Analiza Linfield FC. Czy mistrza Irlandii Północnej należy się obawiać?

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

17.08.2020 11:00

(akt. 18.08.2020 09:45)

We wtorek, 18 sierpnia, Legia Warszawa rozpocznie walkę w eliminacjach Ligi Mistrzów. Na początek zmierzy się u siebie z mistrzem Irlandii Północnej, Linfield FC. Zapraszamy na analizę rywala "Wojskowych" i zapoznanie się z jego największymi plusami i minusami.

W sezonie 2019/20 – który został zakończony przedwcześnie z powodu pandemii koronawirusa - Linfield FC sięgnął po mistrzostwo Irlandii Północnej, już 54. w historii. Drużyna "The Blues" zdobyła 69 punktów w 31. kolejkach i wyprzedziła drugi zespół w tabeli o cztery. Piłkarze prowadzeni przez Davida Healy’ego (były gracz m.in. Fulham czy Sunderlandu) strzelili 71 goli w ostatnim sezonie Premiership (najlepszy wynik w lidze). Stracili natomiast 24 bramki (2. wynik, wspólnie z Coleraine).  

SYLWETKA LINFIELD FC

W poprzednim sezonie klub z Belfastu rozegrał łącznie 39 spotkań (26 zwycięstw, 4 remisy, 9 porażek). W bieżących rozgrywkach ma już za sobą pierwszy mecz o stawkę. Linfield rozpoczął rywalizację od preelimiacji Ligi Mistrzów. W pierwszym spotkaniu mistrz Irlandii Północnej wygrał 2:0 z SP Tre Fiori z San Marino. Potem miał zmierzyć się z Dritą Gnjilane, ale spotkanie zostało odwołane. Dlaczego? U dwóch piłkarzy Drity wykryto koronawirusa i zespół został poddany kwarantannie. Klub z Kosowa został ukarany walkowerem, a Linfield awansował do I rundy eliminacji Ligi Mistrzów, w której zmierzy się z Legią Warszawa.

Trzy dni przed meczem, który zostanie rozegrany przy Łazienkowskiej, klub z Belfastu rozegrał sparing – zmierzył się u siebie ze Stoke City. Anglicy wygrali 1:0 po trafieniu Josha Tymona. W relacji (LINK) nie opisywaliśmy taktyki Linfield, ich słabych i mocnych stron czy tego jak kryją przy stałych fragmentach, bo – bądźmy szczerzy – spotkanie nie porwało. Po prostu, okazało się dość spokojne, senne (w paru momentach oczy same się zamykały) i niezbyt wiele można było się z niego dowiedzieć. Pozostawiło sporo pytań, na które spróbujemy odpowiedzieć.

Kluczowi piłkarze

Jednym z najważniejszych graczy Linfield jest Shayne Lavery. Napastnik, który w przeszłości grał m.in. w drużynie Evertonu U-23, potrafi napsuć sporo krwi. Bardzo szybki – z piłką jak i bez niej. Nie jest to zawodnik, który czeka na podanie i stoi w polu karnym. Wręcz przeciwnie - często można go dostrzec na skrzydle, gdzie robi przewagę. Potrafi zgubić przeciwnika na małej przestrzeni ("szybka" noga i skuteczny drybling) oraz ściągnąć na siebie jednego-dwóch rywali. Gdy jest w stanie ich minąć, to potem zarówno on, jak i jego koledzy, mają więcej miejsca w ofensywie. Oprócz tego, że chętnie pojawia się w bocznych sektorach boiska, znajduje się we właściwym miejscu i czasie. Poza tym – zasuwa aż miło.

Jest nieustępliwy, rusza na każdą piłkę – nawet, jeśli z pozoru wydaje się nie do przechwycenia. Udowodnił to m.in. w meczu z Karabachem. Wówczas odebrał piłkę rywalowi w środku pola (kontra po rzucie rożnym dla klubu z Azerbejdżanu), minął drugiego przeciwnika i strzelił ładnego gola, po technicznym strzale. Przeciwko Sutjesce (3:2) i wygarnął piłkę spod nóg golkipera, który wyszedł z bramki. Co było dalej? Oddał strzał na wślizgu i cieszył się z gola (od 3:38 na filmie poniżej). 

Gdy Linfield dośrodkowuje z bocznych sektorów boiska, to Lavery potrafi wyczuć, gdzie spadnie piłka. Jeżeli następuje wycofujące zagranie, to chwilę wcześniej napastnik wykonuje ruch do tyłu i jednocześnie odskakuje rywalom. Przy centrach jest ustawiony przeważnie między obrońcami, przez sporą część spotkania krąży wokół nich, a w kluczowym momencie sprytnie się od nich "odkleja". Lewa, prawa noga – dla niego to raczej bez znaczenia.

