News: Henning Berg: Nie boimy się młodych, ale nie możemy ryzykować

Henning Berg: Nie boimy się młodych, ale nie możemy ryzykować

Marcin Szymczyk

Źródło: akademia.legia.com

26.09.2015 12:29

(akt. 07.12.2018 20:11)

- Moja praca w Lyn i Lillestrom skupiała się w większym stopniu na rozwoju młodych zawodników. Z całą pewnością miały na to wpływ względy finansowe. W Legii po raz pierwszy znalazłem się w sytuacji, w której Klub ma wielkie ambicje takie jak tytuły mistrzowskie i występy na arenie międzynarodowej. Myślę, że w minionym sezonie korzystaliśmy z wielu młodych zawodników, dając im szanse gry w Ekstraklasie czy Superpucharze. Oczywiście nie jest to łatwe, gdy rywalizujesz o to, by wygrać ligę, zdobyć Puchar Polski, a także chcesz zaprezentować się z dobrej strony w Europie - mówi w długiej i ciekawej rozmowie z akademia.legia.com trener Legii, Henning Berg.

- Najważniejszą rzeczą dla młodych zawodników jest to, aby wszystko co robią każdego dnia, było wykonywane na najwyższym możliwym poziomie. Jeśli więc mają 12, 14, 16 czy 18 lat powinni rozwijać swoje umiejętności, poprawiać jakość, która jest niezbędna do gry w Legii, a także do tego, by stać się piłkarzem z najwyższej półki. Będą to różne rzeczy, które trzeba będzie rozwijać na różnym etapie, a rolą trenerów jest posiadanie prawidłowej filozofii metod treningowych, przekazywania informacji oraz nauki, ponieważ w wielu aspektach trenerzy są jak nauczyciele. Naszą rolą jest edukowanie podopiecznych, pomoc w robieniu postępów, poszerzanie wiedzy, a także rozwijanie się.


- W pierwszej drużynie oczywiście także wykonujemy tego typu pracę. “Rado” był u nas jednym z tych graczy, którzy odbywali najwięcej indywidualnych sesji z trenerami. Pracował nad detalami w swojej grze, które pozwalały mu polepszać umiejętności. Mówię tu o kimś, kto był naszym najlepszym zawodnikiem, a mimo to cały czas chciał robić postępy.


Jakość zawodników Akademii aż tak mocno odbiega od poziomu piłkarzy „jedynki”?


- Różnica między Akademią, a poziomem na którym przychodzi nam rywalizować w walce o Ligę Mistrzów czy Ligę Europy, jest naprawdę duża. Najważniejszą rzeczą jaką staramy się robić jest więc wprowadzenie naszych wychowanków na odpowiednią ścieżkę rozwoju. Kiedy mają 15 czy 16 lat mogą trenować z pierwszą drużyną regularnie, tak jak to było w przypadku Adama Ryczkowskiego czy Mateusza Wieteski. W ten sposób mogą bardzo na tym skorzystać. Zdaję sobie sprawę, że w Legii II mogą znajdować się zawodnicy o mniej więcej zbliżonej jakości, albo nawet trochę lepsi, jednakże nie prezentują tego samego potencjału. Ci chłopcy byli nie tylko młodsi, ale mieli więcej wyjątkowej jakości. Nie wszystkim może się to wydawać fair, lecz pracujemy w bardzo konkurencyjnym biznesie, w którym nie ma absolutnie żadnych gwarancji na to, że każdy może grać w pierwszej drużynie Legii. Możliwości i szanse są, jeśli tylko będą się rozwijać i pracować w odpowiedni sposób. Jeśli mają talent i są wystarczająco dobrzy, na pewno otrzymają taką szansę. Można więc powiedzieć, że szanse i możliwości istnieją, ale nie ma żadnych gwarancji.


Osoby z zewnątrz nie wiedzą jak wygląda Pańska codzienna praca, więc chcieliśmy poznać Pana punkt widzenia.


- Moje obowiązki skupiają się głównie wokół pierwszej drużyny. Mamy duży skład. W ubiegłym roku mieliśmy 27 zawodników, którzy trenowali u nas regularnie. Rozwinięcie tego modelu, przygotowanie zespołu i metod pracy zajęło trochę czasu. Każdego dnia, biorąc pod uwagę to, że zagraliśmy 59 meczów, musisz dobrze się przygotować oraz analizować wszystko, co wymaga sporo pracy. Nie jest to robota dla wszystkich trenerów (śmiech). Potrzebujesz wiele energii, a na to potrzeba czasu, ponieważ te rzeczy nie robią się same, więc ja jako osoba odpowiedzialna za pierwszy zespół muszę się upewnić, że wszyscy w sztabie pracują prawidłowo. Mamy 14-15 członków sztabu, którzy potrzebują mojego nadzoru. Począwszy od lekarzy, przez fizjoterapeutów, analityków czy trenerów bramkarzy, a także moich asystentów, wszystko to moja robota. Także praca z Akademią i prowadzenie spotkań. Ta praca jest bardzo, bardzo trudna.


