Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Piastem – bez artylerii na bunkry

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

06.03.2021 22:40

(akt. 06.03.2021 22:40)

W środę Legia przegrała z Piastem przy Łazienkowskiej 1:2 i odpadła z Pucharu Polski. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 5 (4,27 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Mecz ułożył się idealnie dla gości. Piast szybko zdobył bramkę, a następnie ustawił wszystkich zawodników w obronie, a że Waldemar Fornalik jest w polskiej lidze mistrzem tego typu organizacji gry, przez długi czas nie licząc jednego stałego fragmentu gry pod bramką Piasta niewiele się działo. Na połowie Legii działo się jeszcze mniej, bo gliwiczanie między ósmą a siedemdziesiątą ósmą minuta pod polem karnym Legii nie pojawili się ani razu. Mistrzowie Polski kompletnie zdominowali rywala, zamknęli go na własnej połowie, ale nie potrafili sobie tworzyć żadnych sytuacji. Często tak bywało w meczach Legii z Piastem, dlatego gliwiczanie są bardzo niewygodnym przeciwnikiem, bo naprawdę trudno jest sforsować obronę złożoną z dziesięciu zawodników, nie tylko zresztą legionistom, bo przecież dokładnie w ten sposób Legia wygrała przecież kiedyś przy Łazienkowskiej ze Sportingiem, czy jeszcze wcześniej w Gaziantepie. Nie pomagał też naszym zdaniem zmiany -  zbyt wcześnie pojawili się zawodnicy nieograni i niezgrani z zespołem, po ledwie kilku treningach. W końcu legioniści zdołali jednak wyrównać i gdy wydawało się, że zasieki pod polem karnym Piasta są już rozebrane, miny rozbrojone, a pierwsza linia okopów zdobyta, bo goście bronili się coraz rozpaczliwiej, beznadziejne podanie Artema Szabanowa dało gliwiczanom drugiego gola. W końcówce legioniści dwa razy mogli wyrównać, ale Kapustce i Gwilii zabrakło skuteczności. Jednak to nie skuteczność była w środę największym problemem Legii, nie była nią też wbrew wielu głosom gra defensywna, bo Piast oddał w meczu ledwie cztery strzały, a błędami indywidualnymi Szabanowa przy obu golach nie należy obciążać całej defensywy Legii. Nie mniejsze pretensje niż do Ukraińca trzeba mieć przede wszystkim do piłkarzy ofensywnych, którzy sytuacji podbramkowych nie kreowali i to właśnie brak sytuacji podbramkowych był największym problemem, na co słusznie zwrócił uwagę po meczu trener. Jeśli uzmysłowimy sobie, że najgroźniejszym strzałem poza golem Lopesa było uderzenie Wieteski po stałym fragmencie gry, to widać że problem leżał przede wszystkim w grze ofensywnych pomocników i wahadłowych, mających kreować sytuacje podbramkowe, a także środkowych pomocników zbyt rzadko wchodzących w pole karne. Zmieniał trener Michniewicz zawodników w środku pola na teoretycznie bardziej ofensywnych, ale Rusyn i Muci dopiero poznający polską piłkę i swoich kolegów nie są na razie piłkarzami, którzy mogą odwrócić losy meczu. Zmieniał też ustawienie z trzech na dwóch obrońców, ale sytuacji do zdobywania goli od tego nie przybywało. Jednocześnie, choć Legia po porażce straciła szansę na zdobycie jednego z trofeów, należy zwrócić uwagę, że „Wojskowi” w tym meczu wcale nie grali źle, przecież w Zabrzu mistrzowie Polski wcale nie zaprezentowali się lepiej, tyle że grali ze słabszym i gorzej zorganizowanym taktycznie rywalem. Jeśli Legia będzie w kolejnych meczach osiągać taką przewagę nad rywalem, jak w środę, to większość spotkań będzie wygrywać. Niemniej pamiętajmy, że mistrzowie Polski nie dysponują dziś kadrą, z którą mieliby jakąś znaczącą przewagę nad innymi drużynami w Ekstraklasie i nie ma co liczyć na to, że będą wygrywać każdy mecz, do tego wiele z tych spotkań będzie pewnie wygrywane z dużym trudem. A przecież nawet w zdecydowanie lepszych czasach Legia wygrywała ligę z przewagą ledwie dwóch czy trzech punktów.

