Kosta Runjaić
fot. Jan Szurek

Kosta Runjaić: Musimy to zaakceptować

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

29.10.2023 18:25

(akt. 29.10.2023 23:33)

– Przez długi czas pokazywaliśmy moc przy Łazienkowskiej, a teraz przegraliśmy tu drugi raz z rzędu – mówił po meczu ze Stalą Mielec (1:3) w 13. kolejce PKO Ekstraklasy trener Legii, Kosta Runjaić.

– Jestem wkurzony, zły, nieszczęśliwy. Nie wykorzystaliśmy wielu świetnych okazji, straciliśmy łatwe gole. Zainwestowaliśmy dużo, ale to nie przyniosło żadnego rezultatu. Pamiętam prawo Murphy’ego i słowa niemieckiego zawodnika, Andresa Brehme, który powiedział kiedyś w trakcie kariery, że jeśli masz gówno na nodze, to masz gówno na nodze.

– Nie ma żadnego usprawiedliwienia, ale to jest sport. Chodzi też o psychologię, wszystkie szczegóły. Niestety, w tym momencie kluczowe detale wychodzą nam źle.

– Wiem, że na pewno macie w głowie wiele pytań, ale odpowiem, zanim je zadacie. Dlaczego to się stało? Teraz nie potrafię dać jasnej odpowiedzi. Jest jak jest. Musimy to zaakceptować, to bardzo ważne. Nie oznacza to jednak, że mamy spuścić głowę i się poddać.

– Musimy to zaakceptować, rozmawiać o tym. Mogę dokładnie powiedzieć, jak ponownie wstać. To wymaga czasu, ciężkiej pracy, mojej mocy. To teraz moje zadanie, ale także każdego zawodnika – mieć świadomość, w większym stopniu skupiać się na boisku, zwłaszcza w meczach, osiągnąć poziom jakości, jaką niewątpliwie posiadamy. Chodzi o to, by kontynuować naszą pracę, zachować spokój.

– Więcej pracy, mniej rozmów o mistrzostwie. Wszyscy wiedzą, na czym się koncentrujemy. Trzymajmy się razem, bądźmy bliżej siebie. Chodzi o to, by iść małymi krokami do przodu, a jeszcze ważniejsze jest to, by w tej kwestii zacząć od siebie. Mam na myśli każdego gracza, członka sztabu, także mnie. Kolejne spotkanie będzie z kategorii "wszystko albo nic".

– Kiedy wydaje się, że jest źle, trzeba poświęcić chwilę na to, by odpocząć i pomyśleć o tym, co poszło dobrze. Mimo kilku porażek, nie wszystko wygląda fatalnie, lecz mieliśmy gorsze momenty. Należy to poprawić w najbliższej przyszłości. Można sobie wyobrazić, że zawodnicy również są nieco zdołowani. W niedzielę więcej biegaliśmy i strzelaliśmy, bardzo się staraliśmy, ale nie przyniosło to żadnego rezultatu. Proszę, by nie przekładać winy na piłkarzy. Jestem do dyspozycji, wytrzymam uderzenie, lubię presję. To jest ten moment, w którym trzeba walczyć, wierzyć, ufać i myślami iść dalej.

– Pekhart jest naszym podstawowym napastnikiem w tym systemie. Był niezdolny do rywalizacji w Mostarze. Blaz Kramer strzelił gola ze Zrinjskim, ale moglibyśmy dyskutować, czy zaprezentował się naprawdę dobrze w Bośni i Hercegowinie – moim zdaniem nie, co nie znaczy, że zagrał źle. Zdobył ważną bramkę, a to najważniejsze, czego możemy wymagać od zawodników z ataku. W niedzielę nie wykorzystał dużej szansy, mógł więcej razy trafić do siatki. Kwestia wyboru składu należy do mnie, to moja decyzja. Po fakcie wszystko wiemy lepiej. Jak dotąd byliśmy bardzo zadowoleni z Tomasa, to solidny i doświadczony snajper.

– Nie przypominam sobie żadnej szansy Stali w pierwszej połowie, poza bramką. To utrudnia sytuację zespołowi, który odczuwa większą presję. Zabrakło konsekwencji. Nie chodzi ani o poszczególnego zawodnika, ani o taktykę. Piłka nożna to złożona gra, trzeba na nią patrzeć w szerszej perspektywie.

