Josue Pesqueira
fot. Marcin Szymczyk

Josue: Wrócimy silniejsi

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Canal+ Sport

13.11.2023 00:10

(akt. 13.11.2023 02:14)

– Myślę, że kontrolowaliśmy pierwszą połowę. Atakowaliśmy, graliśmy dobry futbol, nie daliśmy poważnych szans przeciwnikowi. Nie pamiętam też celnych strzałów gości w tej części meczu. Mieliśmy okazje, nie zdobyliśmy bramki, ale wyglądaliśmy nieźle – mówił po spotkaniu z "Kolejorzem" (0:0) w 15. kolejce PKO Ekstraklasy kapitan Legii Warszawa, Josue.

– To dla nas lekcja. Można rozegrać dobry mecz i nie zwyciężyć, ale czasem lepiej zaprezentować się słabiej i wygrać.

– Czuję presję w domu, a na boisko wychodzę po prostu po to, by się dobrze bawić. To przyjemność i zaszczyt być kapitanem największego klubu w Polsce, z najlepszymi kibicami w kraju i Europie, bo czegoś takiego nigdzie nie widziałem.

– Na boisku gramy w jedenastkę, w całej kadrze jest 24-25 zawodników. Mamy pewne zadania do wykonania. Dużo oczekuję od siebie. Chcę pomagać zespołowi i klubowi, asystować, strzelać gole, robić to, o co prosi trener.

– Wszystkie mecze są ważne. Wiemy, że tego rodzaju spotkanie, jak w niedzielę, to największa rywalizacja w Polsce. Oczekiwało się od nas zwycięstwa, robiliśmy wszystko, by to osiągnąć, ale nie strzeliliśmy goli. Na murawie pojawiły dwie dobre drużyny, byliśmy lepsi, lecz nie trafiliśmy do siatki i nie zdobyliśmy trzech punktów, które okazały się naszym celem.

– Rozmawialiśmy z Barrym Douglasem w trakcie spotkania. W tego rodzaju meczach nie jest łatwo, by nie dyskutować czy prowokować, ale to część gry. Szanujemy się, dla mnie to już zamknięty temat. Teraz mamy czas na odpoczynek, a potem na powrót do rywalizacji.

– Moja relacja z trenerem Runjaiciem jest bardzo dobra, profesjonalna, prywatna. Rozumiem to, czego oczekuje od drużyny. W kontaktach osobistych wiele rozmawiamy o życiu, rodzinie. Jestem szczęśliwy, że mogę z nim pracować. Cieszę się też, że jest szkoleniowcem największego klubu w Polsce.

– Mam niezłe relacje ze wszystkimi w zespole. Bardzo dobrze współpracuje mi się z Pawłem Wszołkiem, bo gramy po jednej stronie boiska. On rozumie, co zrobię, zanim to wykonam – i na odwrót.

– Byliśmy lepszą drużyną na boisku. Graliśmy jako zespół. Nie jest łatwo pressować taką ekipę, jak Lech, który ma jakościowych piłkarzy.

– Mamy strukturę, schematy, rozegrania. To nie działa tak, że mogę zrobić coś samemu. Czasami pojawia się lepsza możliwość w kwestii podania, lecz jej po prostu nie dostrzegam. Chciałbym widzieć wszystko na boisku, ale czasami nie jest to proste. Być może zażyczę sobie czegoś takiego na prezent świąteczny.

– Sądzę, że najważniejsze jest to, że nie boję się popełniać błędów. Przykładowo, 6-7 z 10 moich podań będzie niecelnych, ale wiem, że pozostałe okażą się ważne dla drużyny. Czasami mogę szukać prostszych rozwiązań, lecz staram się zagrywać tak, by ktoś sfinalizował akcję. Zdarza się też, że tracę piłki w łatwy sposób, co sprawia, że jestem wściekły. Gdy oglądam takie sytuacje przed TV, to czuję złość.

– Przegrywaliśmy mecze, gdyż popełnialiśmy wiele błędów i traciliśmy bramki, a nie dlatego, że inne zespoły były od nas lepsze. Rafał Augustyniak mówił już w mediach, że trener rozmawiał z nami przez półtorej godziny nt. pomyłek, pokazywał je.

– Legia, mająca w składzie takich zawodników, nie powinna popełniać tak prostych błędów. Pomyłki zawsze się przytrafiają, taki jest futbol, ale im więcej ich zrobimy, tym mniejsza szansa na wygraną. Gdy gramy zbyt otwarcie i się mylimy, to drużyna przeciwna może zapoczątkować kontrę i zdobyć bramkę.

– Nie sądzę, że liczne rotacje i gra co 3 dni to problemy, przez które częściej potykamy się w lidze. Gdybyśmy zapytali się wszystkich piłkarzy, to oni wolą grać, niż trenować. W miniony czwartek nie straciliśmy gola, w niedzielę również, to samo przeciwko Radomiakowi. Każdy chce występować w Europie, trzeba być na to przygotowanym. Jesteśmy na dobrej drodze, przed nami jeszcze wiele meczów.

– Przed nami dwa trudne mecze w Lidze Konferencji Europy. Brakuje nam punktu do awansu, ale wiemy, że nikt nie da nam nic za darmo. Łatwo nie będzie. Gdy rozpoczynaliśmy rywalizację we wspomnianych rozgrywkach i ktoś by powiedział, że na dwa spotkania przed końcem walki w fazie grupowej wystarczy nam jeszcze "oczko" do wejścia do kolejnego etapu, to myślę, że nikt by w to nie uwierzył. Uważam, że wykonaliśmy świetną robotę. OK, przegraliśmy cztery razy z rzędu w Ekstraklasie, lecz ta drużyna, zawodnicy, sztab pokazali, że potrafią wrócić. I wrócimy do gry.

– Żaden prokurator z Holandii nie kontaktował się ze mną. Wciąż nie wiem, co zrobiłem nie tak. To temat, który zamknąłem. To okazało się trudniejsze dla mojej żony i córki, która następnego dnia musiała iść do szkoły i dzieci pytały, o co chodzi. Dla mnie to też było niełatwe, po tym złym momencie graliśmy z Rakowem, przegraliśmy 1:2 i nie był to dobry czas. Ta drużyna i klub będzie mocniejszy. Po przerwie reprezentacyjnej wrócimy silniejsi.

ZOBACZ TAKŻE:

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.