News: Inaki Astiz: Zdobycie mistrzostwa może smakować wyjątkowo

Inaki Astiz: Zdobycie mistrzostwa może smakować wyjątkowo

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

27.04.2018 16:00

(akt. 02.12.2018 11:28)

- Mamy 11 porażek! Jeśli przed sezonem ktoś by powiedział, że drużyna z tyloma przegranymi na koncie, będzie miała szanse na mistrzostwo, nikt by w to nie uwierzył. Na szczęście mamy jeszcze możliwość sięgnięcia po tytuł i nie ma co myśleć o tym, co było w ostatnich miesiącach, a skoncentrować się na pozostałych do rozegrania meczach - mówi w rozmowie z Legia.Net Inaki Astiz, stoper mistrzów Polski.

Twój występ z Wisłą był zaskoczeniem. 

 

- Po to się trenuje, by grać i pokazywać się na boisku z jak najlepszej strony. Przed meczem w Krakowie, każdy wiedział, jaka jest nasza sytuacja i czuł, co trzeba zrobić. Mobilizacja była na wysokim poziomie. Sztab szkoleniowy doskonale nas przygotował, okazał nam zaufanie i zobaczyliśmy tego efekty. 

 

W Krakowie zagrałeś po raz pierwszy od miesiąca. Wypadłeś naprawdę dobrze.

 

- Też byłem zadowolony, ale najważniejszy był występ całego zespołu. Zagraliśmy dobrze i wygraliśmy. To efekt solidnej pracy na treningach. Od początku spotkania w Krakowie byliśmy agresywni, realizowaliśmy założenia taktyczne. Mogliśmy spokojnie strzelić gola lub dwa więcej, ale najważniejsze są trzy punkty.

 

Pierwszy raz od dawna Legia potrafiła dominować, także po czerwonej kartce dla Jarosława Niezgody. 

 

- Poczuliśmy pewność siebie. Po zejściu Niezgody, nadal potrafiliśmy realizować swój plan, graliśmy piłką. Nikt się nie chował, nie unikał gry, za to wszyscy chcieli być odpowiedzialni za zespół. 

 

Jak zmieniły się wasze założenia po zmianie trenera?

 

- Wiele się działo w ostatnich tygodniach. Trenerzy się zmieniają, ale na końcu na murawę i tak wychodzą zawodnicy. Zdajemy sobie sprawę z tego, że to końcówka sezonu i nie ma już miejsca na żarty. Na tym etapie nie może przydarzyć nam się żadna strata punktów. Musimy wygrywać w każdym spotkaniu. 

 

W ostatnim czasie wiele rozmawialiśmy w szatni. Każdy trener ma nieco inny styl pracy, ale nasze założenia nie uległy wielkiej zmianie. Chodzi o detale. Wiedzieliśmy przed meczem z Wisłą, że w Krakowie będziemy mieli więcej miejsca w bocznych sektorach. Podobnie było w trakcie spotkania w Warszawie. Największy problem mieliśmy z momentem, w którym traciliśmy piłkę. Brakowało wtedy agresywnego doskoku, próby szybkiego odbioru. To ostatnio poprawiliśmy. Gdy nawet futbolówka przechodziła do rywali, błyskawicznie próbowaliśmy ją odzyskać, nie dawaliśmy czasu przeciwnikom. Byliśmy w Krakowie bardziej kompaktowi. Istotną rolę odegrała również analiza rywala, to nam pomogło. 

 

To twój dziewiąty sezon w Legii. Najbardziej zwariowany? Pamiętasz sezon, w którym wcześniej tyle by się zmieniało?

 

- Nie jest łatwo porównywać poszczególne lata, choć pamiętny jest dla mnie sezon 2009/2010. Sezon kończył z nami Stefan Białas i nie udało nam się awansować do europejskich pucharów. Te rozgrywki są jednak najbardziej zakręcone. Za nami dwie zmiany trenerów, wiele wydarzeń… Mamy 11 porażek! Jeśli przed sezonem ktoś by powiedział, że drużyna z tyloma przegranymi na koncie, będzie miała szanse na mistrzostwo, nikt by w to nie  uwierzył. Na szczęście mamy jeszcze możliwość sięgnięcia po tytuł i nie ma co myśleć o tym, co było w ostatnich miesiącach, a skoncentrować się na pozostałych do rozegrania meczach. 

 

Na co trener Klafurić zwraca szczególną uwagę? Taktyka, technika czy mentalność?

 

- Wszystkiego po trochu, choć stara się jak najczęściej mówić o piłce. Tego chyba teraz potrzebujemy. Trener Klafurić wiele z nami rozmawia, przed treningami i w ich trakcie. To ważne, bo widzimy, jak patrzy na piłkę. Podobnie jest z analizą, która wyłącznie nam pomaga. Na razie wszystko idzie dobrze, szkoleniowiec jest skuteczny skoro wygrał oba mecze, w których nas poprowadził. 

