Domyślne zdjęcie Legia.Net

Okiem kibica: I po Urbanie

Jacek Barszcz

Źródło: List od Czytelnika

18.03.2010 20:05

(akt. 16.12.2018 09:43)

Dwa i pół roku – tyle trwała przygoda Jana Urbana na stanowisku trenera Legii Warszawa. W ciągu tego czasu wywalczył Superpuchar Polski, Puchar Polski i dwa wicemistrzostwa Polski. Ktoś powie, to przecież  niezły bilans. Jednak, na arenie międzynarodowej nie było już tak wesoło. Porażki z takimi zespołami jak FK Moskwa i brak awansu do fazy pucharowej Ligi Europejskiej należy zaliczyć do wielkich przegranych byłego szkoleniowca. Ciężko jest jednoznacznie ocenić erę Urbana. Na pewno nie należała do najłatwiejszych, ale jeżeli zdecydował się już na pracę w Legii, musiał zdawać sobie sprawę z tego, że będzie pod ciągłą presją wyników.
Kiedy przychodził do Legii wiązano z nim wielkie nadzieje. Nie był kojarzony z „polską myślą szkoleniową”, a trenerki uczył się w Hiszpanii. W duecie z Mirosławem Trzeciakiem mieli zbudować wielką Legię, która na wzór drużyn rosyjskich miała podbić Europę. Mieli… bo jak się okazało w praktyce, sklecili coś, co tak naprawdę ciężko nazwać topowym teamem. Nietrafione transfery i kiepskie przygotowanie do sezonu, to tylko te najważniejsze błędy. Nie dość powiedzieć, że zasługą Urbana jest to, że Lewandowski zamiast strzelać dla Legii, strzela dla Lecha. Kiedy ważyły się losy byłego napastnika Znicza Pruszków, to właśnie decyzja trenera, zagrodziła drogę jeszcze wtedy bardzo utalentowanego napastnika na Łazienkowską. Cóż mieliśmy lepszych... Zdaniem trenera Lewandowski się po prostu nie nadawał…

Kolejna ważna uwaga, to ciągła awersja do gry dwoma napastnikami. O ile w meczach z silnymi rywalami, jeszcze taka taktyka miała sens, to w spotkaniach ze słabeuszami, było to kompletnym nieporozumieniem. Legia miała atakować, strzelać bramki i odprawiać takie kluby z kwitkiem, a nie się bronić i ewentualnie kontrować… To się mściło. W poprzednim sezonie dzięki takim porażkom lub remisom, nie udało się odrobić strat do Wisły, a w obecnym nie jesteśmy liderem, z wielką przewagą nad resztą pretendentów do mistrzowskiego tytułu. Na pewno, przy takiej postawie zespołu, zmiany są konieczne. Oczywiście łatwiej jest zwolnić trenera niż piłkarzy, ale zastanawiam się, czy ta zmiana przyniesie jakikolwiek skutek?

Osobiście lubię Stefana Białasa. Sam w 1999 roku protestowałem przeciw zwalnianiu go z funkcji trenera, po tym jak pod jego wodzą Legia odbiła się od dna i zajęła trzecie miejsce w lidze. Tylko wtedy była to zupełnie inna drużyna. Tamtych chłopców cechowała charyzma, wola zwycięstwa i oddanie dla Legii. Wtedy wystarczyło tylko poukładać te klocki, zagrać ofensywnie, a sukcesy same przyszły. Dziś obawiam się, że nie będzie to takie proste. Może nie powinienem oceniać niczego po jednym meczu, ale spotkanie z Ruchem pokazało, że tak naprawdę nie ma drużyny, a wiadomo, że nawet Salomon z pustego nie naleje.

Tak czy inaczej, życzę trenerowi Białasowi samych sukcesów, bo jego sukces będzie też naszym. Jeszcze nie wszystko stracone i trzy punkty do Wisły da się szybko odrobić…

Polecamy

Komentarze (34)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.