News: Michał Żewłakow wraca do pierwszej jedenastki

Michał Żewłakow: Przyjmuję krytykę na swoje barki

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

07.08.2012 21:27

(akt. 04.01.2019 13:11)

- Jesteśmy świadomi tego w jakiej sytuacji sami się postawiliśmy przed czwartkowym meczem rewanżowym w eliminacjach do Ligi Europy. Natomiast nie jest to sytuacja beznadziejna, mamy duże szanse na awans, a już na pewno nie stoimy na straconej pozycji. Będziemy walczyć o zwycięstwo, które da nam możliwość przejścia do kolejnej rundy. Mamy duży potencjał w drużynie i sytuację, która zmusza nad do tego aby wygrywać. Dlatego wierzę, że się sprężymy i damy radę - mówi w rozmowie z Legia.Net kapitan naszego zespołu Michał Żewłakow.

Jak podejdziecie do tego meczu? Rzucicie się na Austriaków od pierwszej minuty, czy też na początku będzie badanie rywala i oczekiwanie na błąd?


- W pierwszym meczu, wychodząc na murawę w Ried, mogliśmy odczuwać jakąś niepewność. Nie wiedzieliśmy jak ta drużyna się prezentuje, jak reaguje na poszczególne sytuacje boiskowe. Teraz nie ma miejsca na kalkulacje, musimy od pierwszych minut narzucić swój styl gry, postawić twarde warunki, zdobyć bramkę i grać z pełnym zaangażowaniem od pierwszej do ostatniej minuty - tak, jakbyśmy do ostatniej chwili nie byli pewni awansu.


Wasza wiedza o rywalu jest dużo większa po meczu w Austrii?


- Kiedy da im się chwilę swobody, wytchnienia to potrafią zrobić z tego użytek. Widać to było kiedy traciliśmy bramki. Na szczęście udało nam się otrząsnąć i strzelić gola dającego szanse na awans - ale nastąpiło to dopiero po tym jak boisko musiał opuścić Kuba Wawrzyniak. 


Te bramki jakie tracicie nie wynikają z pięknych i przemyślanych akcji rywala, ale z Waszych indywidualnych błędów. Jak temu przeciwdziałać, rozmawiacie o tym w szatni?


- Każdy z nas powinien indywidualnie przeanalizować sobie sytuację. Akurat w przypadku ostatnich bramek to moja osoba jest najbardziej jaskrawo odbierana. Przynajmniej tak to czuję. Wkurzam się na siebie, od siebie wymagam najwięcej. Miałem być mocny psychicznie i podporą dla innych, a zaczęły sie schody. Wiem, ze to kwestia większej koncentracji, lepszego ustawienia się i ewentualnie zapobiegnięcia czegoś kiedy ta akcja jeszcze się rozwija. Chluby nie przynosi nam to, ze w kliku meczach nie pozwalamy rywalom na przeprowadzenie zbyt wielu akcji, a mimo to w trzech spotkaniach tracimy pięć bramek. To z pewnością trzeba poprawić. Tym bardziej, ze w ubiegłym sezonie Legia przyzwyczaiła wszystkich do tego, że gra obronna nie stanowiła problemu. 


Jest jakaś recepta na takie błędy?


- Trzeba wytknąć te błędy, niech się człowiek z tym prześpi. Mieliśmy taką rozmowę, każdy jest świadomy tego co zrobił źle. Nie ma się co obrażać, trzeba przyjąć krytykę na swoje barki i poprawić to w kolejnym meczu o ile dostanie się na to szansę od trenera.


Skupiając się tylko na twojej osobie można zauważyć, że rok temu także pechowo zacząłeś okres przygotowawczy, a potem było wzorowo. Może teraz będzie tak samo, może to tylko złe miłego początki?


- Gdzieś tam między wierszami, aby dodać sobie otuchy, tak to sobie tłumaczę. Natomiast tak naprawdę tutaj nie ma żadnego tłumaczenia, to są błędy wynikające z braku koncentracji i złego ustawienia się. To trzeba szybko wyeliminować i poprawić. Jak obrona gra dobrze to lepiej prezentuje się cały zespół.

Polecamy

Komentarze (34)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.