Domyślne zdjęcie Legia.Net

Oceniamy piłkarzy Legii

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

05.04.2010 12:39

(akt. 16.12.2018 07:45)

W meczu XXIII kolejki Ekstraklasy Legii Warszawa przyszło się zmierzyć w Poznaniu z miejscowym Lechem. Mecz był nadzwyczaj emocjonujący i toczył się w szybkim tempie. Legioniści nastawieni na kontry, czekali na swoją szansę. Jednak to "Kolejorz" zdobył jedyną bramkę w meczu za sprawą pięknego strzału z rzutu wolnego w wykonaniu Semira Stlicia. Redakcja Legia.Net obserwowała poczynania legionistów i jak zawsze oceniła ich w skali 1-10 (gdzie 6 oznacza całkiem niezłą grę, 1 oznacza beznadziejny występ, zaś 10 to nota idealna gdzie piłkarzowi wychodziło wszystko).

Gra drużyny – 6 – Nie można powiedzieć, że Legia jako zespół zagrała słabo. Piłkarzom nie można było odmówić walki i zaangażowania. Mieli też pomysł na grę – czekali cofnięci na lechitów, przejmowali piłkę i kontrowali. Problem leżał chyba bardziej w taktyce. „Wojskowi” zagrali tylko dwoma ofensywnie ustawionymi zawodnikami – Bartłomiejem Grzelakiem i Maciejem Iwańskim. Pozostali byli schowani z tyłu, włącznie z bocznymi pomocnikami. Warto tez podkreślić nowe rozegranie rzutów wolnych. Warszawianie przed dośrodkowaniem tworzyli mini szarańczę lub tzw. czteroosobową ciuchcię. Piłkarze rozbiegali się w momencie zagrania piłki z narożnika, zagrożenia z tego nie było, ale wprowadzało w zespole gospodarzy sporo zamieszania.

Jan Mucha – 7 – Przed meczem trener Stefan Białas wyrażał nadzieję, że to nie Mucha będzie w spotkaniu z Lechem głównym bohaterem. Jednak gdyby nie słowacki bramkarz to rywalizacja z „Kolejorzem” zakończyłaby się już po pierwszej połowie meczu. W sumie „Muszkin” wybronił cztery sytuacje sam na sam z Robertem Lewandowskim, dwa razy kapitalnie interweniował przy strzałach „Lewego” z za pola karnego. Popisał się także przy uderzeniach Peszki, Bandrowskiego i Gancarczyka. Zazwyczaj stał na linii, ale gdy już wychodził na przedpole był pewny. Raz ewidentnie sfaulował Lewandowskiego i gospodarzom należał się rzut karny, ale sędzia był innego zdania. Przy rzucie wolnym Stlicia rękę do góry podniósł Bartłomiej Grzelak, piłka minęła dłoń napastnika Legii ale przez to Słowak później zobaczył futbolówkę i miał mniej czasu na podjęcie decyzji. Interwencja minimalnie spóźniona, ale i tak był jednym z najlepszych aktorów sobotniego spektaklu.

Jakub Rzeźniczak – 6 – Napracował się bardzo w defensywie, ale zwykle radził sobie z Siergiejem Kriwcem. Były zawodnik Bate Borysow nie rozegrał wielkiego spotkania w dużej mierze dzięki nieustępliwemu i dobremu kryciu „Rzeźnika”. W ofensywnie to po jego podaniu w bardzo dobrej sytuacji znalazł się w pierwszej części meczu Iwański. W drugiej świetnie zagrał do Grzelaka, co zaskoczyło napastnika Legii i "Grzelu" źle przyjął piłkę w polu karnym Lecha.

Pance Kumbev – 5 – Gra Macedończyka wyglądała przyzwoicie do momentu w którym gdzieś blisko nie znajdował się Robert Lewandowski. Pance kompletnie nie radził sobie z napastnikiem Lecha, który z łatwością gubił jego krycie czy to zwodem czy balansem ciała. Na początku meczu próbował chyba „wychować” sobie Lewego faulując go brzydko na środku boiska, niestety skończyło się jedynie żółta kartką. Poza tym poprawnie, dobrze się ustawiał, asekurował kolegów, wygrał wiele pojedynków główkowych. W ofensywie uczestniczył w ciuchci, ale bez zagrożenia dla bramki Buricia.

Inaki Astiz – 5 – Trochę lepszy od Kumbeva, ale również nie poradził sobie kilka razy z Lewandowskim, czasem by nie wynikło z tego zagrożenie ratował się faulami. Wygrał wiele pojedynków biegowych i główkowych, nieźle się ustawiał i nie kombinował w sytuacji zagrożenia. Jednak jest współwinny temu, że tak wiele akcji Lecha było przeprowadzanych środkiem boiska. W ofensywie podobnie jak Kumbev uczestniczył w mini szarańczy, uciekał z łatwością Peszce, ale nie otrzymał piłki, którą mógłby skierować do siatki rywala.

Tomasz Kiełbowicz – 6 -  Bardzo solidny w defensywie, radził sobie ze Sławomirem Peszko. Lechita chyba szybko to zauważył i bardzo często zaczął schodzić do środka, gdzie szło mu już znacznie lepiej. Tylko raz w końcówce spotkania dał się minąć rywalowi, ale ten błąd szybko naprawił Kumbev. Poradził sobie też sprytnie z Lewandowskim w polu karnym, umiejętnie wybijając napastnika gospodarzy z rytmu. Wykonywał rzuty wolne i rożne z prawej strony boiska, niestety tym razem bez większego zagrożenia. Nabiegał się niemiłosiernie, ale bez problemu wytrzymał trudy spotkania.

