News: Rafał Janas: Szefem bandy zawsze był Skorża

Rafał Janas: Szefem bandy zawsze był Skorża

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

06.08.2012 14:33

(akt. 11.12.2018 02:15)

W długiej rozmowie z serwisem Legia.Net Rafał Janas, asystent Macieja Skorży opowiedział nam o przegranym mistrzostwie, przyczynach słabszej formy w końcówce rozgrywek, obecnej sytuacji w Ekstraklasie oraz współpracy ze Skorżą. Zapraszamy do lektury zapisu rozmowy z trenerem, z którym rozmawialiśmy również na inne ciekawe tematy.

Co pan porabiał w czasie tego długiego urlopu?


- Jeszcze robię, bo cały czas jestem na urlopie. Przede wszystkim mogłem pojechać na wakacje z rodziną, których nie miałem od pięciu lat. Jako trener wolne miałem tylko w czerwcu, kiedy córka chodziła jeszcze do szkoły. Mam teraz okazję nadrobić trochę straconego czasu, mogąc go spędzić z najbliższymi.


Kiedyś powiedział pan, że jednym z marzeń był wyjazd na połów szczupaków do Skandynawii. Udało się pojechać na taką wyprawę?


- Na szczupakach nie byłem, ale kilka razy łowiłem dorsze nad Bałtykiem. Do Skandynawii lepiej pojechać na wiosnę lub jesienią, więc troszkę się spóźniłem, ale to prawda, że bardzo lubię łowić ryby.


W czasie wypoczynku powracała myśl o przegranym mistrzostwie Polski?


- Nie ma co wracać do przeszłości, wiadomo, że nie były to przyjemne chwile. Ważna jest teraźniejszość i przyszłość. Jeden z moich kolegów mawia, że "liczy się tu i teraz” i tak do tego podchodzę. Tuż po sezonie były chwile refleksji, ale nie można zbyt długo płakać nad rozlanym mlekiem.


Wielu kibiców zarzucało Wam, że byliście zbyt asekuracyjni wystawiając do gry zaledwie jednego napastnika.


- Podchodziłbym do takich stwierdzeń ostrożnie. W taktyce trenera Urbana też widzę jednego atakującego, ale nie ma co patrzeć na to, ilu napastnikami się gra. Zawsze kiedy rozmawiam o systemach, podaję przykład Barcelony. Tak naprawdę ta drużyna zmienia system gry kilka razy w czasie jednego spotkania. W Legii często pod bramkę rywala starało się przedostać kilku piłkarzy, mimo że nominalnie graliśmy jednym napastnikiem. Wszystko zależy od sposobu poruszania się zawodników na boisku, a nie od tego czy gramy 4-4-2 czy 4-5-1. W końcu trener mistrza Polski, Orest Lenczyk też wystawiał najczęściej jednego napastnika, a Euro 2012 wygrała Hiszpania, grająca na tej imprezie w kilku meczach bez nominalnego napastnika.


To, co zrobiliście źle, dlaczego Legia nie dała rady być pierwsza w lidze?


- Zabrakło nam zawodników, bo na wszystkich frontach w kraju graliśmy do końca, a występy w Lidze Europy zakończyliśmy wiosną. Nie mieliśmy pełnowartościowych zmienników dla tych, którzy byli w słabszej formie. Szkoda, że zimą opuściła nas trójka piłkarzy: Rybus, Borysiuk, Komorowski. Gdyby oni zostali po przerwie zimowej, to z dużą stanowczością mogę powiedzieć, że mistrzostwo byłoby obecnie w Warszawie.


Serbowie nie dostali zbyt dużo luzu? O Ljuboi mówiło się, że rządzi nawet sztabem szkoleniowym.


- Może tak się mówiło, ale absolutnie tak nie było. „Ljubo” jest bardzo dobrym zawodnikiem i fajnym człowiekiem, ale szefem całej bandy był Maciek Skorża, który nie dawał sobie dmuchać w kaszę. Różne rzeczy i pogłoski można teraz usłyszeć, ale ja wiem, że w szatni była dyscyplina i wszystko było należycie pilnowane. A wracając do Danijela, chciałbym, aby powtórzył teraz taki sezon, jaki miał za naszych czasów. Doszliśmy z nim do ładu, umiejętnie współpracując, dzięki czemu mocno wspomógł zespół, co zaowocowało nowym kontraktem. Życzę trenerowi Urbanowi, żeby Serb dał teraz drużynie tyle, ile w poprzednim sezonie.


Dlaczego Maciej Skorża milczy od zakończenia rozgrywek?