Jak więc powinno przebiegać wprowadzenie młodzieży do pierwszego zespołu, który tak jak Legia, rywalizuje na kilku frontach?


- Nigdy nie baliśmy się korzystać z młodych. Jestem zadowolony z zebranego przez nich doświadczenia, bo gdy dokonywaliśmy wielu rotacji w ubiegłym sezonie, właściwie wygrywaliśmy, a przegrywaliśmy gdy zmian było mniej. Młodzi gracze otrzymają od nas swoje szanse. Trenują z nami nawet wtedy, gdy gramy dwa spotkania co tydzień. Dodatkowo w każdy poniedziałek piłkarze drugiego zespołu trenują z pierwszą drużyną, aby rozgrywać gierki 11 na 11, tak więc mamy dobre rozeznanie jeżeli chodzi o kadrę rezerw. Mamy wielu młodych graczy, którzy trenują z nami regularnie, dzięki czemu możemy obserwować czy prezentują jakość potrzebną do gry na odpowiednim poziomie - to także część rozwoju młodych. Komunikacja i współpraca pomiędzy drugą drużyną, a pierwszym zespołem jest obecnie dobra. W kwestii strategicznego planowania odnośnie znalezienia odpowiednich młodych graczy do pierwszej drużyny nie jest możliwe deklarowanie, iż w każdym meczu będzie grało np. dwóch wychowanków, ponieważ rywalizacja w drużynie nie byłaby uczciwa. Ale kiedy kompletuje się kadrę pierwszej drużyny, można wtedy wprowadzić pewne korekty. Nie kupimy wtedy 30-letniego gracza, czy dwóch zawodników z zewnątrz, ale damy szansę dwóm młodym 18-latkom, ponieważ są utalentowani, wierzymy w nich i chcemy, aby byli częścią pierwszej drużyny. Kiedy jesteś już częścią składu, wtedy wybór danego zawodnika do składu zależy tylko od trenerów. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że ustalając skład nie patrzy się na wiek, a na samych zawodników, prezentowaną przez nich jakość, znalezienie odpowiednich celów dla poszczególnych graczy, pamiętając, że nadrzędnym celem jest wygrywanie tak wielu meczów, jak to tylko możliwe. Chodzi więc bardziej o samo planowanie i organizację kadry pierwszej drużyny w kontekście ilości młodych zawodników, w porównaniu z pozostałymi zawodnikami, którzy są do twojej dyspozycji. Dlatego istotne jest strategiczne zaplanowanie tego jak młodzi zostają włączeni do składu. Jeśli zaczniesz grać młodymi nie dlatego, że są wystarczający dobrzy, a tylko dlatego, że są młodzi, to może dojść do prawdziwej katastrofy w szatni.

Za Pana kadencji w pierwszym zespole Legii wystąpiło 11 adeptów naszej Akademii: Michał Żyro, Dominik Furman, Robert Bartczak, Mateusz Wieteska, Adam Ryczkowski, Bartłomiej Kalinkowski, Norbert Misiak, Łukasz Moneta, Mateusz Hołownia, Konrad Jałocha oraz Rafał Makowski. Żyro i Furman to ważne ogniwa pańskiej drużyny, ale nas interesują także pozostali. Misiak zagrał u pana tylko raz, w meczu z Koroną, w którym przebywał na boisku 54 minuty. Na pomeczowej konferencji pochwalił go Pan, ale kolejnych szans już nie dostał. Dlaczego?


- Norbert zagrał w tamtym meczu, ponieważ chcieliśmy dać odpocząć Kucharczykowi. To była jego wielka szansa, fantastyczne doświadczenie, a dla nas możliwość sprawdzenia, czy jest sobie w stanie poradzić sobie na takim poziomie. Jedna rzecz to trenować z nami, występować w meczach sparingowych, a druga sprawa to postawa w meczach o stawkę, gdzie jest presja, jak choćby w rozgrywkach Ekstraklasy. Norbert to utalentowany zawodnik, który niestety doznał niedawno poważnej kontuzji, ale powodem, dla którego nie grał później, była rywalizacja. Czasem daje się młodemu człowiekowi szansę i on ją wykorzysta, zostanie w drużynie i dostanie o wiele więcej szans. Innym razem się nie udaje. Misiak otrzymał szansę, ale rywalizacja o miejsce w składzie utrudniła mu grę. Gdyby wykorzystał szansę to dostawałby kolejne.


