Sandro Kulenović

Sandro Kulenović: Zrobiłem więcej niż planowałem

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Piłka Nożna

05.03.2019 10:30

(akt. 05.03.2019 20:23)

- Kto fest pierwszym napastnikiem Legii Warszawa? To zależy od pomysłu trenera na konkretny mecz. Raz gram ja, raz Carlitos. Kwestia taktyki, jaką obieramy na spotkanie. Mamy nieco inne mocne strony, dlatego trener korzysta raz z jednegp, raz z drugiego - opowiada "Sandro Kulenović" w rozmowie z tygodnikiem "Piłka Nożna".

- Przed sezonem byłem daleko w hierarchii. Przede mną byli Carlitos. Jose Kante, Jarek Niezgoda i nie spodziewałem się, że wskoczę do pierwszego składu. Dopiero po zmianie trenera karta się odwróciła, Sa Pinto dał mi szansę, zacząłem grać. Zdawałem sobie sprawę, że sezon 2018-19 będzie moim pierwszym w seniorskiej piłce, więc chciałem grać chociażby w końcówkach. Zrobiłem zdecydowanie więcej, niż planowalem.

Tak się rozwinąłeś czy konkurencja jest taka słaba?

- Konkurencja na pewno nie jest słaba, bo to najlepsi napastnicy Ekstraklasy z poprzedniego sezonu. Jak mówiłem, przyszedł nowy trener, zaufał mi i to dało dodatkowe siły do ciężkiej pracy. Nie musiałem długo czekać na poważną szansę, bo zagrałem w meczu z Wisłą Płock W październiku zacząłem wchodzić na końcówki spotkań, z Jagiellonią strzeliłem pierwszego gola. Długo do mnie nie docierało, co się wydarzyło. Miałem totalny szum w głowie, nie wierzyłem, że udało mi się zdobyć bramkę. W dodatku na trybunach był komplet widzów, teren wicemistrzów Polski, a to było trafienie, które dało nam ważny punkt. Po powrocie do domu nie mogłem zasnąć. Powtórkę oglądałem kilkadziesiąt, a może kilkaset razy- tak się cieszyłem! Gola zadedykowałem zmarłej babci, która odeszła dwa miesiące wcześniej...

Gdybyś otrzymał propozycje powrotu do Dinama...

- Dinamo to moja pierwsza miłość, ale nie wiem. Mam świetną sytuację w Legii i nawet się nie zastanawiałem, aby odejść. Kiedy przyjechałem pierwszy raz do Warszawy, aby obejrzeć miasto i klub, dostałem zaproszenie na mecz z Piastem Gliwice. Zremisowaliśmy 1:1, ale byłem pod wielkim wrażeniem całej otoczki. Kibice, telewizja, piękny stadion - wszystko wyglądało mega. W Chorwacji nie ma tak pięknych stadionów jak w Polsce. Wtedy na meczu z Piastem pomyślałem sobie: „Sandro, jeśli kiedyś zagrasz przed takimi kibicami, będziesz gość". No i ostatnio gram coraz częściej. Jeszcze mojego nazwiska co prawda nie skandowali z trybun, ale na to trzeba sobie zapracować. 

Dlaczego wybrałeś Legie?

- Zdecydowałem się na transfer do Legii, ponieważ klub zaproponował mi treningi z pierwszym zespołem. Miałem 16 lat i czułem, że nadchodzi czas, aby spróbować sił w poważnej piłce. Były zapytania z innych klubów, ale mogłem trafić tylko do drużyn juniorskich. Głupio mi teraz mówić o zespołach, do których mogłem przejść. Na pewno wśród nich był także Juventus. Uznałem jednak, że Legia to najlepszy kierunek. Miałem zapewnienie, że pojadę na obóz z pierwszą drużyną i będę z nią trenował.

Jakie miałeś wrażenia po przeprowadzce do Polski?

- Klimat i ludzie są bardzo podobni jak w Chorwacji. Z tą różnicą, że was jest trochę więcej. W Zagrzebiu jest teraz podobna pogoda jak w Warszawie. Do Legii przyszedłem jako 16-latek, więc byłem dzieciakiem. W zespole byli Nemanja Nikolić, Aleksandar Prijovic, Miroslav Radovic czy Stojan Vranjes, którzy pomogli mi wejść do drużyny. Bardzo szybko nauczyłem się języka, dogadywałem się z wszystkimi kolegami. 

Zapis całej rozmowy z Sandro Kulenović opublikowany jest w tygodniku "Piłka Nożna".

Polecamy

Komentarze (26)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.