News: Komentarz: Szambo

Komentarz: Kilka spraw do załatwienia

Marcin Szymczyk

Źródło: List od Czytelnika

27.08.2011 21:12

(akt. 21.12.2018 15:11)

<p>Jak łatwo się pisze po takim meczu. Każde słowo przelane na papier sprawia przyjemność. Oczywiście najłatwiej było by napisać <span> </span>– „ a nie mówiłem? Problem z tym, że nie, nie mówiłem. Owszem byłem pewien, że wyjdą walczyć, będą gryźć trawę i rozdawać razy przeciwnikom. Nie oddadzą Ligi Europejskiej Spartakowi za darmo i…nie oddali. Z tym, że nie oddali wcale. O meczu pisał nie będę, wszyscy oglądali, niektórzy dwa razy, inni dziś obejrzą jeszcze dwa. Natomiast kilka spraw zasługuje na uwagę, oczywiście wszystkie skupiają się mniej lub bardziej na naszej ukochanej Legii.</p>

 

1. Ariel Borysiuk


- Przed sezonem byliśmy świadkami „tasiemca„ transferowego z „Borysem” w roli głównej. Sama Moda na Sukces mogła się zawstydzić ilością odsłon tej naszej noweli. Szczegóły pominę (wszyscy je znają aż za dobrze), meritum – miało nie być „Vizira”, miały być 2 miliony w „sejfie”. Oczywiście było też milion spekulacji, co będzie Legia robiła z taką kasą, ale to jakby oddzielna historia. Osobiście, jako kibic piłki nożnej byłem całym sercem za wytransferowaniu naszego obiecującego defensywnego pomocnika. I to nawet nie dla Legii, nie dla ewentualnych super(lub mniej super) transferów, na jakie pozwoliłaby ta transakcja. Powodem mojego poparcia było dobro samego piłkarza. Mam ten komfort, że nie jestem ani menagerem piłkarza ani przedstawicielem klubu by martwić się o pieniądze związane z tą transakcją. Przyznam, że uważa…..łem, iż w naszej lidze rozwój jego talentu zostanie bardzo spowolniony. W naszej Ekstraklasie za lepszych od niego uważam tylko „maestro” Sobolewskiego i klubowego kolegę Ivicę Vrdoljaka (co ciekawe w niektórych elementach piłkarskiego abecadła Ariel już wyprzedził swoich starszych kolegów), więc uczyć się już nie ma za bardzo, od kogo. Wyjazd zdawał się nie tyle zbawienny, co konieczny. Aż tu nagle przychodzi kolejny pucharowy czwartek i okazuje się, że Ariel zdecydowanie ma, po co zostawać.  Będzie miał odpowiednią dawkę spotkań, w których koniecznością będzie wspinanie się na wyżyny swoich umiejętności (jak w meczach z Gazjantepsporem czy Spartakiem) Tak więc ze względów sportowych jego pozostanie zdaje się w pełni usprawiedliwione w kontekście dalszej nauki. Do tego ma szansę stać się „naszym” własnym „Sobolem”. Czyli ostoją i symbolem klubu.  Ariel życzę Ci tego z całego serca, zostań z nami.


2. Maciek Rybus


- Ostatnio na łamach forum Legia.Net wdałem się w dysputę z jednym z komentatorów.  Zapytywał On o zawodników, którzy pod wodzą Macieja Skorży dokonali progresu. Wyraźnego poprawienia się sposobu gry. Nie „wchodząc” w szczególny naszej dysputy, podałem tak, jako jednego z wymienionych przeze mnie zawodników właśnie Maćka Rybusa. Zaznaczyłem wprawdzie, iż zdaję sobie sprawę z kontrowersyjności tej kandydatury, ale umiesiłem go i już. Przyznam musiałem zdobyć się na sporą odwagę by to nazwisko do listy dopisać, nigdy też nie przypuszczałem, że sam „Ryba” tak szybko” wstawi” się za mną. Ja po prostu widziałem jak Skorża systematycznie stawia na tego chłopaka, jak z kolei ten chłopak stara się „oddać” Skorży z to, co potrafi. Być może to jeszcze nie było to, czego od zawodnika o takim potencjale oczekujemy, ale…. widać było, że forma fizyczna też nie była sprzymierzeńcem samego piłkarza. Jednak trener na niego stawiał, miał Rybus siły na 30 minut to grał 35. Schodził, trener dziękował a w kolejnym spotkaniu „abarot” jak mawiają nasi smutni (obecnie)sąsiedzi. Było widać, iż w planach Skorży jest miejsce dla „Ryby” a i w planach „Ryby” było znów miejsce dla Legii. W czwartek nastąpiło przełamani, apogeum tego, co Rybus w tej chwili jest w stanie Legii dać. Maciek, znów wszystko zależy od Ciebie.