- O to zapytać trzeba Maćka. Myślę, że chce odpocząć od mediów, które towarzyszą mu w każdym momencie jego pracy. Drzwi do pokoju trenerskiego, są wtedy szturmowane, bo każdy chce się umówić z nim na wywiad. Maciek jest osobą publiczną i ludzie zabiegają o rozmowę z nim. Teraz ma moment, by odpocząć od tej dziennikarskiej nawałnicy.


Pewna plotka głosi, że w Legii od wielu lat nie było szkoleniowca tak impulsywnego w szatni jak Skorża.


- Ciężko oceniać mi innych trenerów, bo najdłużej współpracuję z Maćkiem i nie wiem jak inni, poza moim ojcem, reagowali w szatni. Praca szkoleniowca nie jest łatwa. Zawodnicy są różni, niektórych trzeba pogłaskać po głowie, a niektórych kopnąć w tyłek. W drużynie jest najczęściej około 25 różnych charakterów. Maciek potrafi znaleźć złoty środek działając na różne sposoby.


Pracował pan w przeszłości jako dziennikarz. Co pisałby pan po takich porażkach, jakie Wojskowi notowali pod koniec sezonu?


- Byłbym ostrożny w ferowaniu wyroków. Tylko osoby będące w szatni wiedzą, jakie są przyczyny porażek i jakie są problemy w zespole. Często dziennikarze wystawiają mylne oceny, bo nie mają pełnej wiedzy na dany temat.


Razem z Maciejem Skorżą wprowadzaliście Legię w nową erę. Erę ekipy z europejskim stadionem, ale bez dobrych wyników.


- Nie mamy się czego wstydzić. Wprawdzie nie zdobyliśmy mistrzostwa, ale każdemu trenerowi życzę, aby w dwóch sezonach z rządu zdobył Puchar Polski, kończył rozgrywki na podium i  grał jeszcze wiosną w Lidze Europy. Na początku naszej przygody z Legią, ta drużyna była w przebudowie. Pierwszy sezon był ciężki, ale już rok później było lepiej i szczególnie jesienią graliśmy ładny i skuteczny futbol, taki  jakiego oczekiwali kibice. Jak już mówiłem, wiosną bardzo brakowało nam sprzedanych zawodników, którzy jesienią byli wiodącymi postaciami drużyny. Jak się potem okazało, byli nie do zastąpienia. Czas pokaże jak nasze wyniki będzie się oceniało.


Jak wyglądało podejmowanie decyzji w kwesti ustalania składu? Pan i Jacek Magiera mieliście na to jakiś wpływ, czy Maciej Skorża był dyktatorem?


- Po to w klubie są inni trenerzy - mówię, to przynajmniej na podstawie swojego doświadczenia - aby pierwszy szkoleniowiec mógł posłuchać uwag innych osób. Pamiętajmy, że oprócz mnie i Jacka Magiery, w sztabie byli też Lucjan Brychczy, Krzysztof Dowhań i Paolo Terziotti. Nie zawsze każdy z nas miał takie samo zdanie, ale Maciek za każdym razem nas wysłuchiwał. Na samym końcu to on podejmował decyzję, ale myślę, że liczył się z naszymi słowami. Wiadomo, że to pierwszy trener bierze na swoje barki ostateczne decyzje. Mieliśmy kilka dłuższych, burzliwych dyskusji na temat składu, taktyki i wiem, że Maciek miał potem twardy orzech do zgryzienia.


Media informowały, że nie rozwiązano z wami kontraktów, a nadal jesteście pracownikami klubu. Jaka jest prawda?


- Przepraszam, ale nie mogę się wypowiadać na ten temat, gdyż nawet w umowie mam odpowiedni zapis, że po rozwiązaniu kontraktu przez pewien czas muszę zachować milczenie w takich sprawach. Proszę o kolejne pytanie.


Którzy piłkarze zrobili największy postęp za waszej kadencji?


- Miroslav Radović w ostatnim sezonie miał złotą jesień. Na dodatek układała mu się współpraca z Ljuboją, co owocowało świetnymi bramkami i akcjami. Wypalił też Rafał Wolski. W pierwszym sezonie fajnie pokazał się Michał Kucharczyk, który potem stanął i wręcz cofnął się w rozwoju. W końcu „Kucharz” otarł się o reprezentację narodową i nie utrzymał wysokiego poziomu. Również Marcin Komorowski nieźle się rozwinął, a Ariel Borysiuk ustabilizował formę.

Czemu „Kucharz” przystopował w rozwoju? W tym sezonie zaczyna się w końcu spisywać na miarę oczekiwań.


