych zawodników. Piłkarzy, o których zabiegałby każdy ligowy trener. Ta strona wydaje się być nad wyraz zabezpieczona. Niestety trawi ją ta sama bolączka, co stronę lewą, czy kompletny brak następców na horyzoncie. Ani w Młodej Legii, ani w młodszych rocznikach nie widać na razie kogoś, kto pozwoliłby na spokojną sprzedaż któregoś z naszych „prawych”. Zastanawiam się, czy wobec urodzaju na tej stronie i chwilowej (mam nadzieję) posuchy na stronie lewej, nie spróbować przesunąć któregoś z chłopaków na przeciwną flankę. Bronić potrafią obaj, więc ten element tak bardzo nie powinien się zmienić, a gra do przodu przyjdzie z czasem. Z drugiej strony mamy wtedy spore ryzyko kontuzji, a tak wielu tych obrońców nie mamy, aby szafować ich siłami. Ot, zagwozdka. Wracając do oceny prawej strony, to nie widzę w tej chwili drużyny z lepiej zabezpieczoną tą stroną boiska. Legioniści przodują w tym elemencie nad rywalami. W przodzie natomiast do poprawy jest prawie wszystko i tu już tak różowo owe porównania nie wychodzą. Jednak przy defensywnym nastawieniu naszej drużyny, chyba w tej chwili bardziej liczy się zabezpieczenie tyłów i ten warunek nasi obrońcy spełniają bez zarzutu.


Podsumowanie formacji skrajnych obrońców – Analizując sytuację na bokach obrony jaką mamy w naszym klubie, zachodzę w głowę jak to możliwe, że oba skrzydła mogą się tak skrajnie różnić? Jak to jest, że w tym samym klubie jedna strona defensywy jest świetna w jednym elemencie gry, a w drugim mówiąc krótko beznadziejna, podczas gdy ich koledzy z drugiej flanki mają zupełnie odwrotnie. Można by nawet powiedzieć, że to, co jest silną stroną „lewych”, czyli ofensywa, jest bolączką „prawych” i na odwrót, to właśnie gra defensywna jest tym czym imponują nam nasi obrońcy operujący na prawej stronie defensywy, podczas gdy z tym elementem ich vis a vis mają obecnie najwięcej problemów. Może dobrym pomysłem byłoby, zorganizowanie spotkania, na którym posiedzą i wymienią się uwagami. Może się uda i zaowocuje wymianą „doświadczeń”, która pozwoli zamienić  się cechami wszystkim zainteresowanym. Co ciekawe, pomimo wszystkich problemów i wad, jakie mają nasi skrajni obrońcy, te formacje nadal należą do najmocniejszych w Polsce. Bardzo liczę na lepszą postawę lewej strony defensywy. W przeciwnym wypadku będą potrzebne duże zmiany. Nie może być tak, że tą flanką suną wszystkie ataki przeciwnika, a my co chwila mamy problem z ich zatrzymaniem. Nie może być tak, że trener drużyny przeciwnej mówi swoim zawodnikom: atakujcie prawą, tam jesteście bezpieczni, tam wam nikt nic nie zrobi.


Autor: Monrooe


Poprzednie analizy:
- lewi obrońcy
- defensywni pomocnicy
- środek pomocy
- prawe skrzydło
- lewa flanka
- atak

Polecamy

Komentarze (27)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.