Poza tym, 21-latek lubi wybiegać do prostopadłego podania. Podobnie jak Kirk Millar – drugi szybkościowiec. Techniczny gracz – stara się wykorzystywać ten atut. Prawoskrzydłowy dobrze czuje się w kontrach i dośrodkowaniach na dalszy słupek. Jest w stanie skutecznie przedrylować rywala i posłać piłkę w pole karne. Czasami wykonuje również stałe fragmenty gry. W marcu br. strzelił pięknego gola z rzutu wolnego. Dwa razy popisał się także efektownymi – i, co najważniejsze – efektywnymi lobami. Poniżej jeden z nich (akcja od 5:40).

Trzeci as w rękawie mistrza Irlandii Północnej? Środkowy pomocnik, Bastien Hery. W niektórych meczach ligowych – i nie tylko – wyglądał, jakby grał w innej lidze. Dużo widzi na boisku, potrafi rozruszać zespół dokładnym podaniem. Nie ma problemów z "zastawką", bierze na siebie ciężar gry. Pewny siebie, chętnie korzysta z dryblingu, dzięki któremu zostawia rywala/rywali z tyłu i pędzi dalej. Nie boi się niekonwencjonalnych rozwiązań, nawet jak jest osaczony przez kilku przeciwników. Większość akcji Linfield przechodzi właśnie przez 28-latka urodzonego we Francji. Dołożył sporą cegiełkę do zwycięstwa w meczu z SP Tre Fiori (preeliminacje). Przejął piłkę przed polem karnym drużyny przeciwnej i z niełatwej pozycji (mało miejsca, dwóch rywali obok) strzelił niemalże w okienko bramki.

Warto zwrócić jeszcze uwagę na nowego piłkarza Linfield, Christy’ego Manzingę. W poprzednim sezonie 25-latek reprezentował Motherwell. Ktoś, kto ogląda go w akcji, może pomyśleć - zwinny atleta, któremu piłka przy nodze raczej nie przeszkadza. Dobrze zbudowany, dzięki czemu w pojedynkach fizycznych czuje się jak ryba w wodzie. Gdy straci piłkę, z automatu wrzuca wyższy bieg i robi wszystko, aby ją odzyskać. Przykład? Niech będzie akcja z klubem z San Marino, po której gola strzelił wspomniany wyżej Hery (3:08 na załączonym materiale). Dla Manzingi był to pierwszy mecz o stawkę w nowych barwach – od razu w debiucie trafił do siatki (3:48 na filmie poniżej). Parę dni później zagrał w sparingu ze Stoke City.  W obu spotkaniach rywalizował na lewym skrzydle. Zdarzało mu się kilka razy zbiegać do środka. Co charakterystyczne – operuje głównie prawą nogą, a grając na tej pozycji (lewe skrzydło) może być to pewnym utrudnieniem. Gdy schodzi do środkowej strefy boiska, wcześniej wykonuje wycofujący zwód (zmienia kierunek biegu) i wypuszcza sobie piłkę na jeden-dwa metry.

W poprzednim sezonie Andrew Waterworth strzelił 16 goli w 32 meczach (średnio jedna bramka na dwa spotkania). Swobodnie czuje się w "szesnastce" drużyny przeciwnej. Wie, kiedy uciec od obrońców i znaleźć miejsce do oddania strzału i wykończenia dośrodkowania. Z racji na niezłe warunki fizyczne – przydatny przy stałych fragmentach. Po jednym z rzutów rożnych, przedłużył głową tor lotu piłki, przez co kolega na dalszym słupku skutecznie zamknął akcję. Wykonawca "jedenastek". W rozgrywkach 2019/20 podchodził do sześciu rzutów karnych – i szceść razy umieszczał piłkę w siatce. Jak uderzał? Dwukrotnie w lewy dolny róg bramki, raz w prawy dolny (patrząc od strony strzelającego). Raz strzelił w lewo, ale między dolnym a górnym rogiem. Posłał również dwie nieprzyjemne wcinki: jedną w środek bramki, a drugą między środkiem a lewym rogiem.

Mocne punkty – stałe fragmenty

Linfield stwarza największe zagrożenie po stałych fragmentach gry. Drużyna Davida Healy’go ma w składzie kilku wysokich piłkarzy, którzy okazują się niezwykle cenni w "szesnastce" rywala. Chodzi m.in. o Marka Stafforda. Środkowy obrońca wie, gdzie się ustawić, aby zwiększyć szansę na oddanie strzału z głowy. Najczęściej krąży w środku pola karnego lub czyha na piłkę na dalszym słupku.  

Szczególną uwagę zwrócimy na rzuty rożne wykonywane przez mistrza Irlandii Północnej. Tuż przed dograniem z rogu, jeden z zawodników (przeważnie Lavery) znajduje się przy linii bramkowej - stoi przed bramkarzem, trochę go dekoncentruje. Gdy piłka znajduje się w powietrzu, Lavery wykonuje parę kroków w przód, ucieka od golkipera i – po wielu takich dośrodkowaniach – oddaje strzał głową, który ląduje w siatce albo powoduje zamieszanie w polu karnym (od 7:26 na poniższym materiale).