- Młody piłkarz może mieć problem ze stabilizacją formy – to jego prawo. Trafią się dwa dobre mecze, trzy kolejne mogą być słabsze. Często młodzieży potrzeba czasu. Taki problem miał Ariel Borysiuk, ale on nabrał doświadczenia, nauczył się radzić sobie z presją i na pozycji defensywnego pomocnika wiele dawał drużynie. Wszystko jest kwestią czasu i ogrania. Jeżeli Żyro, Wolski i Kucharczyk będą grać równo, to nie mam wątpliwości że będą wiodącymi postaciami Legii.


Jak to się działo, że jeżeli Legia kogoś pozyskiwała zimą, to często były to transferowe niewypały. Mam na myśli m.in. Dejana Kelhara czy Felixa Ogbuke, o którym Skorża powiedział, że takiego piłkarza w polskiej lidze jeszcze nie było.


- Ogbuke był transferem "last minute". Byliśmy w czasie zgrupowania na Cyprze na jednym meczu, Felix wszedł na boisko i zaliczył 25 minut, po których opadała szczęka. Sytuacja wyglądała wtedy tak, że albo bierzemy jego, albo nikogo. Zaryzykowaliśmy i zdecydowaliśmy się na to wypożyczenie. Chłopak nie potrafił się tu odnaleźć. To fakt, że nie wszystkie transfery były ostatnio udane, ale nie jest to moja działka. Była grupa, która się tym zajmowała i to ich trzeba pytać o te sprawy.


Niecierpliwie czeka pan, aż Maciej Skorża dostanie pracę?


- Rozumiem, że nadal wiąże mnie pan z Maćkiem?


Tak.


- Powoli zaczyna mi brakować pracy. Cały czas znajduję jakieś zajęcie i spędzam czas z rodziną, ale kiedy widzę już polskie zespoły grające w europejskich pucharach i mecze na Igrzyskach Olimpijskich, to zacząłem uświadamiać sobie, że mógłbym już popracować przy futbolu. Mam nadzieję, że Maciej nadal będzie chciał korzystać z moich usług, bo współpraca z najlepszym polskim trenerem układa mi się bardzo dobrze. Jeżeli Maciek będzie widział mnie w swoim sztabie, to prawdopodobnie skorzystam z jego propozycji. Mogę już samodzielnie prowadzić wszystkie zespoły w Polsce, gdyż mam licencję PZPN Pro, a niedługo uzyskam UEFA Pro. Nie mam jednak strasznego ciśnienia, by już w tej chwili samodzielnie pracować. Jeżeli nadejdzie jednak ciekawa propozycja, to na pewno ją przemyślę. Moim celem jest ukończenie ostatniego już kursu w szkole trenerskiej. A w futbolu trwa obecnie sezon ogórkowy, każdy klub ma trenera, więc trzeba poczekać na początek rozgrywek i roszady na stołkach. Taki już jest nasz zawód, że jeden szkoleniowiec cieszy się „nieszczęściem” drugiego.


Przed przyjęciem propozycji z nowej drużyny Maciej Skorża konsultuje się z panem?


- Jak będą oferty, to może skonsultuje. Na razie luźno rozmawiamy sobie na różne tematy, bo jesteśmy dobrymi kolegami.


Media pisały, że są propozycje z Kuwejtu i z reprezentacji olimpijskiej.


- W prasie udało mi się przeczytać artykuł na temat tej reprezentacji, ale nic mi o niej nie wiadomo. Nawet data jej powstania nie jest znana.


Niektórzy zdołali nawet stwierdzić, że ci, którzy bali stawiać się na młodzież w Legii, mają teraz opiekować się najlepszymi piłkarzami do 23 lat.


- Nie zgadzam się z takim stwierdzeniem. Żyro, Kucharczyk i Wolski to młodzi piłkarze. Zanim w drużynie pojawił się Żewłakow i Ljuboja, to mieliśmy jedną z najmłodszych drużyn w lidze. Nic nie mamy do młodzieży, ale w Legii wiele się wymaga i od piłkarzy, i od trenerów. Nie można tu ogrywać młodych nie zważając na wyniki. Kiedy ktoś zasłużył sobie formą sportową na grę - grał, a my nie patrzyliśmy nikomu w metrykę. Zawsze grali najlepsi - ci, którzy zasługiwali na to w danym momencie.


Kończąc temat Legii, co się dzieje z Paolo Terziottim?


- Paolo, podobnie jak ja, odpoczywa gdzieś ze swoją rodziną. Niedawno był w Warszawie i z tego, co wiem, zamierza tutaj na razie zostać.


Po sezonie pojechał pan na staż do Tuluzy. Coś ciekawego dało się podpatrzeć?


