Domyślne zdjęcie Legia.Net

Czas podsumowań: bramkarze

Piotr Jóźwiak

Źródło: Legia.Net

02.06.2011 15:15

(akt. 04.01.2019 10:05)

<p>Koniec sezonu to jak co roku czas podsumowań. Póki jeszcze emocje nie opadły, serwis Legia.Net postanowił przyjrzeć się dokonaniom poszczególnych piłkarzy Legii w minionych rozgrywkach i rzetelnie ocenić ich wkład w grę drużyny. W celu zachowania odpowiedniej przejrzystości, podjęliśmy się  wystawiania cenzurek zawodnikom wewnątrz danej formacji. W związku z tym, już dzisiaj na pierwszy ogień rzucamy bramkarzy, a w kolejnych dniach pod lupę weźmiemy kolejno: obrońców, pomocników i napastników. Serdecznie zapraszamy do prowadzenia dyskusji w komentarzach!</p>

Do lata zeszłego roku przy Łazienkowskiej niepisaną tradycją było, że najmocniejszym punktem Legii był jej bramkarz. Niestety, minione rozgrywki udokumentowały koniec pewnej epoki. Żaden z obecnych podopiecznych trenera Krzysztofa Dowhania nie zbliżył się bowiem choć w połowie do poziomu prezentowanego przez któregoś ze słynnych poprzedników.

Ale zacznijmy od początku. Lato 2010, zgrupowanie we Francji - o miejsce w bramce rywalizował duet: Kostiantyn Machnowskyj, dotychczasowy zmiennik Jana Muchy oraz Marijan Antolović, najlepszy golkiper ligi chorwackiej, kupiony kilka tygodni wcześniej za 500 tys. euro. Mimo kilku sparingowych wpadek ostatecznie zwycięsko z batalii o bluzę z numerem jeden wyszedł ten drugi. Młody Chorwat bronił ze zmiennym szczęściem w pierwszych ośmiu spotkaniach (m.in. z Polonią Warszawa), tylko raz ustępując miejsca swojemu konkurentowi. Dopiero po klęsce 0:3 z Lechią Gdańsk, trener Maciej Skorża postanowił dać prawdziwą szansę Ukraińcowi. "Ruski" w dalszym ciągu uchodzi za spory talent, ale uczciwie trzeba przyznać, że żadnego meczu Wojskowym nie wybronił. A zagrał ich sześć z rzędu, czyli miał kilka okazji, aby pokazać swoje umiejętności. Passę kolejnych występów przerwało mu koszmarne 0:4 z Wisłą Kraków. po ktorym stał się "kozłem ofiarnym" i znów poszedł w odstawkę. Niby nie zawinił przy żadnej z bramek, ale to właśnie po jego zagraniu sędzia Dawid Piasecki niesłusznie podyktował rzut karny dla krakowian. W myśl powiedzenia: "gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta", do bramki wskoczył Wojciech Skaba. "Fikoł", po powrocie z wypożyczenia do Polonii Bytom, latem rozglądał się za nowym klubem. Ostatecznie jednak pozostał w Warszawie, cierpliwie czekał na swoją szansę i kiedy wreszcie ją otrzymał, robił wszystko, by ją wykorzystać. W dwóch kolejkach kończących rundę jesienną zachował czyste konto, wydawało się więc, że jego postawa przypadła do gustu Maciejowi Skorży i dalszych rotacji już nie będzie. Zwłaszcza, że podczas przerwy zimowej do ukraińskiego Obołonia wypożyczono Kostię Machnowskiego.

