1543746251

Tenis: Dzielna walka w Australian Open, Żuk jak kangur w Warszawie

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

24.01.2016 07:19

(akt. 04.01.2019 13:44)

Australian Open to dla tenisistów jeden z czterech najważniejszych turniejów w trakcie sezonu. Podobnie te zawody traktują sami gracze. Zobaczyć legionistę na kortach w Melbourne, to jak przybić „piątkę” z kangurem w centrum Warszawy. W styczniu 2016 roku zawodnik „Wojskowych” pokazał się jednak na twardej nawierzchni w Australii. Kacper Żuk, 17-latek reprezentujący stołeczny klub, zagrał w prestiżowym turnieju juniorów. Rywalem Polaka był rozstawiony z numerem ósmym Amerykanin Ulises Blanch. Lepszy okazał się gracz z Florydy, który wygrał w dwóch setach 7:6 (8:6), 6:4.

Polak grał bez kompleksów, choć rywal wygrał w singlu ostatni turniej (Traralgon International - Żuk odpadł w 1. rundzie - red.), był starszy o rok, a na dodatek rozstawiony w juniorskim Australian Open z ósmym numerem. Wydawało się, że trudnym momentem dla legionisty może być strata gema przy własnym serwisie. Było wtedy 4:3 dla Blancha. Nie minęło wiele czasu, a 17-latek dogonił rywala z USA. W dziesiątym gemie Żuk prowadził już 40:0 przy podaniu przeciwnika. Tak łatwo jednak nie było, kolejne dwa punkty zanotował gracz z Florydy, ale ostatecznie sprytne zagranie Polaka zmusiło Blancha do niewymuszonego błędu i porażki w tej części gry. Ostatecznie do rozstrzygnięcia wynik premierowego seta potrzebny był tie-break. 

 

Specjalny gem służący do wyłonienia zwycięzcy rozpoczął się od punktu Żuka, który potem długo prowadził. Młody legionista zaciął się przy wyniku 5:4, wtedy dwie kolejne piłki wygrał Amerykanin. Polak zdołał wyrównać przy rezultacie 6:6, ale kolejne dwie akcje należały do przeciwnika. Ten wreszcie wygrał tie-break 8:6, a co za tym idzie, był lepszy w całym pierwszym secie.  

 

W drugim secie obaj tenisiści również szli „łeb w łeb”, choć Polak ostatecznie dał się przełamać w samej końcówce spotkania. Żuk przegrał, z mimo wszystko, bardziej doświadczonym graczem, który przewyższał legionistę pod względem muskulatury. Amerykanin grał mocniejszy tenis, co było widać po serwisie oraz sile jego returnu (uderzenie piłki po serwisie - red.). Gracz z USA zaliczył też więcej piłek kończących (23:13) i częściej podbiegał do siatki. Żuk nie mógł skrócić dystansu, bo mocne odbicia przeciwnika potrafiły wyrzucić go za okolicę linii końcowej.

 

Żuk swojego występu nie ma prawa się wstydzić. Walczył z silniejszym i wyżej notowanym rywalem i pozostawił po sobie naprawdę dobre wrażenie. Przeciwnik siedem razy mógł przełamać Polaka, ale ten pięć razy świetnie się wybronił. Warto też dodać, że legionista popełnił mniej niewymuszonych błędów. Rywal musiał się nieźle namęczyć, by pokonać gracza „Wojskowych”. Dla tenisisty z podwarszawskiego Nowego Dworu Mazowieckiego to koniec turnieju singlowego, lecz nie koniec zawodów. Jeszcze w niedzielę, Żuk zmierzy się w deblu (jego partnerem jest Piotr Matuszewski z AZS-u Poznań) z parą Boljat/Tang (Chorwacja/Hong Kong). Polacy na zakończonym kilka dni temu turnieju Traralgon wygrali w grze podwójnej, pokonując w finale Francuzów Bencherita i Furnessa 6:3, 3:6, (10:7). Nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki za legionistę w deblu, ale także za dalszy rozwój. Jeśli Żuk nadal będzie się tak rozwijał, za jakiś czas możemy go zobaczyć w seniorskiej odsłonie Australian Open.

Akt (14:00): Żuk w grze deblowej razem z Matuszewskim mogli cieszyć się z wygranej. Polacy pewnie pokonali w pierwszej rundzie Boljata i Tanga 6:3, 6:2. W kolejnej rundzie biało-czerwoni zmierzą się ze zwycięzcami spotkania Blancaneaux/Humbert (Francja) kontra Bartrina/Oliveri (Hiszpania/Argentyna).

Polecamy

Komentarze (1)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.