Jeżeli Linfield decyduje się na centrę przy bliższym słupku, z rzutu rożnego, to gracz ma tam zbiec (lub być w tej okolicy chwilę wcześniej) i główkować wzdłuż boiska. Dwie albo trzy takie akcje, w tamtym sezonie, zakończyły się golami dla "The Blues". O jednej wspominaliśmy przy opisywaniu Waterwortha.

Oczywiście, nie brakuje również dośrodkowań w pobliżu dalszego słupka. Na taką opcję klub z Belfastu decyduje się najczęściej po rzutach wolnych lub zwykłych centrach z bocznych sektorów boiska. Jeśli chodzi o dogrania ze skrzydeł, to Niall Quinn radzi sobie z nimi naprawdę dobrze. Lewonożny zawodnik potrafi dośrodkować w punkt – tak, że większą niepewnością pozostaje wykończenie kolegi z drużyny.

Uwaga: Analiza, w tym poniższe statystyki z golami itp., obejmuje poprzedni sezon oraz jeden mecz o stawkę w bieżących rozgrywkach (liga + eliminacje w europejskich pucharach). Łącznie uwzględniono 40 gier. W rubryczce Gole stracone pominięto jedynie rewanżowe spotkanie pomiędzy Linfield a Rosenborgiem (0:4).

Kiedy Linfield strzela gole?:

1 - 15 min.: 15
16 - 30 min.: 14
31 - 45+ min.: 16
46 - 60 min.: 10
61- 75 min.: 14
76 - 90+ min.: 16

Kiedy Linfield traci gole?:

1 - 15 min.: 9
16 - 30 min.: 8
31 - 45+ min.: 3
46 - 60 min.: 5
61- 75 min.: 6
76 - 90+ min.: 8

Gole strzelone: 85

  • Gole z akcji: 58
  • Gole z „szesnastki”: 47
  • Gole spoza „szesnastki”: 11
  • Gole po uderzeniach głową: 5
  • Gole z rzutów wolnych: 6
  • Gole z rzutów rożnych: 12
  • Gole z rzutów karnych: 9
  • Gole z autów: 0
  • Gole ze stałych fragmentów gry (suma): 27

Gole stracone: 35 (byłoby 39, ale nie są liczone 4 gole z rewanżu z Rosenborgiem)

  • Gole z akcji: 21
  • Gole z „szesnastki”: 17
  • Gole spoza „szesnastki”: 4
  • Gole po uderzeniach głową: 2
  • Gole z rzutów wolnych: 4
  • Gole z rzutów rożnych: 4
  • Gole z rzutów karnych: 5
  • Gole z autów: 1
  • Gole ze stałych fragmentów gry (suma): 14

Słabe punkty – prostopadłe podania

Zespół z Irlandii Północnej gubi się na własnej połowie, gdy rywal stara się szybko operować piłką, grać na jeden kontakt. Wówczas można próbować atakować środkiem boiska i szukać krótkich podań w obrębie "szesnastki". Piłkarze Linfield są również niepewni, gdy muszą się bronić przy rzutach wolnych lub rożnych – najczęściej, gdy futbolówka znajduje się przy dalszym słupku.

Legioniści powinni szukać prostopadłych podań za plecy obrońców. Defensorzy Linfield mają pewne problemy ze zwrotnością, więc przy wypieszczonym zagraniu - w "szesnastkę" lub jej okolice – jest spora szansa, że nie zdążą wrócić, a tym bardziej dogonić przeciwnika. Niezbyt dobrze z podaniami w "uliczkę" radzą sobie zwłaszcza Jimmy Callacher (lewy stoper) i Matthew Clarke (lewy obrońca). O ile ta dwójka znajdzie się w podstawowym składzie, to prawa strona Legii może przetestować takie rozwiązanie.

Skrzydłowi i napastnik Legii mogą biegać na pograniczu spalonego i czekać na dłuższe podania (np. z pomocy lub obrony, gdy można szybko wznowić grę), dzięki którym będą mogli wybiec na wolne pozycje. Obrońcy Linfield miewają bowiem kłopoty z trzymaniem linii, co wykorzystał m.in. Karabach (akcja od 5:27 na filmie poniżej).

Warszawski klub musi zdawać sobie z sprawę z tego, że czasami jeden ze stoperów (przeważnie jest to Stafford) podchodzi nieco wyżej i próbuje w ten sposób zaskoczyć przeciwników w ofensywie, przed polem karnym. Dzięki temu rywale mają przed sobą wolną przestrzeń, którą mogą wykorzystać, bo w większości przypadków, brakuje asekuracji.

Spotkanie pomiędzy Legią Warszawa w Linfield FC odbędzie się we wtorek, 18 sierpnia, o godz. 19:00. Relacja na Legia.Net.

Przewidywany skład Linfield: Johns - Pepper, Stafford, Callacher, Clarke - Millar, Hery, Mulgrew, Quinn - Nasseri - Lavery.

Polecamy

Komentarze (136)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.