News: Branimir Galić: Polska piłka lepsza niż pogoda

Branimir Galić: Polska piłka lepsza niż pogoda

Piotr Kamieniecki, Marcin Słoka

Źródło: Legia.Net

01.12.2015 10:15

(akt. 07.12.2018 18:28)

Branimir Galić trafił do Legii pod koniec września. Chorwat najpierw trenował z drugim zespołem, ale szybko awansował do pierwszej drużyny. Dwudziestolatek rozegrał w rezerwach sześć meczów, w których strzelił dwa gole. Wychowanek Hajduka Split opowiedział nam o swoich początkach z piłką oraz o swojej sytuacji w Legii. Po rozmowie, Branimir dopytywał nas o różne szczegóły związane z klubem i był żywo zainteresowany jego historią. Zapraszamy do lektury zapisu rozmowy z Chorwatem urodzonym w Niemczech.

Urodziłeś się w Niemczech, ale dorastałeś w Chorwacji. Który kraj jest ci bliższy?


- Sześć lat mieszkałem w Niemczech. W 2001 roku wróciłem z rodzicami do Chorwacji, gdzie dorastałem. Nie mam większych koneksji z Niemcami - jedynie się tam urodziłem i chodziłem do przedszkola w Starnbergu. Zdecydowanie czuję się Chorwatem, bo moi rodzice także pochodzą z tego kraju. Tam jest mój dom.


Gdzie zacząłeś grać w piłkę?


- Jeszcze w Niemczech. Pierwszy kontakt z piłką miałem w wieku trzech lat. To były tylko początki, zabawa z innymi dziećmi na boisku. Pierwszy klub znalazłem już jako sześciolatek, po powrocie do Chorwacji. Trafiłem wtedy do akademii Hajduka Split. Nauczyłem się tam futbolu. Wiele zawdzięczam Hajdukowi, z którego odszedłem w wieku szesnastu lat. Nie powiem, że to najważniejszy klub w mojej przygodzie z piłką, ale z całą pewnością mam stamtąd dobre wspomnienia.


Potem trafiłeś do RNK Split.


- To drugi największy klub w Splicie, zaraz po Hajduku. RNK także występuje w najwyższej klasie rozgrywkowej i mogłem tam trenować z pierwszym zespołem. Udało mi się nawet zadebiutować w   chorwackiej ekstraklasie. Spędziłem też tam wartościowy czas, wiele się nauczyłem i zdobyłem trochę doświadczenia. W rozgrywkach juniorskich szło nam naprawdę dobrze.


W poprzednim sezonie byłeś wypożyczony z RNK do NK Imotski z drugiej ligi.


- Mogłem tam wreszcie solidniej ograć się wśród seniorów. Rozegrałem ponad dwadzieścia meczów, strzeliłem dwa gole, ale potem uznałem, że należy coś zmienić i zrobić krok do przodu.


Krokiem do przodu okazał się transfer do Legii?


- Nie wiem nawet kiedy Legia zaczęła się mną interesować. Mój menedżer powiedział mi po prostu, że mogę pojechać na testy do Warszawy i we wrześniu stawiłem się w Polsce i ćwiczyłem z rezerwami oraz pierwszym zespołem. Uznałem, że to wielki klub, w którym można się wiele nauczyć. Dodatkowo brakowało wtedy propozycji z innych klubów. Chciałem się pokazać w Legii z jak najlepszej strony, a późniejsze podpisanie kontraktu z największym klubem w Polsce pokazało, że tamta sztuka udała mi się.


Jak wygląda twoja aklimatyzacja?


-
To nie jest łatwa kwestia. Mieszkam teraz w innym mieście, gdzie są inni ludzie, inna pogoda - wszystko jest inne. Myślę jednak, że z dnia na dzień jest lepiej. Warszawa to duże miasto, największe w jakim do tej pory mieszkałem. Mam jednak coraz więcej znajomych, mogę z nimi iść na kawę czy obiad więc nie mam na co narzekać.


Wspomniałeś o pogodzie. Szykujesz się już na, powiedzmy, piętnastostopniowe mrozy?


- Straszycie mnie (śmiech)?


Nie, mówimy jak jest. Taka bywa polska zima.


- W Splicie nie mogłem narzekać na pogodę. Teraz w Warszawie jest szaro, chłodno. Kiedy w Chorwacji są chmury, a termometr wskazuje dziesięć stopni Celsjusza, to mówi się, że mamy bardzo brzydki dzień. Strach się bać tej polskiej zimy, ale będę musiał się na nią przygotować… Będę na siebie nakładał kilka warstw ubrań i może wytrzymam (śmiech).


Z kim w Legii dogadujesz się najlepiej?


