News: Komentarz: Szambo

Komentarz: Cierpliwość pilnie poszukiwana

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

15.08.2013 15:49

(akt. 21.12.2018 15:11)

Wszyscy jesteśmy głodni sukcesów Legii. Wpływ na to miały ostatnie sezony, dokładnie siedem - ciągłe rozczarowania. Nie licząc fazy grupowej Ligi Europy i na pocieszenie zwycięstw w rozgrywkach Pucharu Polski, ciągle było coś nie tak. Za pierwszej kadencji trenera Jana Urbana do mistrzostwa Polski zabrakło uderzenia w bramkę Takesure'a Chinyamy. Za drugim popsuła się atmosfera w drużynie. Poza tym po wydarzeniach w Wilnie panował protest, a oglądanie piłki przy Łazienkowskiej zbrzydło niemal wszystkim.

Przyszedł trener Maciej Skorża, powstał nowy stadion i były rekordowe transfery. Niestety szybko się okazało, że poza zakupem Ivicy Vrdoljaka, były to pieniądze wyrzucone w błoto, a zamiast sukcesów były kompromitujące porażki na własnym stadionie. W drugim sezonie było lepiej, przyszła faza grupowa Ligi Europy, wywalczona w wielkim stylu. Kiedy wydawało się, że w końcu Legia jest na właściwej drodze, wtedy legioniści w żenujący sposób stracili mistrzostwo Polski, które mieli wyłożone jak na tacy.


Na Łazienkowską przyszedł nowy prezes, poukładał klocki po swojemu i rozpoczęło się nowe i bardzo obiecujące rozdanie. Legia w końcu funkcjonuje jak należy, tak na boisku, jak i poza nim. Efektem tego był dublet - mistrzostwo i Puchar Polski oraz szansa na powalczenie na arenie międzynarodowej. Wydaje się, że czas jest teraz najlepszy z możliwych, powstała moda na Legię, trener Jan Urban ma szeroką i wyrównaną kadrę. Nic tylko wygrywać.


Ale całe środowisko piłkarskie (dziennikarze, kibice, obserwatorzy) po dwóch wysokich wygranych w lidze na początku sezonu, zrobiło z Legii hegemona, który będzie wygrywał wszystko jak leci - w lidze, w Pucharze Polski, w europejskich pucharach również. Wszystko przez ten głód sukcesów wszelakich. Balon został napompowany tak mocno, że mimo awansu w do IV rundy el. Ligi Mistrzów i mimo 3 zwycięstw w 4 meczach, na Legię spłynęła fala krytyki - na piłkarzy i trenera. Czy słusznie?

 

Legia hegemonem jeszcze nie jest i pewnie kilka lat jeszcze nie będzie. Wszyscy uwierzyli w magię transferów i w nazwiska, jakie pojawiły się w Warszawie - Helio Pinto, Dossa Junior, Henrik Ojamaa, każdy z nich od razu miał się stać wzmocnieniem. Nikt nie wziął pod uwagę, że ci piłkarze będą potrzebowali czasu, aby zacząć w drużynie funkcjonować jak należy. Do tego dochodzi młodzież Mateusz Cichocki, Patryk Mikita - zdolni, ale oni stawiają dopiero pierwsze kroki w seniorskiej piłce i muszą się dużo uczyć.


Tymczasem trener jest krytykowany za każdy ruch, za rotację, za taktykę czy też jej brak, za zmiany, za dobranie składu. Cichocki jest mieszany z błotem gdyż popełnił błąd w Chorzowie. Nie tędy droga! Obecna Legia póki co wcale nie jest silniejsza, niż ta w poprzednim sezonie. Jest mądrzejsza o doświadczenia, gra na fali sukcesu, ale tak naprawdę zawodnicy nowi i młodzi potrzebują czasu aby stanowić o sile zespołu. Być może potrzebują jeszcze miesiąca, a być może sześciu. Bezsensowny zapis reformy o dzieleniu punktów daje trenerom możliwość stawiania na młodych chłopaków i błędy są wkalkulowane w grę. Gdzie jeśli nie w Chorzowie ma się uczyć Cichocki? Gdzie jeśli nie w takim meczu, jak ten z Ruchem, przystosowywać do stylu naszej ligi ma się Helio Pinto?


Musimy być cierpliwi i doceniać to co mamy. Nie ma co się obrażać na trenera Jana Urbana, kiedy ten mówi, że Steaua jest faworytem dwumeczu z Legią, że Rumuni zatrzymują u siebie najlepszych, a Legia wyróżniających się graczy sprzedaje. Taka jest przecież prawda i nie ma co zaklinać rzeczywistości. Steaua jest zespołem dobrym i doświadczonym na arenie międzynarodowej. W zeszłym sezonie odpadła dopiero 1/8 finału Ligi Europy przegrywając z Chelsea, ale wygrywając pierwszy mecz 1:0 i napędzając Anglikom dużego strachu. Kiedy Legia wygrała ostatnio mecz z tej klasy zespołem?


Oczywiście nie oznacza to, ze jesteśmy bez szans. Musimy zagrać dwa świetne mecze, perfekcyjnie taktycznie. To jest możliwe, ale by tak się stało musi być spełnionych kilka warunków. Jednym z nic jest to by piłkarze zagrali na miarę własnych możliwości. Właśnie dlatego trener Jan Urban zdejmuje z zawodników presję mówiąc, że już jest dobrze, bo jest faza grupowa Ligi Europy. Może być lepiej, ale jeśli nie będzie, to nic strasznego się nie stanie. Sami zawodnicy są umotywowani premiami, jakie mogą zdobyć oraz szansami na sukcesy, jakich w Polsce już dawno nie udało się osiągnąć.


Póki co Legi przegrała tylko jeden mecz w lidze z Ruchem i to dość pechowo. Straciła 1,5 punktu, bo tyle będzie warte każde zwycięstwo po podziale punktów. Nic złego się nie stało. Oczywiście każdy z nas by chciał Legii zwycięskiej, walczącej i przewidywalnej - czyli takiej, po której każdy kibic by wiedział, czego się spodziewać. Ale na to potrzeba czasu. Bądźmy więc cierpliwi, a doczekamy się sukcesów na miarę Legii. Czego wszystkim i sobie życzę.

Polecamy

Komentarze (35)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.