Roger Guerreiro

Roger Guerreiro: Marzę by zagrać na Legii, choćby w meczu pokazowym

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: przegladsportowy.pl, Przegląd Sportowy

02.06.2020 20:00

(akt. 02.06.2020 20:40)

- Staram się łapać szanse, które daje mi Bóg. Byłem piłkarzem, kierowcą Ubera, prowadzę szkółkę - mogę robić naprawdę wiele rzeczy. Mam dwie ręce i dwie nogi, do tego niezłą kondycję, to wystarczające narzędzia do pracy. Jeśli ktoś zaoferuje mi pracę, cokolwiek by to było, będę starał się ją wykonać jak najlepiej. Oczywiście tą najbardziej wymarzoną jest praca z dziećmi uczącymi się grać w piłkę, czy to w klubie, czy jakiejś szkółce. Ciekawie byłoby też spróbować sił w telewizji jako komentator. Ale jeśli ktoś, kto otworzy mi drzwi, będzie miał dla mnie inną pracę, czemu miałbym nie spróbować? - mówi w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” Roger Guerreiro, były piłkarz Legii Warszawa.

Kiedy ostatni raz był pan w Polsce?

- W 2016, zatrzymałem się na tydzień. Myślałem, że podpiszę kontrakt z jednym z klubów, ale przyszła oferta jedynie z drugiego poziomu rozgrywkowego (chodziło o Pogoń Siedlce - przyp. red.), w dodatku niezbyt dobra finansowo. Odwiedziłem przy okazji Legię, zobaczyłem jej zwycięstwo z Cracovią.

„Nowa” Polska czymś zaskoczyła?

- Wiele rzeczy się zmieniło na lepsze. Przede wszystkim powstały piękne stadiony, m.in. ten Legii. Marzę, by kiedyś tam zagrać, choć zdaję sobie sprawę, że to raczej niemożliwe. Chyba, że Legia zrobi kiedyś jakiś mecz pokazowy i zaprosi do gry swoich byłych zawodników (śmiech)? Jej kibicem jestem do dziś, mam ją w sercu, w Polsce nie grałem przecież w żadnej innej drużynie. W Brazylii nie mam możliwości oglądania Ekstraklasy, ale w internecie zawsze sprawdzę, czy Legia wygrała.

Kiedyś mówił pan, że chętnie zamieszkałby u nas na stałe. To wciąż aktualne?

- Tak, bardzo chciałbym, by nadszedł kiedyś taki dzień. Gdyby była taka możliwość, poleciałbym nawet jutro. Ale teraz mam inne priorytety, mam żonę, dwójkę dzieci w wieku 5 i 7 lat, więc to nie jest taka prosta sprawa, że marzy mi się Polska i to realizuję. Wiele rzeczy musiałoby się wydarzyć, przede wszystkim potrzebowałbym pracy. Nie wiem też, czy moja rodzina odpowiednio zaaklimatyzowałaby się w Polsce.

Gra dla Polski była trudną decyzją? Co powiedział Leo Beenhakkerowi po pierwszym powołaniu?

- Teoretycznie łatwą nie była, bo przecież decydując się na grę dla Polski, wiedziałem, że już nigdy nie zagram dla Brazylii. Ale z wiadomych względów dla mnie aż tak trudne to nie było. W Polsce czułem się bardzo dobrze, a poza tym - jak już mówiłem wcześniej - życie składa się z szans, które trzeba łapać. Beenhakker przekonywał mnie, że wierzy w moje umiejętności. Jak miałem odmówić, gdy wziął mnie na rozmowę i wypalił wprost: „Roger, chcę cię w mojej drużynie”. Duży procent gry w piłkę stanowi zaufanie, nawet najlepszy piłkarz świata bez tego czynnika nie będzie w stanie pokazać wszystkiego, na co go stać. Po tej rozmowie z Beenhakkerem, czułem się szczęśliwy, stwierdziłem, że skoro ten facet tak bardzo mnie szanuje, zrobię wszystko, by nigdy się nie rozczarował.

Po Lewandowskim było widać, że to chłopak, który za kilka lat zawojuje świat?

- Pierwszy raz spotkałem go w Legii, ale tam skończyło się tylko na kilku treningach. W kadrze byliśmy razem przez rok. Udało mi się nawet pomóc mu przy jego pierwszych golach w reprezentacji, o czym w Brazylii przypomina mi się do dziś. „Hej, Roger, dałeś asysty Lewandowskiemu, to naprawdę niesamowite” - słyszę. Dziś nie mam wątpliwości, że to najlepszy napastnik na świecie. Wtedy był wielkim talentem z jedną cechą dominującą: był właściwie pozbawiony układu nerwowego, gdy piłka docierała do niego w polu karnym. Coś takiego widziałem wcześniej tylko u Romario w Brazylii. Piłka leciała do niego, a on już wiedział, co z nią zrobić, by wpakować do bramki. Instynkt zimnego killera, liczyło się tylko strzelenie gola. Dla mnie to powód do dumy, że mogę powiedzieć „grałem w jednej drużynie z Lewandowskim”.

Póki co pana Instagram nie pozwala zapomnieć o pańskich polskich powiązaniach. Ostatnio życzenia urodzinowe złożył panu tam Kamil Grosicki.

- To mój kolega, podobnie jak Łukasz Fabiański. Świetnie dogadywaliśmy się w Legii i takie rzeczy zostają, choć oczywiście nie mówimy tu o bliskiej przyjaźni, bo tak już jest w piłce - jednego dnia grasz razem, drugiego jesteś na innym końcu świata.

Cały wywiad z Rogerem Guerreiro jest dostępny tutaj.

Polecamy

Komentarze (13)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.