3. Maciek Skorża i … José María Bakero


- O naszym trenerze mówiło się dużo. W większości mało przychylnie. W większości z żalem „za Veissem”, mając w pamięci poprzedni sezon w większości słusznie. Na palcach jednaj ręki można było policzyć kibiców gotowych zostawić Skorżę na ten kolejny sezon. Na pewno ciężko by było doszukać się wierzących w warsztat trenera, w to, że będzie On w stanie cokolwiek zmienić. Wiara w jakikolwiek system trenera Skorży przed tym sezonem była bezcenna. Zamiast tego było słychać z każdej strony tajemniczą liczbę „jedenaście” i całkowicie egzotyczną nazwę „Levadia” wspartą nazwą pięknego Estońskiego miasta Tallinn. Co ciekawe podobną „prasę” miał w Poznaniu trener Bakero, co ciekawe zostawienie go na stanowisku trenera Lech podobnie jak w przypadku Skorży było wariantem „oszczędnym”. Obie drużyny postanowiły zaciskać pasa i tylko, dlatego Ci trenerzy nadal pracują ze swoimi zespołami. Podsumowując, ani w wypadku zwolnienia trenera Macieja, ani trenera Jose nikt by się za nimi nie wstawił. Ogół by przyklasnął a kibice nie wywiesiliby transparentu „chcemy trenera a nie Bakera” czy „Maciek Dziękujemy”. Rozpoczął się jednak nowy sezon i jeszcze przed meczami ze Spartakiem i poważniejszymi sprawdzianami w lidze (dla jednego i drugiego zespołu) w grze obu drużyn dało się zauważyć zdecydowany progres. Tak jak nie widzę zmiany stylu w drużynie Wisły tak przynajmniej dla mnie Lech i Legia grają zupełnie inną piłkę niż w minionym sezonie. Do tego w przypadku Macieja Skorży doszły starcia z renomowanymi zespołami. Nie interesuje mnie, co twierdzą w Krakowie czy Wrocławiu, ale dla mnie Gaziantepspor i Spartak to zdecydowanie najsilniejsi przeciwnicy naszych eksportowych drużyn w tym roku. I właśnie z tymi zespołami Trener Maciej Skorża pokazał swój kunszt trenerski. W Turcji drużyna pod jego dowodzeniem kompletnie zniwelowała przewagi drużyny miejscowej. Mało tego brawa należą się również nieco po cichu (nic dziwnego, że po cichu w końcu w naszym kraju mało, kto zna się na przygotowaniu fizycznym) krytykowanemu Paolo Terzottiemu. Legia nie tylko nie „padła” (to zaprezentowała nam w tym roku Wisła) ale wręcz zabiegała rywali. Na Łazienkowskiej 3 nasza drużyna zagrała tak…jak miała zagrać. Może faktycznie niezbyt pięknie, ale…. dokładnie tak (aż szkoda mi było znów meczu z Brondby, gdyby wtedy Legia zagrała podobnie jak z Turkami to mogłoby być zupełnie inaczej). Potem przyszły mecze ze Spartakiem Moskwa i znów Skorża pokazał nam trenerskie sztuczki, nawet nie będę się zagłębiał w bardzo odważne decyzje personalne, bo te zawsze ciężko bronić lub atakować po meczu (wszak nie da się udowodnić czy ten lub tamten zagraliby lepiej), ale przypomnę tylko, że mogliśmy podziwiać taktyczne roszady trenera w obu spotkaniach. O ile w Warszawie zagrał ustawieniem znanym już z poprzedniego sezonu (tylko chyba nikt nie przypuszczał, że „nasi” zagrają tak ofensywnie nastawieni) o tyle w Moskwie wystawił tak bardzo głośno wyśmiewane 4-3-3. Innymi słowy zagrał tak jak chciał zagrać. Koniec końców wyszło na to, że gdyby nie kilka indywidualnych błędów to o drużynie przeciwnej trzeba by napisać to samo, co o Turkach. Absolutnie jestem przekonany, iż Skorża swoimi posunięciami uniemożliwił przeciwnikom uprawianie takiej dyscypliny sportu, do jakiej są przyzwyczajeni (co niestety zupełnie nie udało się trenerowi Maaskantowi w meczu z APOEL-em). Podsumowując, wygląda na to, że zarówno pozostawienie na stanowisku Macieja Skorży jak i prawdopodobnie (tu nie mam aż tak dużego stopnia pewności, choć symptomy przemawiają za) José Bakero ośmiesza kompletnie nasze Polskie postępowanie z trenerami (czyli zupełny brak zaufanie i cierpliwości). Jak widać na tych dwóch przykładach warto dać czas szkoleniowcowi, czas niezbędny do tego, aby można było mówić o tym, że ten lub inny styl jest jego zasługą. Drużyna musi poznać trenera a trener drużynę, jedni i drudzy musza nabrać zaufania do siebie, do swoich decyzji.


