News: PSV Eindhoven - Legia Warszawa 1:0 (1:0) - Bezowocna kalkulacja

PSV Eindhoven - Legia Warszawa 1:0 (1:0) - Bezowocna kalkulacja

Redakcja

Źródło: Legia.Net

15.09.2011 19:00

(akt. 13.12.2018 04:36)

<p>W czwartkowy wieczór Legia Warszawa zadebiutowała meczem z PSV Eindhoven w fazie grupowej Ligi Europy. Od pierwszych minut spotkania 1. kolejki grupy C tych rozgrywek, przewagę mieli gospodarze, co udało mi się udokumentować w 21. minucie golem Driesa Mertensa. Niestety, pomimo lepszej gry po przerwie, Wojskowym nie udało się strzelić choćby wyrównującego gola i podopieczni trenera Skorży do Warszawy wrócą bez zdobyczy punktowej.</p>

- Zapis relacji tekstowej "na żywo"
- Komentarz pomeczowy trenera Skorży
- Komentarz pomeczowy trenera Rottena
- Opinia Miroslava Radovicia
- Fotoreportaż z meczu


Trzeba przyznać, że Maciej Skorża zaskoczył kibiców i rywali brakiem Miroslava Radovicia w pierwszym składzie. "Radko" rozpoczął ten mecz na ławce rezerwowych, w myśl powiedzenia: "Zwycięskiego składu się nie zmienia", wszakże na Łużnikach Serb nie zagrał. Grali za to defensywni pomocnicy: Janusz Gol, Ariel Borysiuk i Ivica Vrdoljak. Oni też rozpoczęli pojedynek na stadionie Philipsa w pierwszej jedenastce.


Samo spotkanie lepiej zaczęli gospodarze. W 2. minucie meczu Dries Mertens popędził lewą stroną boiska i zszedł do środka, a na koniec uderzył. Piłka zmierzająca do bramki została efektownie zatrzymana przez Dusana Kuciaka. Minutę później swoją szansę z rzutu wolnego sprokurowanego przez Ariela Borysiuka miał Ola Toivonen.  Próba Szweda była bardzo niecelna. Legia starała się agresywnie atakować na własnej połowie i szybko przechodzić z obrony do ataku. Trudno było jednak przedostać się przez holenderskie zasieki. Gracze Macieja Skorży szukali swojego szczęścia po stałych fragmentach gry. Dobrą piłkę w pole karne wrzucił Maciej Rybus w 14. minucie, niestety nikt nie pokusił się o wykończenie tego dośrodkowania, w konsekwencji czego futbolówka po koźle przeleciała nad bramką Przemysława Tytonia. Wojskowi mieli duże kłopoty ze stwarzaniem sobie sytuacji podbramkowych.


Wyglądający na podmęczonego Jakub Wawrzyniak zrobił sporo miejsca w 16. minucie meczu dla graczy PSV. Po dośrodkowaniu z prawej strony boiska, w znakomitej sytuacji znalazł się Lens. Holender był jednak pod presją Komorowskiego i ostatecznie nie zdołał wpakować piłki do siatki. Podobna, oskrzydlająca akcja prawie doprowadziła gospodarzy do prowadzenia cztery minuty później. Po paru szybkich podaniach, futbolówka trafiła do Matavza. Słoweniec pod presją Marcina Komorowskiego oddał niecelny strzał. Można rzec, że do trzech razy sztuka gdyż w 21. minucie spotkania PSV objęło prowadzenie. Prostopadłe podanie Toivonena zostało przerwane przez Komorowskiego, ale piłka trafiła do Mertensa, który uderzeniem z pierwszej piłki zaskoczył Dusana Kuciaka. Nasz bramkarz wychodził już do przodu, ale na skutek interwencji legijnego obrońcy, golkiper nie zdołał wrócić między słupki. Legionistów stać było na pojedyncze ataki, takie jak ten w 30. minucie, kiedy to Danijel Ljuboja popędził prawym skrzydłem i wrzucił piłkę w stronę Rybusa. Młody skrzydłowy ze względu na swój wzrost, nie był w stanie skutecznie powalczyć z rosłymi obrońcami. Nasza ekipa nadal miała kłopoty ze stwarzaniem sobie sytuacji.


Po kolejnych akcjach PSV, ostatnią okazję miała Legia. Z prawej strony sfaulowany został Rybus, który domagał się karnego. Sędzia z Węgier podyktował rzut wolny z prawej strony i ukarał Mertensa żółtym kartonikiem. W 38. minucie do piłki podszedł Ljuboja, ale jego dośrodkowanie wybił Strootman. Ostatnie minuty pierwszej części gry były kontrolowane przez gospodarzy. To oni utrzymywali się głównie przy piłce i to oni mieli dalsze sytuacje. W 44. minucie ofensywnie wbiegł z piłką na naszą połowę Stanisław Manolew, który tak się rozpędził, że aż się przewrócił narażając się na śmiech. Chwilę później poślizgnął się też Maciej Rybus i futbolówka wróciła pod nogi czerwono-białych.