 

Dwa mecze, które wlały w was dawkę optymizmu. 

 

- Zdecydowanie. W meczu z Górnikiem po raz pierwszy byliśmy w stanie odwrócić losy spotkania. To wzmocniło głowy, zdjęło z nich pewną blokadę. W Krakowie pewnie wygraliśmy i to kolejna rzecz, która może nam pomóc. Cieszył fakt, że zwyciężyliśmy, a przeciwnicy nie zdobyli większej przewagi. Najważniejsze jest myślenie o każdym zbliżającym się spotkaniu, a nie wybieganie w przyszłość. 


Finał Pucharu Polski też pokaże, w którym miejscu jest obecnie Legia. 


- Ten mecz pojawia się w głowach, ale na razie trzeba go trochę odsuwać. Najpierw musimy zagrać z Koroną, która na pewno będzie chciała się postawić przy Łazienkowskiej. Łatwo z pewnością nie będzie. Potem zostanie nam kilka dni, by dobrze przygotować się do konfrontacji z Arką. Teraz… Korona, Korona, Korona. 


Po dobrym meczu w Krakowie, liczysz na występ z Koroną?

 

- Każdy z nas chce grać, ale liczy się tylko drużyna. Wiele zależy od tego, przeciwko komu się gra i jaki styl prezentuje rywal. Wszyscy są w zespole po to, by mu pomóc. Jeśli trener postawi na mnie, zrobię wszystko, by drużyna wygrała. 

 

To nie jest sezon, w którym grasz regularnie. Taką rolę dla ciebie kreowano, ale zaakceptowanie jej wymaga pokory. 

 

- Nie jestem osiemnastolatkiem, by nie godzić się z tym, że nie gram w każdym meczu. Zimą dołączyli do Legii nowi gracze, na których się stawia. Nie każdy piłkarz musi się obrażać, że akurat nie gra. Spędziłem tutaj wiele lat i sporo rozumiem. Gdyby każdy na brak gry miał reagować humorkami, nie byłoby dobrze. Najważniejsza musi być Legia i jej cele. Każdy musi skupiać się na nich, a nie na tym, co indywidualnie byłoby najlepsze. 

 

Twój kontrakt wygasa z końcem sezonu. Co dalej?

 

- Kiedyś przejmowałbym się, co się stanie, co dalej. Teraz mam prawie 35 lat i nie widzę potrzeby rozmyślania o nowym kontrakcie. Skupiam się na walce o mistrzostwo i Puchar Polski. Będzie co będzie, ale najpierw dokończmy sezon.

 

Kto jest najgroźniejszym rywalem w walce o mistrzostwo Polski? Lech czy Jagiellonia?

 

- W trakcie sezonu nie brakowało zwrotów akcji, niestabilności. Najpierw dobrze grali jedni, potem drudzy… Lech źle zaczął sezon, ale Jagiellonia ostatnio prezentowała się przeciętnie. Białostoczanie pewnie wygrali jednak z Koroną i też mają swoje ambicje. Wydaje mi się, e najlepiej skoncentrować się na sobie. Czekają nas jeszcze trudne wyjazdy, ale jeśli zagramy dobrze, to wygramy. Ważne, by iść krok po kroku, od meczu do meczu. 

 

Wszystko rozstrzygną silniejsze głowy i umiejętność wytrzymania presji?

 

- Może być tak, że losy mistrzostwa rozstrzygną się w ostatnim meczu sezonu. Liga jest strasznie wyrównana. Drużyny spoza podium, potrafią wygrywać z tymi na najwyższych lokatach. 

 

A liga nie jest po prostu słabsza w porównaniu z poprzednimi latami?

 

- Kiedyś nie było sytuacji, że jedna drużyna przegrała tyle meczów i nadal miała szansę na mistrzostwo. Każdy ma swoje problemy. Dla nas to trudny sezon. Nie zastanawiam się czy liga jest słaba. Fakt jest taki, że trzeba wyjść na prostą, patrzeć do przodu i powalczyć o obronę tytułu. 

 

Mistrzostwo zdobyte po takim sezonie smakowałoby wyjątkowo czy jednak towarzyszyłoby poczucie ulgi?

 

- Myślę, że jednak po takim sezonie, mistrzostwo smakowałoby jeszcze lepiej. To nie jest łatwy sezon. Kiedy zapewni się mistrzostwo na kilka kolejek przed końcem, pojawia się rozluźnienie. Spokój i brak ciśnienia jest przyjemny. Teraz presja jednak jest i będzie do samego końca.

Polecamy

Komentarze (1)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.