Domyślne zdjęcie Legia.Net

Okiem Kibica: Czas się opamiętać

Jacek Barszcz

Źródło: List od Czytelnika

25.03.2010 15:04

(akt. 16.12.2018 08:51)

Rewanżowy mecz Pucharu Polski z Ruchem na pewno przejdzie do historii. Niestety, nie będziemy go pamiętać z powodu niezwykłej dramaturgii, cudownych akcji, parad bramkarzy, mnóstwa goli i awansu Legii. W pamięci pozostanie nam jedno z najbardziej żenujących „widowisk” jakie” Łazienkowska” widziała. Ten mecz jest przelaniem czary goryczy, jest kwintesencją tego co, od dłuższego czasu dzieje się w Legii. Kibice zamiast dopingować kłócą się między sobą, kogo racja jest ważniejsza. Toczą wojnę z właścicielami i zarządem. Zawodnicy zwalniają trenera, po czym obrażają się na kibiców i tak w koło Macieju… Atmosfera jest tak gęsta, że oddychać się już nie da. A pacjent który nie może oddychać – umiera.
Mecz

Mecz jak mecz. Ostatnimi czasy przyzwyczailiśmy się do tego, że Legia gra słabo. Kwintesencją tego, co dzieje się z drużyną jest pomeczowy komentarz mojego kolegi, który stwierdził, że nawet gdyby tu przyszedł sam Jose Mourinho i tak by nic nie zmienił. Bo jeżeli nie wykorzystuje się pięciu setek, to jak można marzyć o sukcesie.

Bartek G. i inni

Mógł  być bohaterem… Z jednej strony można zrozumieć gracza, na którym ciąży ogromna presja, by w końcu zaczął seryjnie zdobywać gole. Przecież w końcu po to został sprowadzony. Ale Panie Bartku swoje frustracje proszę kierować w odpowiednią stronę. Nie jest naszą winą, że nie potrafi Pan trafić do prostokąta o wymiarach 7,32 na 2,44 metra z bardzo bliskiej odległości. Rozumiem, że po takim „babolu”, każdemu muszą puścić nerwy, ale nie jest to powód, by odreagować własną niemoc w sposób lekko nieprzemyślany. Pan i Pana koledzy, zarabiacie na grze w piłkę więcej niż cała wtorkowa publiczność, więc wymaga się od Panów wykonywania swoich obowiązków z należnym zaangażowaniem i umiejętnościami adekwatnymi do zarobków. Jeżeli nie potraficie Panowie, wykonywać powierzonych wam obowiązków, to nie możecie się dziwić, że recenzenci (patrz. publiczność), kwituje Wasze „wyczyny” uszczypliwymi uwagami lub zdecydowanym niezadowoleniem. Nie ma co się Panowie obrażać. Nie jesteście pierwsi i nie ostatni. Warszawska publiczność doskonale zna się na piłce i nie zniesie odwalania chałtury. Jak nie wierzycie zapytajcie „Miętowego”… myślę, że pamięta jeszcze hasło wykrzykiwane z trybun – Manuela za Mięciela…

Kibice

Temat wielokrotnie poruszany, więc nie będę już pisał,  że brak dopingu, atmosfery itp. Ale pozwolę sobie opisać jeden sezon - 1991/1992. Dlaczego wybrałem właśnie ten? To był najgorszy od końca wojny sezon Legii. Cudem (…) chyba większość wie dlaczego, Legia w decydującym o utrzymaniu w lidze meczu, wygrała z Motorem w Lublinie 3:0. Nie piszę tego, by pokazać, że było jeszcze gorzej, a dlatego, że wtedy na ten mecz pojechało więcej kibiców niż przychodziło na Łazienkowską. Mimo fatalnej wręcz frekwencji wtedy doping był lepszy niż teraz. Może większość z Was zastanowi się nad tym, bo inaczej nie potrafimy pomóc swojej drużynie. Kto nie chce, to lepiej niech nie przychodzi, bo po co ma tracić czas, na siedzenie w bezruchu na krzesełku.

Lekarstwo

Kibice, piłkarze, zarząd, to jeden organizm nazywany Legia Warszawa. Nie może ona istnieć bez każdej z tych części. Ten organizm zżera gangrena, a na to jest tylko jeden sposób – szybkie cięcie. Sezon praktycznie jest już stracony, bo jakoś nie wierzę w nagłą metamorfozę i sukces, choćby w postaci awansu do pucharów. Uważam, że nadszedł czas na gruntowne zmiany, tak by następny sezon rozpocząć jako jeden silny kolektyw. Czasu jest dużo. W pierwszej kolejności należy zażegnać konflikt na linii kibice – zarząd. Może trzeba by było zwołać okrągły stół. Przecież nie jesteśmy małpami, a rozumni ludzie potrafią się porozumieć, rozmawiając ze sobą. Niestety, dopóki na trybunach będzie zalegała cisza, możemy zapomnieć, że czołowi zawodnicy wybiorą Legię, a nie Wisłę czy Lecha. Jeżeli już uda się zakończyć ten konflikt, należy jak najszybciej przejść do przeglądu kadr i rozstać się z zawodnikami, którzy sobie nie radzą. Niestety (dla właścicieli) przychodzi czas, by sypnąć trochę groszem i dokonać paru zakupów na miarę drużyny z europejskimi aspiracjami. Czas na chochlę, bo łyżką to my daleko nie zawiosłujemy. Bez tych radykalnych posunięć, możemy jedynie zgasić światło i pożegnać się, bo przy takiej atmosferze i takich wynikach nie ma sensu sztucznie podtrzymywać przy życiu trupa o nazwie Legia Warszawa.

Polecamy

Komentarze (41)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.