Cezary Miszta 6 (4,40 - ocena Czytelników). Dwa celne strzały, dwa stracone gole, ale żaden z winy bramkarza. Pierwszy strzał był nie do obrony, choć bramkarz Legii był, gdzie być powinien, przy drugim też zrobił tyle, ile mógł. Dwa razy za to wyszedł przed pole karne, przy jednym z nich w bardzo trudnej sytuacji pozostawiony przez obrońców zdołał uprzedzić rywala. Choć Miszta nie spisywał się w poprzednich swoich występach dobrze, to za porażkę z Piastem naszym zdaniem nie ponosi żadnej winy.

Artur Jędrzejczyk 6 (3,58). Kapitan Legii nie popełnił w środowym meczu ani jednego błędu, wygrywał bez problemu pojedynki z rywalami, dokładnie podawał, pamiętamy ze złych zagrań tylko jedno niedokładne dośrodkowanie. Z racji tego, że Piast niemal nie ruszał się z własnej połowy nie miał wiele pracy, ale też nie widzimy powodu, czemu mamy obniżać mu ocenę za grę w pierwszej połowie, Na drugą z powodu kontuzji nie wyszedł. Przyzwoity mecz „Jędzy”, on akurat w tym meczu robił to, co do niego należało.

Mateusz Wieteska 5 (3,36). Wieteska zapewne nawet siedząc na ławce byłby według niektórych kibiców odpowiedzialny nie tylko za przegrany mecz, ale jeszcze dodatkowo za trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz. A gdyby nie Wieteska, to pewnie pierwszy gol padłby kilkanaście sekund wcześniej, to on zablokował Chrapka i nie jego wina, że Szabanow dał się potem ograć Świerczokowi. Za drugiego gola główną winę ponosi Ukrainiec, Wieteska natomiast widząc, że podanie jest niecelne, powinien jednak od razu odwrócić się biec w kierunku bramki, pewnie rozpędzonego Portugalczyka i tak by nie dogonił, ale przynajmniej wywarłby na nim jakąś presję. Oczywiście mógł też faulować na czerwoną kartkę, ale wtedy pewnie ci, co wskazują na taką możliwość, wylali by na niego jeszcze więcej pomyj. Naszym zdaniem Wieteska zachował się też nie najlepiej w samej końcówce meczu, gdy piłka poszła za linię obrony, a stoper Legii stał biernie, wierząc, że Miszta zdąży z wyjściem – bramkarz rzeczywiście z trudem dał radę, ale to nie było właściwe zachowanie obrońcy. Niemniej to nie Wieteska w tym meczu ponosi winę za porażkę, a Szabanow i piłkarze odpowiadający za ofensywę, którzy nie potrafili stworzyć dostatecznej liczby sytuacji podbramkowych. Stoper Legii miał jedną bardzo dobrą okazję, ale na drodze jego strzału stanął bramkarz i słupek, po raz kolejny dochodzi do strzału przy stałym fragmencie gry i znów nic z tego pozytywnego nie wynika. Co smutne jednak, nikt poza Lopesem nie zmusił w tym meczu Placha do większego wysiłku niż Wieteska.

Artem Szabanow 2 (2,75). Oba stracone gole jego. Przy pierwszym Świerczok nawinął go startując z miejsca, o błędzie technicznym przy drugim i wyłożeniu piłki Alvesowi napisano już wszystko. I żadne wskazywanie przez trenera na pomeczowej konferencji, że w pozostałych sytuacjach zagrał poprawnie faktów zmienić nie może. Mamy też wrażenie, że Ukrainiec ma pewne braki szybkościowe, jeśli będzie nadrabiał je dobrym czytaniem gry, to nie będzie problemu, a raz w pierwszej połowie w tym elemencie też się pomylił. Na plus można mu natomiast policzyć dobre dośrodkowanie na głowę Wszołka w pierwszej połowie. Mamy nadzieję, że w przyszłości nie będzie popełniał aż tak katastrofalnych błędów jak w środę.

Paweł Wszołek 4 (4,23). Zaczął mecz od udziału w świetnej akcji i zakończył to czymś w rodzaju ulubionego w polskiej piłce ostatnio „centrostrzału”, potem raz dobrze dośrodkował i wreszcie oddał minimalnie niecelny strzał głową po dośrodkowaniu Szabanowa. A potem niestety zaczęły się problemy, głównie z utrzymaniem linii spalonego, aż cztery razy sędzia machał po jego wejściach chorągiewką. Był to słabszy mecz Wszołka, ale jego zmiennik zagrał jeszcze gorzej. Przyznamy, że zaskoczyła nas decyzja, by w jego miejsce wprowadzić niegranego zawodnika, który za chwilę został skierowany do łapania minut w sparingu rezerw. Choć z drugiej strony nie było na ławce zbyt dużego wyboru.

