News: Z Zagłębiem w niedzielę 25 listopada

Radosław Mozyrko: Piłkarze jak pudełka z narzędziami

Marcin Szymczyk

Źródło: Łączy Nas Piłka

14.03.2017 14:26

(akt. 04.01.2019 12:15)

- Młodzi ludzie są jak pudełka z narzędziami: na samym początku szkolenia staramy się do nich włożyć jak najwięcej narzędzi, a potem od 14 roku życia uczymy, jak najlepiej te posiadane narzędzia wykorzystywać. Czasem dodawać dwa, trzy elementy, ale w tym wieku już naprawdę nie zostało wiele czasu – tłumaczy w wywiadzie dla „Łączy Nas Piłka” Radosław Mozyrko, koordynator ds. rozwoju akademii piłkarskiej Legii Warszawa.

Do tej pory zdarzali się piłkarze akademii Legii, którzy część pracy siłowej, motorycznej wykonywali dodatkowo, na własną rękę poza klubem.


- Też o tym słyszałem, ale nie oznacza to, że w klubie nie prowadzimy już takich zajęć od dawna. Zresztą mi nie przeszkadza, jeśli zawodnicy chcą robić coś dodatkowo poza Legią, dopóki nie jest to w konflikcie z tym nad czym my pracujemy właśnie w strefie motorycznej. Takie przypadki zaburzałyby ich rozwój.


Mówiąc o indywidualizacji szkolenia często zwraca się uwagę wyłącznie na elementy typowo piłkarskie, a nie np. ogólnorozwojowe. Czy to jest element obecnie zaniedbany?


- Wszystko przez skok cywilizacyjny: ludzie siedzą przed telewizorami, komputerami, smartfonami itd. W poprzednich klubach w których pracowałem wprowadzano elementy ogólnorozwojowe, ale w środowisku ulicznym, czyli próbowaliśmy odtworzyć to, co robiło się kiedyś: wchodziło na drzewa, skakało po trzepakach, biegało po podwórku. Organizowaliśmy wyścigi na rowerach, tory przeszkód, graliśmy w rugby i krykieta, by usprawniać dzieci. Zgadzam się, że dzieci teraz są mniej sprawne i mogą przez to być słabszymi piłkarzami i nad tym trzeba mocno pracować.


Wobec tego czym byłeś zaskoczony już w samej grze piłkarzy oraz drużyn?


- Tym, że mało gramy jeden na jeden. W pierwszych miesiącach takich pojedynków widziałem niewiele. A z pozytywów: w większości meczów dominowaliśmy, choć czasem bardziej pod względem posiadania niż jakościowo. Ale nie chcę przez to powiedzieć, że mamy przeciętnych zawodników, bo mam wiele przykładów pokazujących coś innego. Zaskoczyła mnie także liczebność grup, po około dwudziestu pięciu zawodników w niektórych rocznikach. W Sportingu Lizbona też tak jest i to też jest sposób, ale warto pamiętać o jednej zasadzie, która dotyczy nawet seniorów: nie grasz, nie rozwijasz się. Mając grupę 22-osobową i tylko jeden mecz tygodniowo, część gra bardzo dużo, część trochę, a niektórzy niemal w ogóle. A szansę trzeba dać innym. Dlatego od wiosny to zmieniamy w grupach od U14 do U17 – na ławkach rezerwowych będzie tylko trzech zawodników, zwiększymy płynność gry, zawodnicy będą spędzali więcej czasu na boisku. Dla tych, którzy nie załapią do kadry meczowej zorganizujemy dodatkowy trening, sparing lub grę wewnętrzną. Bo co jest lepsze dla zawodnika: dziesięć minut w meczu, czy sparing w pełnym wymiarze lub zajęcia wyrównawcze? Jeśli będzie to odpowiednio rozłożone, by w sezonie każdy się nagrał, a nie jeździli tylko najlepsi, to program zda egzamin. A czasem trzeba zabrać tych wyróżniających się, by rozwijali się średni. W Anglii w młodszych rocznikach dzieliliśmy zespoły według umiejętności na trzy grupy, które rozgrywały sparingi. I widzieliśmy, kto w tej najniższej radził sobie najlepiej, wyrastał na lidera, może doskoczyć na wyższy poziom.

Akademia Legii jest dosyć mocno podzielona na część komercyjną i właściwą, mocno odciętą selekcją. Czy to jest jakiś problem przy wprowadzaniu zmian w indywidualizacji szkolenia?


- Każdy dobry klub ma program komercyjny podobny do „Legia Soccer Schools” i właściwą akademię. Uważam, że to bardzo dobra rzecz, bo jednym z celów projektu „LSS” jest nie tylko przynoszenie dochodów, ale też promowanie klubu, piłki nożnej i wstępna selekcja. Natomiast akademia ma wychować piłkarzy do pierwszego zespołu. Nie ma żadnego konfliktu. W akademii pierwsza indywidualizacja została wprowadzona w zespole juniorów starszych trzy lata temu przez Mateusza Kamudę, a od tego sezonu ten program jest już usystematyzowany. Dwa tygodnie temu zmieniliśmy mikrocykl treningowy czterech grup wiekowych, by poniedziałkowe zajęcia były już stricte indywidualnymi. Na jednego trenera przypada maksymalnie pięciu zawodników, którzy pracują nad swoimi mocnymi stronami. Nie są podzieleni pod pozycje, aczkolwiek to się często pokrywa. W przyszłości mają pracować nad dodatkowymi elementami.


Narzuca się pytanie: dlaczego pracują nad mocnymi stronami, a nie poprawiają tych słabych?


- Są trzy elementy: mocne strony, dodatkowe umiejętności i słabe strony. Według mnie to mocne strony doprowadzają zawodnika do podpisania kontraktu, do kariery. A dodatkowe umiejętności powodują, że częściej można wykorzystywać swoje atuty. Np. mocną stroną jest wykończenie, strzał z pola karnego. Można pracować więc nad elementem, by częściej znajdować się w takich sytuacjach: wyjściem na pozycję, na prostopadłe podanie, kiedy odskoczyć od obrońcy. Nad słabą stroną pracuje się wtedy, gdy może to zablokować rozwój i wejście na wyższy poziom. Jest środkowy obrońca, który słabo się komunikuje na boisku – i to może przeszkodzić mu w zrobieniu kariery. Taką mam hierarchię celów treningowych. Będziemy pracować nad słabymi stronami, ale najpierw zajmiemy się mocnymi, by „sprzedać” tę filozofię trenerom. W piłce i w życiu często patrząc na człowieka koncentrujemy się na tym, czego nie ma, a nie na jego atutach. Dla mnie mocna strona to coś wybitnego i wokół nich warto budować. To jest oczywiście filozofia od pewnego roku życia – do wieku 12-13 lat uczymy wszystkiego.


Zapis całej rozmowy z Radosławem Mozyrko można przeczytać na stronach "Łączy nas piłka".

Polecamy

Komentarze (3)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.