Misiaka nie ma już w naszym Klubie, z kolei Wieteska, Kalinkowski, Moneta i Jałocha przebywają na wypożyczeniach. Jaką przyszłość widzi Pan dla tych zawodników?


- Zacznijmy od tego, że nie ma żadnych gwarancji, iż ktَórykolwiek z nich będzie grał w Legii w przyszłości. To zdolni zawodnicy, lecz wszystko zależy od tego czy będą odpowiednio trenować, dobrze sie rozwijać, zdobywać doświadczenie, ale także czy będą mieli odrobinę szczęścia i sprawy potoczą się po ich myśli. Jałocha? Chcemy by się ograł, rozwinął, a potem wrócił, o ile będzie miał możliwość gry tutaj. Najważniejsze są dla niego regularne występy na poziomie pierwszej drużyny. Bez sensu byłby transfer do klubu, w którym siedziałby na ławce. Wieteska? Na treningach prezentował się dobrze, ale w Legii byłby numerem cztery na pozycji środkowego obrońcy. Trudno byłoby mu o występy w pierwszym zespole, więc grałby w rezerwach lub w Centralnej Lidze Juniorów. Jego ciało i doświadczenie predestynują go do gry w pierwszym zespole, ale na tę chwilę nie jest wystarczająco dobry na Legię. Regularna gra w I lidze jest dla niego wskazana. Moneta? Nie był już młody, chciał grać w pierwszej drużynie, czego nie mógł tu zaznać, więc wypożyczenie to dla niego super opcja.

 

Bartłomiej Kalinkowski?



- Był u nas, ale nie grał za często. Dostawał szanse, lecz by zrobić kolejny krok w przód potrzebował regularnych występów. To dobre doświadczenie, które pomoże mu stać się silniejszym, twardszym, wzmocni jego charakter oraz rozwinie, tak by mógł grać dla Legii.


Nie jest tajemnicą, że Legia szuka lewego obrońcy. W pierwszym zespole był przez chwilę Mateusza Hołownia z rocznika 1998, ale potem zniknął...


- Hołownia był młodym, utalentowanym dzieciakiem, więc daliśmy mu szansę na grę, być może za wcześnie dla niego. Czasem należy ich przetestować, żeby zobaczyć czy będą pływać, czy utoną. Myślę, że taka możliwość, której nie dostaniesz w zbyt wielu klubach na tym poziomie, gdzie trzeba wszystko wygrywać, jest fantastyczna. Czasem ją dostaniesz, a czasem nie.


Osobno chcielibyśmy poruszyć kwestię Jakuba Araka. Po świetnym sezonie w II lidze Kuba wrócił latem do Legii jako najlepszy strzelec Zagłębia Sosnowiec. Pojechał z Wami na obóz do Austrii, strzelił gola i gdy wydawało się, że powalczy o miejsce w Pańskim zespole, ponownie trafił na wypożyczenie.


- Kuba to utalentowany zawodnik. W Zagłębiu spisywał się dobrze, zdobywał wiele bramek, ale czynił to w II lidze, czyli na trzecim poziomie rozgrywkowym. My rywalizujemy na najwyższym poziomie w Polsce, a ponadto gramy w europejskich pucharach, gdzie poziom jest jeszcze wyższy. Praca Kuby jaką wykonał w II lidze bardzo mnie cieszy. Grając i zdobywając bramki rozwinął swoje umiejętności. Byliśmy zadowoleni z jego postawy także na obozie w Austrii, gdzie mieliśmy okazję przekonać się na własne oczy, jak trenuje z innymi zawodnikami. Niestety, rَóżnica poziomَów okazała się zbyt duża, dlatego zdecydowaliśmy się na kolejne wypożyczenie. Obserwujemy go i wiążemy z nim nadzieje, ale w tym wieku ważna jest regularna gra. Grając i strzelając gole w I lidze może bardziej przybliżyć się do Legii, niż występując w jej rezerwach.

 

Rafał Makowski  to dla Pana defensywny pomocnik czy środkowy obrońca?