Filip Mladenović 6 (5,19). Można się zżymać na liczbę strat popełnionych przez Mladenovicia, ale bez Serba to Legia w ogóle by groźnych sytuacji przez długi czas nie stwarzała. Po jego dośrodkowaniu z wolnego uderzał Wieteska, on też asystował przy golu Lopesa, dośrodkowanie było znakomite i wystarczyło tylko dobrze dostawić głowę, to Mladenović też bardzo dobrze dograł do Gwilii w 73. minucie, ale Gruzin sytuacji nie wykorzystał. W końcówce Serb po rajdzie próbował sam uderzać słabszą nogą, ale Plach nie miał w tym przypadku problemu z obroną. Generalnie nie był to zły mecz w wykonaniu Serba, inni piłkarze zawiedli dużo bardziej.

Bartosz Slisz 4 (4,08). Przy pierwszym golu próbował pomóc Szabanowowi, ale z tej pozycji niewiele mógł zrobić. Pierwsza część meczu w ogóle była bardzo słaba w jego wykonaniu, zapamiętaliśmy głównie stratę, po której zarobił żółtą kartkę i jedno niecelne prostopadłe podanie. Po zmianie stron poprawił się o tyle, że zbierał piłki w środku pola i w sporej części przyczynił się do zamknięcia Piasta na jego połowie, zagrał dokładnie, ale do akcji ofensywnych nie wchodził. Szkoda, bo przecież jest to jeden z niewielu piłkarzy, który posiada silny strzał z dystansu, tymczasem nawet nie próbował przez cały mecz uderzać na bramkę. Słaby mecz Slisza, który jest bardzo pożyteczny przy otwarcie grającym rywalu, ale jego przydatność była niewielka przy szturmowaniu silnie ufortyfikowanego rejonu umocnionego w jaki zamienili własne pole karne piłkarze Piasta.

Andre Martins 5 (4,73). W pierwszej części meczu to on odpowiadał za rozgrywanie piłki w środku pola – robił to bardzo dokładnie, ale trochę w zbyt wolnym tempie. Aż się prosiło, by czasem rozegrał piłkę na jeden kontakt i wszedł w pole karne celem stworzenia przewagi, niestety, również Czesław Michniewicz najwyraźniej nie potrafi skłonić Portugalczyk do aktywniejszego udziału w ofensywie. Portugalczyk oddał tylko jeden strzał z dystansu, który przeleciał nad bramką. Po przerwie został szybko zmieniony, bo trener szukał bardziej ofensywnych rozwiązań. Występ poprawny, ale bez żadnego błysku.

Bartosz Kapustka 5 (5,06). Jeśli chciał się pokazać z jak najlepszej strony trenerowi reprezentacji, to mu się w tym meczu nie udało. To w dużej mierze na Kapustce miała w tym meczu spoczywać odpowiedzialność w budowaniu szybkich akcji na jeden kontakt, by rozmontować obronę Piasta, niestety nic z tego nie wychodziło. Pomocnik Legii dość regularnie przegrywał pojedynki z rywalami, próbował niepotrzebnie jakichś technicznych fajerwerków, zepsuł parę akcji, nie wypracował kolegom żadnej sytuacji podbramkowej, za to sam jedną doskonałą zmarnował. Po kilku dobrych meczach przyszła kolej na słabszy.

Luquinhas 5 (5,41). Luquinhas powinien grać tylko dziesięć minut, potem powinien wylądować w szpitalu po wejściu Chrapka. Ostatecznie Brazylijczyk jakimś cudem przetrwał, a piłkarz Piasta z niewiadomych przyczyn nie zarobił czerwonej kartki, zapewne niemały wpływ miał na to znany wszystkim sędzia obsługujący VAR. Powiedzmy sobie wprost – był to słaby mecz Luquinhasa, choć poza tym jednym wejściem tym razem nikt go po nogach specjalnie nie kopał. Rzadko pojawiał się w polu karnym, tracił dużo piłek w dryblingach, nie stworzył żadnej okazji kolegom, ani nie oddał żadnego celnego strzału, zastraszająco dużo podań miał niecelnych. Nie zagrał lepiej niż Kapustka i ocenę otrzymuje od nas podobną – niestety ofensywni piłkarze w środę w większości wypadli po prostu mocno przeciętnie.

