News: Komentarz: Szambo

Kilka uwag po meczu w Trabzonie - brak zmian, taktyka i skuteczność

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

05.10.2014 10:15

(akt. 21.12.2018 15:11)

Piłkarze Legii powoli kończą maraton 7 meczów rozegranych w 23 dni. Jak na razie wypada on bardzo pomyślnie dla naszych graczy. Co ważne gracze Henninga Berga wygrali 5 spotkań - w tym najważniejsze w Trabzonie. Poniżej kilka uwag, spostrzeżeń z Turcji i po meczu z Trabzonsporem.

- Miasto zakochane w futbolu – Trabzon to miasto gdzie wszyscy żyją piłką nożną i identyfikują się z miejscowym Trabzonsporem. Nie mam na myśli kobiet, których na ulicach jest niezwykle mało – zajmują się głównie dziećmi lub są na zakupach. Kawiarnie, restauracje, banki czy salony fryzjerskie są wypełnione mężczyznami, a tam tematem rozmów jest głównie piłka nożna. Ludzie czytający strony sportowe gazet, chodzący w barwach TS lub też mający na sobie jakiś drobny gadżet klubowy to standard. Widząc nas, legionistów czasami marszczyli brwi, robili groźną minę, ale po chwili się uśmiechali poklepywali się po herbie i palcami wskazywali, jaki będzie wynik. Kilka godzin po meczu potrafili pogratulować, ale zaznaczali, że w Warszawie wynik będzie inny. Gorąco było tuż po spotkaniu – tam nie było miejsca na uprzejmości. Najzagorzalsi fani ruszyli w kierunku sektora zajmowanego przez polskich kibiców – poleciały, kamienie, butelki i krzesła. – To częsty widok, emocje biorą gorę – tłumaczył nam jeden z pracowników klubu.


- Legioniści ruszyli jak po swoje – W samym meczu piłkarze Legii od pierwszego gwizdka sprawili wrażenie zespołu, który przyjechał do Turcji jak po swoje, po kolejne trzy punkty. Przez pierwszą godzinę Legia była drużyną lepszą taktycznie, grającą dojrzalej i przede wszystkim lepiej sobie radzącą z piłką i atmosferą na trybunach. Kapitalne zawody rozgrywali Tomasz Jodłowiec i Ivica Vrdoljak – przejęli mnóstwo piłek i często wręcz demolowali przeciwników. - Kilka takich starć sędzia zakwalifikował jako faule, ale to nie były przewinienia, po prostu arbiter był drobiazgowy – tłumaczył po spotkaniu nasz kapitan. Bardzo dobrze spisywał się Jakub Rzeźniczak, nie pozwalając rywalom na wiele, grając ofiarnie i skutecznie i kilka razy reprezentacyjną formę zaprezentował Michał Kucharczyk. Ostatnie 30 minut to obrona Częstochowy i kapitalne interwencje Dusana Kuciaka. Legioniści wygrali 1:0. – Jesteśmy liderami i mam nadzieję, że tak już zostanie – mówił po wyjściu z szatni „Kuchy”.


- Rezerwowi i zmiany - Trener Henning Berg kolejny raz długo nie decydował się na zmiany. Graliśmy w dziesiątkę, piłkarze sprawiali wrażenie zmęczonych, ale trener nie decydował się na zmiany, na to by gracz z pełnymi siłami mógł wspomóc kolegów. Norweg zawsze w trakcie spotkań jest za to krytykowany – tak przez kibiców jak i dziennikarzy. Jedni żartują, że nasz szkoleniowiec po akcji z Bartoszem Bereszyńskim boi się robić zmian, ale przypominamy, że „Bereś” też pojawił się w meczu z Celtikiem na murawie w samej końcówce. Inni wskazują na to, że Berg jako były piłkarz nie lubi przeszkadzać, ingerować w to, co robią jego zawodnicy na murawie. W klubie zaś tłumaczą to systemem przygotowania fizycznego, że sztab szkoleniowy grając co trzy dni, formę fizyczną zdecydował się podtrzymywać w czasie spotkań, co do minimum ma zmniejszać ryzyko spadku dyspozycji. Może to brzmi pokrętnie, ale jest skuteczne. Z sześciu spotkań rozgrywanych w odstępie kilku dni, legioniści wygrali pięć, a jedno zremisowali. Wyniki pokazują, że to słuszna teoria.


- Statystycy i malkontenci narzekają, że legioniści w fazie grupowej Ligi Europy oddają bardzo mało strzałów, że mają furę szczęścia, że tylko Estoril oddało w sumie mniej celnych strzałów od Legii – trzy przy czterech graczy Henninga Berga. Tyle, że to część taktyki. Lokeren to zespół, o którym piłkarze i trenerzy nie wiedzieli zbyt wiele. – Graliśmy swoje, kontrolowaliśmy przebieg meczu z Belgami, po co mieliśmy się na nich rzucać i ryzykować jakąś kontrę i zagrożenie pod własną bramką. Z kolei w Turcji dzięki bramce Michała Kucharczyka szybko objęliśmy prowadzenie. To gracze z Trabzonu musieli atakować, my mogliśmy wyczekiwać na ich ruch. Stąd strzałów i akcji może nie było zbyt wiele, ale tak należy grać w Europie – tłumaczy Chorwat. Efekt? Legia jest jednym z sześciu zespołów, które po dwóch kolejkach fazy grupowej Ligi Europy ma na koncie komplet punktów i jednym z sześciu zespołów, które w fazie grupowej nie straciły jeszcze żadnej bramki.


- Dłuższy pobyt w Turcji – Legioniści nie wrócili do Polski zaraz po meczu w Trabzonie, zostali w Turcji na kolejne dwa dni. Trener Henning Berg postanowił ograniczyć do minimum zmęczenie spowodowane podróżą. Zamiast lotu do Warszawy, a dwa dni później do Katowic, zrobił się jeden na Śląsk. Przez dwa dni nasi piłkarze korzystali ze znakomicie przygotowanych boisk Trabzonsporu, w bardzo fajnych warunkach pogodowych. Zawodnicy byli zadowoleni z takiego rozwiązania, mniej szczęśliwe były rodziny piłkarzy. Efekty takiego zabiegu zobaczymy dziś w czasie meczu z Piastem w Gliwicach.

Polecamy

Komentarze (12)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.