- No tak, najpierw byłem w Tuluzie, a potem przez prawie miesiąc oglądałem mecze na Euro. Jeździłem w Polsce z miasta do miasta i zobaczyłem dziewięć spotkań na żywo. Końcówkę maja i cały czerwiec poświęciłem piłce, lipiec rodzinie, a w sierpniu zobaczymy, co będzie.


Co pan powie na temat reprezentacji Franciszka Smudy?


- Wszystko zostało już powiedziane. Każdy Polak liczył na awans z grupy, bo mieliśmy najłatwiejszych rywali, wspaniałych kibiców za sobą, co najmniej drugie miejsce było w naszym zasięgu. Pozostał jedynie niedosyt. Stało się tak, jak ostatnio zawsze w wielkich turniejach.


W jednym czasie bez pracy został również pana ojciec. Mieliście chyba okazję porozmawiać o zakończonym sezonie?


- Bardzo często ze sobą rozmawiamy na wiele tematów. Tata nie wyobrażał sobie pracy w Lechii wyłącznie z młodzieżą. W Gdańsku nie było wielkich pieniędzy na transfery, zespół poddano przebudowie i odeszło wielu graczy. Po rozmowach z prezesami nie zdecydowali się na dalszą współpracę, więc umowa po prostu nie została przedłużona.


Jak widzi pan Ekstraklasa w sezonie 2012/2013? Brakuje chociażby transferów gotówkowych między klubami…


- Dotknął nas chyba światowy kryzys. Transferów jest jak na lekarstwo. Troszkę wzmocnili się Ruch i Lech. Legia też zrobiła małe zakupy. Poczekajmy z oceną okienka do końca sierpnia, kiedy się ono zakończy. Liga może być bardzo wyrównana, bo taka była przez ostatnie dwa lata. Żadna ekipa nie wygląda na taką, która mogłaby odskoczyć. Myślę, że czekają nas ciekawe rozgrywki z wieloma niespodziankami.


Jaki jest pana pogląd na tę wyrównaną ligę. Jedni uważają, że rozgrywki stają po prostu mocniejsze, a inni, że słabsze niż kiedyś.


- Wynika to chyba z tego, że te najsłabsze ekipy zaczynają prezentować poziom średniaków, a ci równają do tych teoretycznie najlepszych zespołów. Kiedyś mieliśmy dwóch - trzech dominatorów w czubie, a teraz w przeciągu kilku kolejek, w pierwszej dziesiątce mogą zachodzić duże przetasowania. Jeżeli poziom się wyrównuje, to raczej w dół. Czołowe zespoły nie robią ostatnio wielkich transferów i przez to nie mogą iść w górę.


Kto wydaje się najsilniejszy na kilkanaście dni przed startem rozgrywek?


- Mimo wszystko Legia. Żaden z ważnych zawodników nie odszedł teraz z zespołu. Legia pozyskała Saganowskiego i Sulera, który nie pokazuje na razie wielkiej klasy, ale z tego, co wiem, to jest to dobry piłkarz, mogący stanowić o sile zespołu. Nie znam Salinasa, ale słyszałem, że jest młody i utalentowany. Może ktoś jeszcze dołączy do zespołu Jana Urbana...


Ostatnio można się obawiać, czy Suler nie będzie kolejnym Dejanem Kelharem.


- Zobaczymy, bo ponoć na zgrupowanie Legii przyjechał bez treningów i bez formy. Na razie pamiętamy go z błędów, ale dajmy mu czas, bo jest tu za krótko. Widząc kontuzje Dicksona, to myślę że Słoweniec się przyda. Nie przekreślałbym go w tym momencie.


Nie wypada pewnie panu tego oceniać, ale czy Jan Urban to trener na Legię? Wszedłby pan drugi raz do tej samej rzeki?


- Rzeka nigdy nie jest taka sama. Koryto rzeki też się zmienia i to już zupełnie inna Legia niż ta, którą miał. Zupełnie nie znam metod pracy tego trenera. Przez 2,5 roku pokazał się w Warszawie z dobrej strony i jakieś sukcesy osiągnął. Kierownictwo musi ufać trenerowi Urbanowi, a ja życzę mu wszystkiego najlepszego i osiągnięcia postawionych celów, a wierzę, że stać go na to.


Widzi pan Legią na mistrzowskim tronie w maju 2013 roku?


- Dlaczego nie? Tak jak mówiłem, na razie Legis ma najsilniejszy zespół. Liga jest wyrównana, jest kilka silnych zespołów, ale dla mnie głównym kandydatem jest właśnie Legia…

Polecamy

Komentarze (106)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.