Kacper Kostorz 4 (3,83). Decydującym golem z Górnikiem młody napastnik zasłużył sobie na szansę gry od pierwszej minuty, ale w środę jej nie wykorzystał. Parę razy dobrze zastawił się z piłką, dwa razy próbował uderzać, wywalczył jeden rzut wolny, ale generalnie nie stanowił większego zagrożenia dla obrony Piasta. Inna sprawa, że pomocnicy nie też dostarczali mu dobrych piłek w pole karne. Mimo wszystko wolelibyśmy, że Kostorz został jeszcze trochę na boisku i to on, a nie Rusyn, zagrał w parze z Lopesem.

Josip Juranović 5 (5,26). Wszedł na boisko jako obrońca i na tej pozycji spisywał się dobrze, potem poszedł do przodu i nieco nas irytował. Mamy wrażenie, że Chorwat zapomniał, że na boisku nie ma Tomasa Pekharta i z dość dużym uporem słał z nieprzygotowanych pozycji stojąc daleko przed polem karnym kolejne dośrodkowania w „szesnastkę”, które z łatwością wybijali piłkarze Piasta. Poza wywalczaniem stałych fragmentów gry do ofensywy wnosił niewiele, w sumie mocno przeciętny występ, zdecydowanie lepiej szło mu w defensywie.

Walerian Gwilia 5 (3,61). Miało być po jego zmianie bardziej ofensywnie i było. W odróżnieniu od Martinsa Gwilia nie tylko rozdzielał piłkę, ale też wchodził w pole karne i szukał sobie miejsca do strzału. Niestety, poza jednym doskonałym podaniem w pole karne do Kapustki, dokładność rozegrania nie była na najwyższym poziomie, do tego zmarnował on dwie doskonałe sytuacje, pierwsza mogła dać prowadzenie, druga doprowadzić choć do dogrywki. Ożywił dość mocno grę Legii, tworzyła on po jego wejściu więcej sytuacji, ale wyniku meczu Gwilia nie odmienił, choć miał na to duże szanse.

Rafael Lopes 7 (7,52). Wszedł z ławki i zrobił swoje, świetnie uwolnił się spod krycia i pewnie trafił do siatki, wziął też udział w akcji, w której doskonałą sytuację miał Kapustka, jednej okazji też nie wykorzystał, ale nie należała ona do łatwych. Naprawdę dobra zmiana generalnie rzecz biorąc, po jego wejściu zagrożenie bramki Piasta zdecydowanie wzrosło, szkoda, że pozostali piłkarze nie byli równie skuteczni jak Portugalczyk.

Nazarij Rusyn 3 (3,69). Rusyn zagrał w sobotę sparing w rezerwach by „łapać minuty”, a parę dni wcześniej trener uznał, że może on zmienić losy meczy i dał mu ponad pół godziny gry. Teoretycznie wszedł za wahadłowego, ale grał w środku z Lopesem, bo do przodu poszedł Juranović. Raz próbował uderzać, ale jego strzał zablokowano, parę razy stracił piłkę, nie pojawiał się w polu karnym i chyba nie bardzo wiedział, co ma grać. Powtórka przypadku Valencii z Qarabaqiem, efekt identyczny.

Ernest Muci (3,63) grał zbyt krótko, by go oceniać, nic pozytywnego nie wniósł do gry, choć mógł mieć przypadkową asystę po kiksie w polu karnym.

Najlepszym legionistą środowego meczu Czytelnicy i redaktorzy zgodnie wybrali strzelca jedynego gola dla Legii, Rafaela Lopesa.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

5.52 Rafael Lopes

5.41 Luquinhas

5.26 Josip Juranović

5.19 Filip Mladenović

5.06 Bartosz Kapustka

4.73 Andre Martins

4.4 Cezary Miszta

4.23 Paweł Wszołek

4.08 Bartosz Slisz

3.83 Kacper Kostorz

3.69 Nazarij Rusyn

3.63 Ernest Muci

3.61 Walerian Gwilia

3.58 Artur Jędrzejczyk

3.36 Mateusz Wieteska

2.75 Artem Szabanow

Polecamy

Komentarze (15)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.