News: Analiza: Obrona najsłabszym punktem Lazio

Analiza: Obrona najsłabszym punktem Lazio

Redakcja

Źródło: Legia.Net

18.09.2013 14:43

(akt. 09.12.2018 07:59)

Jednym z częściej pojawiających się pytań przed meczem Lazio z Legią jest to, jak poważnie Włosi potraktują rywalizację z Legią. Wiemy, że włoskie ekipy z reguły dość po macoszemu podchodzą do Europa League. Biancocelesti rok temu zadali kłam jednak tej teorii. W dobrym stylu wygrali swoją grupę i dotarli do 1/4 finału, gdzie w dość kontrowersyjnych okolicznościach zostali wyeliminowani przez Fenerbahce. Dużą rolę w poważnym potraktowaniu Ligi Europy, odegrała osoba Vladimira Petkovića, szkoleniowca poligloty, człowieka z otwartą głową, rozumiejącego rolę dobrych występów w Europie.

Z drugiej strony, pojawiło się wiele głosów, że właśnie poważnemu potraktowaniu rywalizacji w Europa League Lazio „zawdzięczało” serię złych rezultatów w lidze i zajęcie dopiero 7. miejsca w tabeli. Ciężko, więc na ten moment powiedzieć jak będzie w tym sezonie. Bardzo ważnym aspektem, który musimy brać pod uwagę, jest z pewnością fakt, że 3 dni po meczu z Legią Lazio zagra derby Rzymu przeciwko Romie. Dla fanów biancocelesti jest to mecz sezonu. Z pewnością wybaczą słabszy wynik w meczu z Polakami zrekompensowany wygraną z lokalnym rywalem.


Jakim zespołem jest Lazio? Kadrowo dość mocnym. Federico Marchetti to golkiper światowej klasy. To on zagra z Legią, bo zmiennik Etrit Berisha dołączył do drużyny kilka dni temu i nikt tak naprawdę nie wie, na co go stać. Najpewniejszymi elementami defensywy są Stefan Radu i Giuseppe Biava. Obaj prezentują równą dyspozycję. Problem w tym, że Rumum jest wyłączony z gry na 2 miesiącem, a Włoch ma już 36 i sztab szkoleniowy rozsądnie gospodaruje jego zdrowiem. Do tego Biava doznał nieprzyjemnej kontuzji w niedzielnym meczu z Chievo.


W ogóle defensywa jest w tym momencie chyba największą pięta achillesową drużyny Petkovica. Zastępujący Radu Luis Cavanda to tak naprawdę prawy obrońca, który kiepsko czuje się na lewej flance, co wyraźnie było widać w starciu z Chievo. Dopiero po przejściu na prawą stronę młody Belg pokazał kilka dobrych zagrań i zdobył gola. Andre Dias mocno obniżył loty – tak mocno, że nawet nie zgłoszono go do Ligi Europy. Michael Ciani mocno na razie rozczarowuje, Lorik Cana to pomocnik cofnięty do defensywy, a Diego Novaretti ciężko przeżył pierwsze starcie z Serie A. 


Jeśli duet stoperów w czwartek stworzy ktoś z tej trójki, będzie to pozytyw dla Legii, szczególnie przy prostopadłych podaniach. Uważać należy natomiast na pewno na ofensywne wejścia prawego obrońcy Abdoullaya Konko, nawet jeśli miałby zamienić się stronami z Cavandą i wystąpić na lewej flance.


Linia pomocy to z kolei atut Lazio. Rzymianie preferują grę kombinacyjną, opartą na ciągłej wymianie pozycji wszystkich zawodników ofensywnych, grze z klepki i wykorzystaniu całej szerokości boiska. Wychodzi to często fajnie i jest ciężkie do powstrzymania, bo gracze Lazio, będąc w ciągłym ruchu, nie dają rywalom zbyt wielu punktów oparcia. To, co czasem nie wystarcza w starciu z Chiellinim czy Barzaglim powinno być dużym problemem dla Dossy Juniora czy Rzeźniczaka.


Tak właśnie rozbite zostało w niedzielę Chievo – szybkie akcje składające się z kilku podań, z wykorzystaniem wolnych przestrzeni boiska. Przed linią obrony gra Cristian Ledesma, odpowiadający za filtrowanie tej strefy i regulowanie tempa gry Lazio. Przed nim z kolei operuje 4 ofensywnych pomocników, którzy odpowiadają za napędzanie akcji. Podstawowy kwartet to wszędobylski Antonio Candreva (w tym momencie chyba najlepszy gracz rzymian),  wybitny technik Hernanes, człowiek o żelaznych płucach – Alvaro Gonzalez (cofający się bliżej Ledesmy w momencie gdy Lazio nie posiada piłki) i chaotyczny ale dynamiczny Senad Lulić. Z Legią, w obliczu derby, może tu dojść do rotacji i niewykluczone, że ma murawie pojawią się Ederson lub Felipe Anderson. Z Chievo bardzo dobrze zagrał też młody Ogenyi Onazi.  Hernanes pauzował w miniony weekend za kartki, więc z Legią pewnie zagra i to dość wypoczęty. Uwaga na jego stałe fragmenty gry!