Rundę wiosenną, zgodnie z oczekiwaniami, w bramce rozpoczął Wojciech Skaba. Niestety, od pierwszych kolejek był cieniem zawodnika z późnej jesieni - pewne interwencje przeplatał niewytłumaczalnymi kiksami. Jego błędy w meczach z Cracovią i Górnikiem zakończyły się stratą łącznie czterech punktów. A jeśli do tego niechlubnego bilansu dodamy jeszcze niepewne interwencje przeciwko Śląskowi Wrocław, GKS-owi Bełchatów czy Zagłębiu Lubin... Wielu kibiców sugerowało, że gdyby działacze odpowiednio wcześnie przedłużyli kontrakt z Janem Muchą, to dziś cieszylibyśmy się z mistrzostwa Polski. I chyba rzeczywiście, z całym szacunkiem dla "Fikoła", trudno odmówić fanom racji. Z drugiej jednak strony, wychowanek Naprzodu Rydułtowy kilka razy pokazał klasę. Był jednym z bohaterów finału Pucharu Polski, a odbijając strzał Bartosza Bosackiego trwale zapisał się na kartach historii klubu. Oprócz tego dwoił się i troił podczas legijnej "obrony Częstochowy" w Białymstoku, gdy Wojskowi przez pół godziny grali w dziewięciu. Skutecznie bronił także w kilku innych spotkaniach. W rundzie wiosennej rozegrał czternaście meczów ligowych oraz wszystkie pięć pucharowych. Tylko w jednym, przegranym 2:3 pojedynku z Ruchem Chorzów, zastąpił go Marijan Antolović.

Podsumowując jednym zdaniem cały sezon w wykonaniu naszych bramkarzy, możemy stwierdzić, że cała trójka grała nierówno, chimerycznie i poniżej swoich możliwości. Niepotrzebny chaos wprowadzały również decyzje personalne trenera Macieja Skorży, który nie potrafił na dłużej przekonać się do jednego z nich. W efekcie, pierwszym golkiperem okazał się ten będący numerem trzy na początku sezonu. Drugiego zaś wysłano na wypożyczenie, lecz przez niedopatrzenie włodarzy Obołonia nie został tam zgłoszony do ligi i przez pół roku nie zagrał ani jednego oficjalnego meczu. Osobnym tematem jest Marijan Antolović. Póki nie spełnił pokładanych w nim nadziei, ale ma po swojej stronie ważny argument w postaci zaufania trenera bramkarzy, Krzysztofa Dowhania. Skoro trener "Kapelusz" dostrzegł w reprezentancie chorwackiej młodzieżówki potencjał, to wszyscy powinniśmy zdać się na jego autorytet. Troszkę szkoda, że żadnej szansy nie otrzymał 19-letni Jakub Szumski, bo swoją postawą na treningach jak najbardziej na nią zasłużył.

Nie wiadomo do końca jak będzie wyglądała sytuacja z bramkarzami w nowym sezonie. Powinniśmy się jednak przygotować na kolejne zmiany. W prasie pojawiały się plotki na temat wypożyczenia za granicę Marijana Antolovicia, a prawdopodobne jest także odejście jednego z dwójki - Kostiantyna Machnowskiego lub Wojciecha Skaby. W ten sposób zrobiłoby się miejsce dla nowego zawodnika, mającego grać w pierwszym składzie. Na rynku transferowym przewijają się między innymi nazwiska Jerzego Dudka i Tomasza Kuszczaka.


BILANS BRAMKARZY

(LIGA: ILOŚĆ MECZÓW/PUSZCZONE GOLE + PUCHAR: ILOŚĆ MECZÓW/PUSZCZONE GOLE)

Wojciech Skaba - 16 / 16 (1 gol na mecz) + 5 / 2 (0,4 gola na mecz) = 21 / 18 (0,86 gola na mecz)

Marijan Antolović - 8 / 14  (1,75 gola na mecz) + 1 / 0 (0 gola na mecz) = 9 / 14 (1,55 gola na mecz)

Kostiantyn Machnowskyj - 6 / 9  (1,5 gola na mecz) + 1 / 1 (1 gol na mecz) = 7 / 10 (1,43 gola na mecz)

Polecamy

Komentarze (35)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.