- Z Ivicą Vrdoljakiem. To mój najlepszy kolega. Chodzimy czasem na obiady, kawę i to świetny gość. Jest kapitanem i przyznam, że to widać. Poza „Ivo’, mam też dobry kontakt z Nemanją Nikoliciem, Stojanem Vranjesem, Ivanem Trickovskim czy Aleksandarem Prijoviciem. Wszyscy jesteśmy z dawnej Jugosławii, mentalność jest podobna.


W Legii zacząłeś występować w rezerwach. Jaka jest różnica pomiędzy drugą ligą chorwacką, a trzecią polską?


- Są podobne. W Chorwacji liga jest bardziej techniczna. Z kolei w Polsce gra jest siłowa. Nie gra się łatwo przeciwko rywalom, którzy bazują na przygotowaniu motorycznym.


Polski futbol jest lepszy niż chorwacki?


- Zdecydowanie tak. Poziom w Polsce jest wysoki, a jeśli dodamy do tego różnice w infrastrukturze czy zainteresowaniu mediów, to robi się wręcz przepaść. Tutaj nie zadebiutowałem nawet w pierwszym zespole, a sami się mną zainteresowaliście, poprosiliście o wywiad. W Chorwacji dziennikarze rzadko rozmawiają z zawodnikami, a największe zainteresowanie wywołują, co w sumie nie jest dziwne, mecze ekip w Lidze Mistrzów i Lidze Europy.


- Muszę przyznać, że na treningach w Legii przykłada się uwagę do każdego szczegółu. Tak jest na zajęciach u Stanisława Czerczesowa, ale to bardzo dobrze. W ten sposób piłkarz może się rozwijać.


Co wiedziałeś na temat Legii przed transferem?


- Muszę przyznać, że wiedziałem jedynie, że to najlepszy klub z Polski. Słyszałem również o tym, w jaki sposób stołeczny klub stracił w zeszłym sezonie mistrzostwo. Wiem również, że w 1994 roku Hajduk Split mierzył się z warszawskim zespołem i okazał się od niego lepszy na arenie międzynarodowej.


Po podpisaniu kontraktu trenowałeś z rezerwami, ale szybko awansowałeś do pierwszego zespołu. Skąd takie tempo?


- Trudno mi powiedzieć. To dla mnie radosna kwestia i na treningach daję z siebie wszystko. Stanisław Czerczesow to bardzo dobry szkoleniowiec, a jego treningi są intensywne. Zupełnie mi to jednak nie przeszkadza. Fajnie, że na zajęciach mogę się wiele nauczyć.


Odpowiada ci sytuacja, w której trenujesz z „jedynką”, a grasz w rezerwach?


- Zdecydowanie. Gra w rezerwach i treningi z pierwszym zespołem pomagają w rozwoju. Pozwala to też monitorować trenerom moją dyspozycję. Myślę, że jeśli szkoleniowcy uznają, że jestem gotowy, wtedy dostanę szansę w „jedynce”.


Jeśli zapytam cię o twoją największą zaletę na boisku, to co wskażesz?


-
To bardzo oklepane zdanie, ale powiem, że najlepiej jeśli ocenią mnie trenerzy lub ludzie, którzy widzą mnie na murawie. Jeśli jednak nalegacie na odpowiedź, to powiem, że jestem szybkim zawodnikiem z dobrą techniką.


Aleksandar Vuković to obecnie swego rodzaju mentor dla ciebie?


-
Tak. To człowiek, który pomógł mi w aklimatyzacji w klubie. W Legii jest mi dzięki niemu łatwiej. Z trenerem Vukoviciem zawsze możemy chociażby porozmawiać w tym samym języku.


Jakie masz oczekiwania na kolejne miesiące?


-
Przede wszystkim chcę jak najszybciej zadebiutować w pierwszym zespole. Na razie mogę oglądać kolegów w Ekstraklasie tylko z trybun.


Masz kontrakt do końca sezonu z opcją przedłużenia o kolejne trzy lata. To dobra opcja dla ciebie?


- Nie narzekam. Według mnie umowa jest dobra i na pewno będę chciał pokazać, że zasługuję na postawienie na mnie w przyszłości. Legia to dobre miejsce do rozwoju. Jestem szczęśliwy, że tutaj jestem.


Powiedz na koniec, jak ci się podoba Warszawa?


- Jak już wspomniałem, to największe miasto w jakim mieszkałem. Nie poznałem go jeszcze zbyt dobrze. Byłem w kilku restauracjach, kawiarniach, ale żeby nie było - życia nocnego unikam! Na wszystko jest czas, ale w trakcie sezonu nie ma mowy o żadnej zabawie, klubach i tym podobnych mediach. 

Polecamy

Komentarze (19)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.