Sebastian Szałachowski – 5 – Nie był może zbyt widoczny w ofensywie, ale wynikało to raczej z taktyki. Kiedy się już jednak pojawiał to stwarzał zagrożenie. W pierwszej połowie trafił w słupek po zagraniu Grzelaka. Sędzia wskazał pozycję spaloną atakującego Legii, ale jak pokazały powtórki pomylił się. W drugiej odsłonie z konieczności musiał grać po lewej stronie boiska. Szałach często schodził więc do środka, raz oddał strzał z dystansu, a raz wyłożył piłkę Radoviciowi, ale strzał Serba został zatrzymany na linii bramkowej. W defensywie ze zmiennym szczęściem, jednak kilka razy dał się ograć czy to Gancarczykowi, czy to Peszce.

Ariel Borysiuk – 7 – Bardzo dobrze wszedł w mecz, bez kompleksów i zbytniego respektu dla rywala. Przeciął mnóstwo podań rywali, zanotował wiele przechwytów i świetnych długich podań, które przenosiły ciężar gry na drugą stronę boiska. Szybko złapana żółta kartka nie wybiła go z rytmu, grał tak jak oczekuje się tego od defensywnego pomocnika. W ofensywie również sporo widział, grał bardzo dojrzale. Już dawno nie widzieliśmy tak dobrze grającego Ariela Borysiuka. Jeden z najlepszych graczy w polu w barwach Legii.

Tomasz Jarzębowski – 5 – Wiele tak zwanej czarne roboty spadało na jego barki, momentami jednak zbyt długo niewidoczny. W defensywie radził sobie raz lepiej, raz gorzej. Dobrze się ustawiał, zanotował wiele przechwytów. Jednak to po jego spóźnionym wślizgu arbiter podyktował rzut wolny, który na bramkę zamienił Semir Stlić. W ofensywie błysnął tylko raz kiedy uderzył na bramkę z pierwszej piłki po zagraniu Iwańskiego. Futbolówka przeleciała jednak nad poprzeczką.

Maciej Iwański – 7 – Bardzo dobry występ Macieja Iwańskiego, który grał jak rasowy rozgrywający. Widać, że ustawienie preferowane przez Stefana Białasa mu służy. Uczestniczył niemal we wszystkich groźnych sytuacjach Legii, po przejęciu piłki zagrywał ją od razu do przodu do jednego z kolegów. Kilka razy świetnie uruchomił Grzelaka czy Szałachowskiego. To on miał najgroźniejszą sytuację w pierwszej części spotkania, ale po jego strzale z pół obrotu piłkę zdołał złapać Burić. Dobrze dośrodkowywał z rzutów rożnych, raz spróbował szczęścia z rzutu wolnego, ale jego strzał wybronił golkiper Lecha.

Maciej Rybus – 5 – Zagrał tylko w pierwszej połowie meczu gdyż doznał bolesnego urazu. Już w drugiej minucie spotkania ucierpiał po starciu z Arboledą i grymasem bólu na twarzy dotrwał do przerwy. Mimo kontuzji dwa razy popisał się w ofensywie. Raz uderzył słabszą ale zdrową prawą nogą ale na posterunku był Burić, i raz uderzył lewą ale trafił wprost w bramkarza Lecha. Dobrze w defensywie współpracował na lewej stronie z Tomaszem Kiełbowiczem.

Bartłomiej Grzelak – 6 – Grę napastnika Legii było ocenić najtrudniej. Z jednej strony niby nie stworzył zagrożenia, ale z drugiej napracował się przez cały mecz za dwóch, a w ataku był po prostu osamotniony. Nie jest to typ Chinyamy, który się przepchnie z Bosackim czy Arboledą. W takich pojedynkach był z góry skazany na porażkę. Jednak bardzo dobrze wychodził na pozycję i współpracował z Maciejem Iwańskim. W pierwszej części gry idealnie wyłożył piłkę Szałachowskiemu, który trafił jednak w słupek. W drugiej trochę pogubił się w polu karnym, gdy dostał idealne podanie od Rzeźniczaka. Wracał się na własną połowę, walczył, kopał po nogach, starał się pomagać kolegom jak potrafił. Z przodu nie miał praktycznie wsparcia.

Miroslav Radović – 5 – Zastąpił po przerwie Macieja Rybusa na boisku, grał oczywiście po prawej stronie. Próbował padami nabierać arbitrów ale bez powodzenia. Raz ograł Wojtkowiaka i dośrodkował w pole karne, ale Burić na raty złapał piłkę. Miał też najlepszą sytuację w meczu kiedy to Szałachowski wyłożył mu piłkę w polu karnym. Rado jednak zamiast od razu strzelać przyjął futbolówkę by po chwili posłać ją w stronę bramki nad bramkarzem Lecha. Jednak chwila zawahania spowodowała, że Bosacki zdążył się cofnąć i z linii bramkowej zdołał wybić piłkę. Udanie współpracował z Jakubem Rzeźniczakiem.

Zawodnik meczu – Maciej Iwański. Świetnie rozdzielał piłki. Czy to prostopadłe zagranie, czy za plecy obrońców były zagrywane z zegarmistrzowską precyzją. Jedynie można żałować, że robił to zbyt rzadko.

 

Polecamy

Komentarze (24)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.