4. Pion sportowy Legii


- Przed tym sezonem (jak prawie przed każdym innym) oczekiwania w kwestiach personalnych były ogromne. To nic, że Legia jest już w poważnych długach, to nich, że nijak nie jest w stanie zbilansować swoich wydatków. W planach wydatkowych natomiast jest nadal dużo pozycji.

Prawo kibica wymagać, jednak prawem właściciela jest wymagać skuteczności a tej w poprzednich latach zabrakło (lub nawet nie było wcale jak utrzymują niektórzy). Na forach kibiców można było prześledzić całe składy złożone z Legijnych „nieudaczników” jak są nazywani zawodnicy niesprawdzający się w naszych realiach. Przed tym sezonem przed pionem sportowym zostało postawione bardzo trudne zadanie (z podobnym zupełnie nie poradził sobie Mirosław Trzeciak).

Zespół miał zostać wzmocniony, jednocześnie mają to być zawodnicy rutynowani, którzy dadzą zespołowi potrzebnego doświadczenia. Którzy pokażą, kiedy, gdzie i jak poruszać się po zawiłościach profesjonalnej piłki takim nieopierzonym młokosom jak Rybus, Borysiuk, Kucharczyk czy nawet Rzeźniczak. Nie będę już analizował jak udało się to osiągnąć, czy był to fart, rutyna, czy pochodna znajomości. Fakt jest taki, iż udało się ściągnąć Ljuboję, Żewłakowa, Kuciaka i Ohayona. Prawdopodobnie na skutek kwoty transferowej (czyli zero) jaka była zapisana przy okazji pozyskania każdego z nich kibice jednym chórem krzyczeli mało. Zupełnie zapominając o uposażeniu, jakie dostali Ci zawodnicy (zawsze jest ono większe, gdy ściąga się zawodnika bez ważnego kontraktu), zupełnie zapominając o zagrożeniu dla stabilności drużyny, jakie niesie za sobą wprowadzenie zbyt dużej ilości nowych twarzy do zespołu (potwierdził to dobitnie poprzedni sezon). Analizując już teraz przedsezonowe nabytki trzeba przyznać, iż tym razem się udało. Mam nadzieję, że to okienko to nie jest wyjątek potwierdzający regułę. Mam nadzieję, że już dziś pracujemy nad kolejnymi wzmocnieniami na kolejne przerwy w rozgrywkach. Po takim owocnym okresie na pewno jest łatwiej. Te pozycje, które zostały obsadzone w tym okienku można uznać za mocne (w poprzednich sezonach bywało wręcz odwrotnie) i zająć się kolejnymi.


5. Słowo się rzekło…kobyłka u płotu


- W wywiadach przed rywalizacją pucharową można było przeczytać, jakie są oczekiwania wobec trenera Skorży. Jedni mówili, że wygórowane, inni, że rywale są słabi bądź w zasięgu Legii (niebanalna wypowiedź Leszka Miklasa) jednak oczekiwania były jednoznaczne. Legia miała się godnie zaprezentować w rywalizacji z tuzami Europejskiej piłki. W obecnej chwili trzeba przyznać, iż naszej drużynie się to w pełni udało. Mało tego, będą nas (Legię, Warszawę, Polskę) reprezentować jeszcze długo, długo. W tych samych wypowiedziach przewinęła się (nieco niezauważona, może, dlatego iż awans zdawała się mrzonką) obietnica wzmocnienia składu w wypadku awansu do fazy grupowej.

Panowie z zarządu, słowo się rzekło, kobyłka u płotu. Czas na Wasze popisy, drużyna dała z siebie już wszystko. Nie da się ukryć zaskoczyli nas (Was pewnie też) na całego, czy Wam też się uda zrobić to w równie wielkim stylu ?...... Czekamy.


Autor: Monrooe

Polecamy

Komentarze (48)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.