fot. Marcin Szymczyk

Paweł Wszołek: Mam problem z przywodzicielem

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Canal+ Sport

17.12.2023 20:50

(akt. 18.12.2023 00:37)

– Nie jest prosto, gdy rywal broni się praktycznie całą drużyną w polu karnym. Było trudno, dość grząsko. Wiedzieliśmy, że jeśli uda nam się jak najszybciej zdobyć bramkę, to będzie grało się łatwiej, a Cracovia się odkryje – mówił po meczu 19. kolejki Ekstraklasy (2:0) wahadłowy Legii, Paweł Wszołek.

– Zdajemy sobie sprawę, że Cracovia ma dużą jakość, bardzo dobrych zawodników, np. Kamila Glika. Wiedzieliśmy, że nie będzie to łatwy mecz, w którym męczyliśmy się w wielu momentach. W ostatnich latach zawsze trudno grało się z tym zespołem – zarówno u siebie, jak i na wyjeździe. Nieźle weszliśmy w drugą połowę, szybko zdobyliśmy bramkę na 1:0. Była spora koncentracja, każdy chciał wygrać i nie popełnić prostego błędu. Ostatecznie zasłużenie zwyciężyliśmy 2:0.

– Sytuacja z 49. minuty – dlaczego nie zagrałem do Guala, tylko oddałem strzał? Obrońca dobrze się zachował, gdyż stał pomiędzy nami. Zawahałem się, zrobiło się trudno i mówię: "Dobra, to podejdę i spróbuję uderzyć". Ostatecznie nie udało się zdobyć bramki. Jeszcze nie analizowałem tej akcji. Słyszałem, że mogłem wtedy podać. Postąpiłem trochę egoistycznie, jak nie ja. Szkoda szansy, przeprosiłem Marca. Gdybym trafił do siatki, to byłoby inaczej, ale najważniejsze jest zwycięstwo.

– Zagrałem siłą woli i charakteru, czy np. niezbędne okazały się środki farmakologiczne? I to, i to. W meczu z AZ Alkmaar wziąłem – że tak powiem –  trochę za małą dawkę, przez co moc była tylko w pierwszej połowie. Po przerwie ostygłem i bardzo czułem przywodziciela, z którym mam problem od 1,5 – 2 miesięcy. Nie jest to poważna sprawa. Doszło do przeciążenia. Uważam, że to wszystko nieco się nasiliło i takie są tego skutki. W niedzielę wziąłem 2 – 3 tabletki i dudni mi w głowie. Czuję się, jakbym był po jakimś koncercie.

– Nie jestem przyzwyczajony do środków przeciwbólowych, to dla mnie ostateczność, ale w tym okresie, obejmującym 6 – 7 spotkań, trzeba było dać z siebie maksimum. Chciałem zagrać w ostatnim meczu domowym w 2023 roku. Pojawiła się walka z samym sobą.

– W ostatnich dwóch dniach nawet nie mogłem spać, było to trudne, tak mnie bolało. Nie lubię się rozczulać nad sobą, nie ma co szukać usprawiedliwień. Najważniejsze, że zwyciężyliśmy. Przed nami jeszcze jeden istotny mecz. Zobaczymy, co będzie.

– Plan był taki, że we wtorek mam dostać zastrzyk z osocza, a w poniedziałek czeka mnie USG, by zobaczyć, czy to coś poważnego.

ZOBACZ TAKŻE:

Polecamy

Komentarze (17)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.