- Może grać na obu pozycjach. Myślę, że dla niego to bardzo dobre, że może zasmakować piłki seniorskiej w Legii, w środku pola, bo wtedy nie jest bezpośrednio odpowiedzialny za stratę gola (śmiech). Jako stoper masz nieco więcej odpowiedzialności, taktycznie musisz być bardziej zdyscyplinowany i ogólnie bardziej skoncentrowany. Wieteska był w stanie sprostać tym oczekiwaniom i możliwe, że Rafał ma w sobie tę jakość, ponieważ ma bardzo duży potencjał i wiążemy z nim spore nadzieje. Nie chcę tu wywierać na nim presji, a wyrazić to, iż ma potencjał. Teraz powinien się skupić na rozwoju poszczególnych elementów swojej gry, w których jest dobry, a także tych, które musi poprawić. Zamiast zawracać sobie głowę tym, ile minut dostanie w Ekstraklasie, czy co mówi jego agent albo kibice, powinien całą swoją uwagę skoncentrować na piłce i dalszym rozwoju, ponieważ jako dzieciak musi się jeszcze wiele nauczyć. Jeśli tylko będzie chciał się uczyć to będzie dobrym zawodnikiem.


Co dalej z Michałem Kopczyńskim?


- “Kopa” przed wypożyczeniem zbyt wiele nie grał z uwagi na kontuzje. Nie chcieliśmy blokować jego rozwoju, a było mu trudno grać w pierwszej drużynie. Dla niego odejście na wypożyczenie było prawidłową decyzją jeśli chodzi o poprzedni sezon. Zabraliśmy go ze sobą na obóz do Austrii i było to niefortunne, ponieważ nabawił się kontuzji żeber i pauzował 2-3 tygodnie. Ominęło go sporo treningów, gdzie chcieliśmy go zobaczyć, by porównać z innymi zawodnikami. Obecnie jest piłkarzem numer 4, 5 czy nawet 6 na swojej pozycji… Myślę, że rok, który spędził na wypożyczeniu był dobry, rozwinął się, zagrał wiele spotkań, zostając wybranym najlepszym graczem Wigier.


Chęć stworzenia jeszcze lepszej drużyny to powody zmian pozycji Roberta Bartczaka i Adama Ryczkowskiego?


- Wiem, że Robert w przeszłości grywał na lewym i prawym skrzydle, ale kiedy zobaczyliśmy go w treningu z pierwszą drużyną, doszliśmy do wniosku, że będzie lepszym bocznym obrońcą. O wiele, wiele, wiele lepszym. Łatwiej będzie mu uzyskać możliwość gry w Ekstraklasie w pierwszej drużynie jako boczny defensor, aniżeli skrzydłowy. Głównie ze względu na swoje umiejętności, jakość, mocne strony i słabości. Oczywiście, nie będę mówił o każdej z tych cech, ale w mojej ocenie ma potencjał by stać się bocznym obrońcą z absolutnego topu i nie mam ku temu żadnych wątpliwości. Robert miał troszkę pecha. Na tej pozycji mamy dwóch bardzo dobrych prawych obrońców w osobie Bereszyńskiego i Brozia - ich rywalizacja o tę pozycję jest niesamowita, a ponadto mamy Roberta, który jest tuż za nimi, dodatkowo mogąc grać na lewej obronie. Jasne, nie dostawał zbyt wielu szans, ale to bardzo utalentowany zawodnik. Zawodnik, z którym wiążemy olbrzymie nadzieje. Myślę, że ma bardzo dobrą przyszłość przed sobą w piłce i jeśli będzie się dobrze prowadził, skupi się na rozwoju swojej gry i czerpaniu garściami z każdego treningu, co oczywiście czyni, to będzie dobrze.


- Jeżeli chodzi o Adama to oczywiście wiemy, że najlepszą pozycją dla niego będzie nr „9” albo drugi, wchodzący napastnik. W pierwszej drużynie rywalizacja o tę pozycję z Ondrejem Dudą, “Rado”, Orlando Sa, była jednak bardzo trudna dla niego. Szczególnie jeżeli chodzi o występy w Ekstraklasie. Na lewym czy prawym skrzydle nie mieliśmy aż takiej konkurencji. Uważamy go za duży, duży talent i wiemy, że potrafi świetnie wywiązywać się z powierzanych mu zadań na skrzydle. Dla niego samego oraz dla drużyny było korzystniejsze by grać na skrzydłach, doznawać praktyki meczowej, rozwijać swoje umiejętności, aniżeli nie grać wcale ze względu na konkurencję na swojej nominalnej pozycji. Uważamy, że obecnie jest bardziej gotowy niż gdy miał 17 lat, aby grać na pozycji snajpera, aniżeli skrzydłowego jak to było wcześniej. To normalne. On wykonał dla nas dobrą pracę, mimo iż nie jest to jego nominalna pozycja. Chcielibyśmy go zobaczyć na środku, ale dla samej drużyny było to dobre doświadczenie. Musimy upewniać się, że zawsze gramy najlepszym możliwym zespołem.

 

Zapisa całej, długiej i ciekawej rozmowy z trenerem Legii, Henningiem Bergiem, można przeczytać na akademia.legia.com.

Polecamy

Komentarze (84)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.