Na stadionie stawiło się ponad 1500 polskich kibiców. Tak naprawdę tylko fani Wojskowych byli słyszalni. Legioniści zdecydowanie przekrzykiwali gospodarzy, którzy nie wypełnili stadionu nawet w połowie.


Początek drugiej "połówki" rozpoczął się od kolejnych ataków Holendrów. Na akcje gospodarzy zaczęli jednak reagować legioniści, czego skutkiem było niecelne uderzenie Janusza Gola z 47. minuty. 180 sekund później niezłą główką popisał się Komorowski, ale piłka przeleciała tuż obok słupka bramki strzeżonej przez Tytonia. Już kolejna akcja PSV mogła zakończyć się stratą bramki na 0:2, ale dobrze poradził sobie Żewłakow. Później szansę miał jeszcze wprowadzony po przerwie Radović. W 58. minucie w nasze pole karne wbiegł Matavz, ale nowy napastnik zespołu ze stadionu Philipsa nie potrafił celnie dograć do kolegi i piłkę przejął Komorowski. Niecałą minutę później fenomenalnie do Lensa dośrodkował Wijnaldum, ale ten pierwszy źle złożył się do strzału i posłał piłkę nad bramką.


W 65. minucie legioniści wreszcie zagrali tak jak powinni robić to cały czas. Z kontratakiem wyszedł Radović, zagrał piętką do wprowadzonego niedługo wcześniej na boisko Michała Żyro. Młody napastnik odrażnym wejściem wywalczył rzut rożny. Szkoda tylko, że nic z tego więcej nie wynikło, bo strzał Borysiuka był kiepski. 120 sekund później z dobrej strony w obronie pokazał się "Rumiany", który ubiegł Wijnalduma i pozwolił złapać piłkę Kuciakowi. Na kwadrans przed końcem Słowak znowu został sprawdzony przez Mertensa. Nasz golkiper odbił jednak piłkę przed siebie, a obrońcy wyekspediowali ją w głąb pola. Pierwszy strzał w meczu oddał też Komorowski, który jednak uderzył wprost w Tytonia. W 80. minucie Strootman zagrał z klepki z Mertensem i zdołał strzelić, ale piłka zablokowana przez Wawrzyniaka wyszła na róg. Kilka minut później tylko złe przyjęcie futbolówki przez Matavza uratowało podopiecznych Macieja Skorży przed utratą drugiego gola. W 87. minucie jedyną sytuację stworzył sobie Danijel Ljuboja, który upatrywany był w dzisiejszym spotkaniu jako zbawiciel przez kibiców. Serb huknął z lewej nogi, ale piłka poleciała jedynie nad poprzeczką.


Ostatnie chwile regulaminowego czasu gry upłynęły pod znakiem bombardowanie bramki Kuciaka. Najpierw z piłką po dograniu Mertensa minął się Słowak, a później obok bramki uderzał Wijnaldum. W doliczonej minucie "sam na sam" z naszym golkiperem wyszedł Manolew, który chciał przelobować Dusana. Ten dobrze jednak wybił piłkę. Legioniści w ostatnich minutach mieli jeszcze szansę po rzucie rożnym, ale po wypiąstkowaniu piłki przez Tytonia, kolejny raz głupio faulował Borysiuk. Ostatnim akcentem meczu było mocne uderzenie Wawrzyniaka, ale polski golkiper nie miał kłopotów ze złapaniem futbolówki. Legia poległa w Holandii po nienajlepszej grze. Z pewnością można było zrobić na stadionie Philipsa więcej. Szczególnie szkoda mizernej postawy Legii w pierwszej połowie. Wojskowi dość jednoznacznie nastawili się bowiem w niej tylko "na przetrwanie". Niestety po przerwie nie udało się odrobić straty i wszelkie wysiłki nie przełożyły się na żadną zdobycz punktową. Porażka z PSV to niewątpliwie kolejna lekcja dla legionistów. Mimo wszystko trudno jednak porównywać możliwości finansowe obu klubów, dlatego Wojskowi raczej nie powinni przesadnie rozpamiętywać tego niepowodzenia. Na razie tematem numer 1 staje się zbliżający mecz derbowy przy Konwiktorskiej. O skuteczne poszukiwania pierwszych punktów w Lidze Europy trzeba będzie pomartwić się nieco później.


autorzy: Paweł Korzeniowski, Piotr Kamieniecki


PSV Eindhoven - Legia Warszawa 1:0 (1:0)
Mertens (21. min.)


Żółte kartki: Mertens (PSV) oraz Borysiuk (Legia)


PSV: Tytoń - Manolev, Marcelo, Bouma, Pieters -  Wijnaldum, Toivonen (89' Engelaar), Strotman - Lens (73' Ojo), Matavż, Mertens


Legia: Kuciak - Jędrzejczyk, Żewłakow, Komorowski, Wawrzyniak - Gol (66' Żyro), Vrdoljak, Borysiuk - Manu (46' Radović), Ljuboja, Rybus (81' Kosecki)

Polecamy

Komentarze (499)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.