– Moim zdaniem, nasz skład sprawdził się w pierwszej połowie meczu. Nie strzeliliśmy gola, rywale mogli czuć większą siłę. Jeśli nie zdobywasz bramki, zachowaj czyste konto i zejdź na przerwę przy stanie 0:0, by potem mieć jeszcze 45 minut. Nie udało się, od 38. minuty przegrywaliśmy 0:1, a później każdy atak powodował ryzyko dostania kontry.

– Reakcja fanów po meczu, czyli gwizdy i krzyki na drużynę, jest dla mnie zrozumiała, nawet dobra. Kibice byli wściekli, pełni emocji, nie spodziewali się, że ulegniemy Stali. Nie zasłużyli – nie tylko Żyleta, ale cały stadion – na kolejną porażkę.

– Musimy wspólnie poradzić sobie z tą sytuacją, a kibice mają dobre wyczucie i wiedzę. Skandowanie mojego nazwiska? Bardzo doceniam ich gest, byłem trochę zaskoczony. Będę walczył, zachowywał spokój i nie zmienię kierunku pracy. Nie chcę też karać drużyny, która teraz potrzebuje zaufania, wsparcia od ludzi wokół niej i poczucia, że w nią wierzymy.

– Zdaję sobie sprawę, że otrzymaliśmy duże wsparcie i wiem również, że tylko razem możemy temu sprostać. Jestem nikim bez zespołu, a drużyna beze mnie też nie jest wystarczająco silna. Jesteśmy także nikim bez naszych fanów. Potrzebujemy siebie nawzajem.

– Od czasu do czasu, jak w dobrej rodzinie, trzeba pokazać emocje i oczyścić się, a potem znów trzymać się razem i zacząć wszystko od nowa, jako silna familia, czyli walczyć, grać i na koniec świętować. To wyzwanie.

– Zdecydowaliśmy na początku sezonu, że bramkarz numer dwa, którym jest teraz Dominik Hładun, otrzyma szansę w niektórych meczach pucharowych. Kacper Tobiasz to młody golkiper, nasza jedynka, skupiamy się na nim. Też ma gorsze momenty, musi się z nimi zmierzyć – nie dlatego, że gra źle, ale prawie każdy strzał kończy się golem, a jego zadaniem jest bronienie. Rozwijasz się jako człowiek i profesjonalny zawodnik dokładnie wtedy, gdy stawisz czoła sytuacjom i poradzisz sobie z tym we właściwy sposób. Brzmi to jak szaleństwo, lecz tak to właśnie wygląda. Takie jest doświadczenie moje i innych na ten temat. Zachowujemy spokój, pracujemy dalej.

– Ocena występu Gila Diasa? To zły moment na udzielanie informacji zwrotnej. Muszę obejrzeć mecz w innych warunkach niż obecnie, by o nim mówić. W pierwszej połowie grał tak, jak cały zespół, czyli solidnie. Myślę, że po przerwie dużo próbował na skrzydłach, moim zdaniem tu i ówdzie powinien wcześniej dośrodkować, ale nie chcę teraz wchodzić w szczegóły, zresztą nie mogę tego zrobić, gdyż nie jestem po analizie.

– Statystyki są dobre, ale to nie przyniosło rezultatu. Więcej biegamy i posiadamy, lecz mamy problemy z niektórymi decyzjami, szczegółami. Musimy wspólnie znaleźć właściwy sposób, by to zmienić, przełożyć to na korzystny wynik i utrzymać niezłe liczby.

– Częściej biegamy i sprintujemy, mieliśmy większe posiadanie, ponad dziesięć rzutów rożnych. Ogólnie statystyki są dobre, lecz wynik nie jest taki, jakiego oczekujemy. To pokazuje nam, że tu i tam potrzebujemy być może większej determinacji, skupienia i jakości. Trenujemy codziennie, ale w meczach musimy grać pod presją. Czasem też potrzeba odrobiny szczęścia.

– Złe statystyki byłyby wtedy, gdyby zespół mniej biegał i uderzał, miał mniejsze posiadanie, co łączyłoby się ze złym wynikiem. Chodzi o trening, wiarę, zachowanie spokoju, wspieranie każdego gracza. Jesteśmy ludźmi, każdy popełnia błędy, łącznie ze mną.

– Co to znaczy, że futbol jest złożony? Możemy spotkać się w poniedziałkowy poranek i o tym porozmawiać. Nie będę wypowiadał się na ten temat na konferencji prasowej. Jestem profesjonalistą, pracuję w tej branży od dawna i wiem, co mówię.

ZOBACZ TAKŻE:

Polecamy

Komentarze (239)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.