Domyślne zdjęcie Legia.Net

Rais M'Bolhi: Legia to największy klub!

Emil Kopański

Źródło: Legia.Net

25.01.2011 21:10

(akt. 15.12.2018 00:42)

- Rozważyłbym ofertę z ligi polskiej. Grałem już w wielu krajach, dlaczego więc nie spróbować w Polsce? - mówi w ekskluzywnym wywiadzie dla serwisu Legia.Net Rais M'Bolhi, reprezentant Algierii, bramkarz Krylji Sowietow Samara. Opowiada o udziale w Mistrzostwach Świata w RPA, doświadczeniach z japońskim futbolem oraz zainteresowaniu West Ham United. Zapraszamy do lektury!

Wychowywałeś się we Francji, jednak debiut w seniorskiej piłce zaliczyłeś dopiero w Szkocji, w barwach Hearts of Midlothians. Czemu nie udało Ci się wystąpić na boiskach ojczyzny Woltera?

- W moim rodzimym klubie było bardzo ciężko przebić się do składu. Pierwszym bramkarzem był wówczas Fabien Barthez, którego nikomu nie trzeba przedstawiać, a drugim Cedric Carrasso, który świetnie radzi sobie obecnie w Girondins de Bordeaux. Chyba nikogo nie trzeba zatem przekonywać, że o miejsce w składzie było naprawdę trudno, zwłaszcza młodemu i niedoświadczonemu bramkarzowi. Nie zamierzałem siedzieć bezczynnie i zdecydowałem się wyjechać za granicę. Łaknąłem futbolu.

Jesteś stosunkowo młody, a mimo to zaliczyłeś już sporą liczbę klubów w kilku ligach. Która z nich była najsilniejsza?

- Liga francuska jest bardzo silna. Tam nie miałem jednak okazji występować. Naprawdę mocną ligą jest za to japońska J-League. Kibice nie zdają sobie sprawy, jak wysoki poziom w niej panuje – nie ma relacji z jej meczów w telewizji, zainteresowanie jest małe. Ja miałem okazję przekonać się, jak tam jest naprawdę. To bardzo trudne rozgrywki. Tam nie wystarczy być silnym fizycznie, jak w niektórych rozgrywkach w Europie. Zawodnicy nie są masywni, raczej niscy i chudzi, więc większość opiera się na technice. Zupełnie inna kultura futbolu.

Czemu zmieniałeś kluby z tak dużą częstotliwością?

- Każda zmiana klubu była tylko i wyłącznie moją decyzją. Oczywiście, lepszą alternatywą byłoby dla mnie pozostanie w klubie przez pięć, sześć lat, ale to nie jest takie proste. W każdym klubie nie miałem stabilizacji. Raz występowałem, raz nie. To nie dla mnie, ja jestem typem zawodnika, który ciągle chce grać.

I zagrałeś – na mistrzostwach świata w RPA.

- To najlepszy moment w mojej dotychczasowej karierze. Mam nadzieję, że przyszłość przyniesie mi jeszcze wspanialsze chwile. Mundial to wspaniałe doświadczenie. Każdy piłkarz marzy o występie w takiej imprezie. Kiedyś będę mógł powiedzieć moim dzieciom – wasz tata grał w mistrzostwach świata.

Może nawet więcej, w końcu mówiono o Tobie – człowiek, który zatrzymał Anglię!

- Sam udział w mundialu był dla mnie wielką niespodzianką. Nikt w Algierii nie wierzył, że uda nam się zakwalifikować do turnieju finałowego. Ludzie nie oczekiwali od nas sukcesów. Pełen komfort psychiczny, nie mieliśmy nic do stracenia, a wszystko do zyskania. Remis z Anglią był dla nas jak zwycięstwo. To było w naszym kraju coś wielkiego.

A po Twoim świetnym występie zainteresowanie Twoją osobą wyraził menedżer West Ham United, Avram Grant.

- Zgadza się. Szkoleniowiec "Młotów" zaprosił mnie do udziału w obozie przygotowawczym w Austrii. Skorzystałem z okazji, pojechałem, i... naprawdę nie wiem, co się stało. Ewentualny transfer zablokował prezes Slavii Sofia, w której wówczas występowałem. Przykładałem się do treningów, ćwiczyłem z całych sił, jednak przenosiny nie mogły zostać zrealizowane. W tej chwili jest to temat zamknięty.

Ostatecznie podpisałeś kontrakt z rosyjską Krylią Sowietow Samara. Tym razem na dłużej?

- Tak, na trzy i pół roku. Ponieważ stało się to zaledwie kilka dni temu, jeszcze nie miałem okazji przyjrzeć się, jak wygląda życie w Rosji. Byłem tam tylko trzy dni przed podpisaniem umowy. Znam jednak tamtejszy futbol. Kiedy grałem w Bułgarii, każdego tygodnia w telewizji mogłem oglądać transmisje ze spotkań ligi rosyjskiej.

Futbol rosyjski jest podobny do bułgarskiego?

- Całkowicie inny. Premier Liga jest o wiele silniejsza niż ekstraklasa w Bułgarii. Tam ciągle jest problem profesjonalizmu. Niby większość klubów jest profesjonalna, lecz aby którykolwiek mógł tytułować się mianem wielkiego, jeszcze wiele rzeczy musi ulec poprawie.

Na Cyprze jesteś pierwszy raz?

- Nie, wcześniej miałem już okazję przebywać na Wyspie Afrodyty. Były to jednak wakacje, teraz przyjechałem tu, aby pracować.

Jak ocenisz warunki w Ayia Napie?

- Nie mogę powiedzieć złego słowa. Pogoda jest świetna, wszystko jest przygotowane na wysokim poziomie. Dobrze przygotowane boiska są blisko hotelu. Nie ma na co narzekać, trzeba pracować.

Jednym z Waszych sparingpartnerów podczas cypryjskiego zgrupowania będzie Legia Warszawa. Wiesz coś o tym klubie?

- Oczywiście słyszałem o Legii, ale szczerze mówiąc wiem o niej niewiele. Wiem, że w Polsce jest to największy klub. Mają za sobą występy w Lidze Mistrzów, prawda?

Ostatni raz Legia w tych rozgrywkach zagrała 15 lat temu.

- A w Pucharze UEFA? Całkiem niedawno widziałem ten zespół w walce o to trofeum. Co do polskich klubów, w czasie gry w Bułgarii miałem okazję zmierzyć się w meczu towarzyskim w jednym z nich. Niestety, nie pamiętam z którym.

Nazwiska polskich zawodników są Ci znane?

- Muszę Cię rozczarować, ale nie. Chociaż... w Grecji występowałem z jednym polskim piłkarzem. Nazywał się Jarosław Popiela. To był naprawdę świetny zawodnik, występował w reprezentacji Polski?

Tym razem to ja chyba rozczaruję Ciebie – nie.

- A szkoda. To bardzo doświadczony zawodnik, bardzo dobrze prezentujący się na boisku. Z czystym sumieniem móglbym polecić go do reprezentacji Polski. Innych zawodników niestety nie znam.

Jeśli dostałbyś ofertę z polskiej ligi, rozważyłbyś ją?

- Oczywiście, że tak. W futbolu nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Teraz podpisałem kontrakt z Krylią, ale kto wie, co mnie spotka po rozwiązaniu umowy z tym klubem. Grałem w Japonii, Szkocji, Grecji, czemu więc miałbym nie spróbować w Polsce?

Polecamy

Komentarze (28)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.