Najbardziej rozpoznawalny gracz z Lazio to oczywiście napastnik Miroslav Klose. Przeciwko legionistom reprezentant Niemiec usiądzie raczej na ławce, ustępując miejsca Sergio Floccaremu. Włoch to snajper rzetelny, cofający się po piłkę, uczestniczący w budowaniu gry, ale też nieźle wykańczający akcje. Nie można go absolutnie lekceważyć, szczególnie gdy ma już piłkę w szesnastce rywala. Potrafi dobrze uderzyć z obu nóg, co mimo wszystko warto podkreślić, bo nie jest normą nawet u napastników Serie A. Obaj funkcjonują w drużynie w podobny sposób – uczestniczą w budowaniu gry, swoimi ruchami do boku robią miejsce wbiegającym z drugiej linii pomocnikom. Klose robi to oczywiście lepiej, ale Floccari to też ciekawy piłkarz.

Zostawiając na chwilę na boku rozważania o motywacji z jaką Lazio przystąpi do meczu, Legia aby nie przegrać w Rzymie, musi pokazać wysoki poziom organizacji gry. W meczach ze Steauą, a nawet Molde rzucał się w oczy boiskowy nieporządek taktyczny, duże odstępy między formacjami i dość powolne przechodzenie z obrony do ataku. Tam gdzie suma indywidualnych umiejętności przeważyła (Molde) jeszcze udało się awansować. Z Rumunami nie było już szans. W porównaniu z Lazio suma talentu w kadrze Legii jest oczywiście niższa, dlatego też gra blisko siebie w defensywie i szybkie przechodzenie do kontrataków będzie kluczem.


Rok temu Lazio grało w grupie Ligi Europy z Mariborem. Oglądałem mecz w Rzymie i muszę przyznać, że taka właśnie postawa Słoweńców zaskoczyła rzymian. Goście do przerwy powinni byli w Wiecznym Mieście prowadzić, bo po świetnych kontratakach mieli kilka okazji bramkowych. Jeśli miałbym podpowiedzieć sztabowi Legii coś konkretnego, to na pewno mocne przyłożenie się do ofensywnych stałych fragmentów gry. Lazio ma problem z tym elementem gry obronnej, a może to być szczególnie widoczne właśnie w meczu, gdzie poziom koncentracji i zaangażowania może być niższy niż w spotkaniach Serie A. I niech nie zmyli nikogo mecz z Chievo, gdyż goście po prostu źle wykonywali liczne kornery i ułatwiali zadanie defensorom biancocelesti.


Jeśli coś łączy Lazio i Legię to, oprócz wojenek między kibicami a UEFA, na pewno w jakimś stopniu osoby prezesów (prezydentów). Claudio Lotito i Bogusław Leśnodorski to postacie i osobowości nieprzeciętne, nieszablonowe. Obaj ciekawie i szczerze potrafią wypowiedzieć się w mediach. Obaj dość twardą ręką rządzą klubami. Lazio, podobnie jak Legia, to klub dobrze zorganizowany i, co nie jest regułą w Italii, w pełni wypłacalny i terminowo regulujący wszelkie należności. Panowie Lotito i Leśnodorski są blisko drużyny, pojawiają się na ich każdym meczu. Choć tu akurat warto wspomnieć, że prezydenta biancocelesti wielu fanów tej drużyny szczerze nie trawi, ale to jest już temat na osobną opowieść.


Jest też jednak zasadnicza różnica. I to zasadnicza. Lotito to właściciel większościowego pakietu Lazio. Klub ten zapewnia mu popularność, obecność w mediach i ułatwia powodzenie w biznesie. Włoch więc klubu nie sprzeda, chyba, że skłoni go do tego jakaś rewelacyjna oferta od jakiegoś bogatego szejka. Prezes Leśnodorski natomiast, jak ćwierkają wróble w Warszawie,  został namaszczony na swoją funkcję z konkretnym zadaniem. Ma zwiększyć wartość klubu i marki i w odpowiednim momencie dostarczyć właścicielom Legii produkt gotowy do sprzedania po dobrej cenie. Jak na razie bardzo dobrze wywiązuje się z tego zadania. Takie mecze jak ten z Lazio, szczególnie jeśli zakończone sukcesem, będą milowym krokiem we właściwym kierunku.


Autor: Maciej Zieliński - specjalista od ligi włoskiej, ekspert Orange Sport, blogger CalcioBar

Polecamy

Komentarze (8)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.