News: LE: Cluj gromi i czeka na rywala

Zoria Ługańsk - groźniejsza niż się wydaje

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

08.08.2015 05:49

(akt. 22.12.2018 11:20)

Zoria Ługańsk to dla przeciętnego kibica jedna z wielu ukraińskich ekip, które są lata świetlne za Szachtarem Donieck, Dynamem Kijów czy Dnipro Dniepropetrowsk. Nic bardziej mylnego. Warszawski klub zmierzy się z czwartym zespołem poprzedniego sezonu Premier Ligi. W dodatku rywale „Wojskowych” blisko współpracują ze wspomnianym i utytułowanym Szachtarem. Ługańska „Zorza” będzie rywalem bardzo niewdzięcznym i warto sobie uświadomić, że to ekipa na znacznie wyższym poziomie niż Botosani czy Kukesi.

Zoria została założona w 1923 roku. Najlepszy okres klubu przypada na lata osiemdziesiąte, kiedy ekipa z Woroszyłowgradu (tak nazywał się Ługańsk w tym okresie) zdobyła mistrzostwo Związku Radzieckiego (1972). Czarno-biali dokonali tego jako jedna z trzech drużyn z terenów dzisiejszej Ukrainy. Podobny sukces mogli świętować też gracze Dynama Kijów oraz Dnipro Dniepropetrowsk. Po wspomnianym triumfie Zoria pierwszy raz zagrała w europejskich pucharach. Skończyło się na drugiej rundzie Pucharu Europy, gdzie lepszy okazał się słowacki Spartak Trnawa. 

 

 

W Ługańsku na kolejne mecze w rozgrywkach międzynarodowych kibice musieli czekać ponad 40 lat. W 2014 roku Zoria doszła do tej samej fazy, w której znalazła się obecnie. Wcześniej 5:1 ograła KF Laci z Albanii oraz 3:2 norweskie Molde. W decydującym momencie lepsi okazali się jednak Holendrzy. Ekipa z Ługańska walczyła z Feyenoordem do końca. Ostatecznie wynik 5:4 promował graczy z zachodu Europy, ale cała przygoda zwiastowała dla Ukraińców nadejście lepszych czasów. 

 

Objawiło się to w kolejnym sezonie. Zoria zakończyła poprzednie rozgrywki na czwartym miejscu. Co prawda strata do zwycięskiego Dynama Kijów była duża, bo wynosiła 21 punktów, ale ekipa z ługańska do wicemistrza kraju, Szachtara Donieck, straciła już mniej „oczek”, bo jedenaście. Najlepszym strzelem czarno-białych w Premier Lidze był autor ośmiu trafień, Pylyp Budkiwski. Były to już czasy, w których „Zorza” musiała sobie radzić z grą na innym obiekcie. Miejscem rozgrywania ich meczów był stadion w Zaporożu. Zoria musiała się wynieść z własnego miasta przez wojnę, którą od kilkunastu miesięcy rebelianci prowadzą z Ukrainą. Sam Ługańsk stał się stolicą Ługańskiej Republiki Ludowej. 

 

Ługańsk został opanowany przez prokremlowskich separatystów i Rosjan. To miasto, które w ostatnich miesiącach przeżywało liczne walki. Nie brakowało zabitych, którzy do dziś opłakiwani są przez rodziny. W połowie 2014 roku niedaleko lokalnego lotniska wrogie Ukrainie siły zestrzeliły samolot transportowym IŁ-76. Zginęło wtedy 49 żołnierzy. To również tam doszło między innymi do ostrzelania konwoju uchodźców. Prorosyjscy bojownicy uśmiercili w tamtym ataku 19 osób. Co naturalne, rozgrywanie meczów w regionie Ługańska nie było możliwe. Spotkania krajowe przeniesiono do oddalonego o około 400 kilometrów Zaporoża. Konfrontacje w europejskich pucharach odbywają się z kolei na starym stadionie Dynama w Kijowie. Tym samym, na którym rok temu Legia ograła 1:0 Metalist Charków po bramce Ondreja Dudy. 

 

Legioniści znają już „smak” gry na obiekcie nieopodal kijowskiego Majdanu, który również pamięta walki z ostatnich miesięcy. Z tym wszystkim musi radzić drużyna Zorii, która reprezentuje Ługańsk, choć trudno jej o lokalną tożsamość. Średnia wieku obu ekip jest bardzo podobna i wynosi 25 lat. - Od dawna nie gramy na własnym stadionie, piłkarze już się z tym faktem pogodzili i nie ma już szoku, jaki miał miejsce po przenosinach do Kijowa - potwierdza szkoleniowiec Ukraińców, Jurij Wernydub

 

Sam Wernydub jest szkoleniowcem, który na własnym podwórku zrobił karierę. W zależności od potrzeby gracz urodzony w związanym historycznie z Polską Żytomierzu mógł występować w obronie lub pomocy. Wiele meczów Wernydub rozegrał w ekipach z Zaporoża - Matałurhu oraz Torpedo. Dobra gra w tym drugim klubie zaobfitowała transferem do Zenitu Petersburg, co można było nazwać ukoronowaniem jego przygody z futbolem. W tym czasie triumfował razem ze wzmacniającą się drużyną w Pucharze Rosji. 

 

Szkoleniową karierę Wernydub rozpoczął w Metałurhu Zaporoże gdzie przez dziewięć lat pracował w sztabach kolejnych trenerów. W trakcie tej przygody, w 2007 roku, przez niespełna dwa miesiące pełnił też obowiązki opiekuna zespołu. Przygoda z tym klubem zakończyła się w 2009 roku, ale szybko znalazł pracę w Ługańsku, gdzie trafił razem ze swoim ostatnim szefem, Anatolijem Czancewem. Pod koniec 2011 roku zastąpił go na dobre i swoje stanowisko zajmuje do dziś. Ukraińska prasa ocenia Wernyduba jako trenera, który wciąż się rozwija i potrafi uczyć się na błędach. Wykazywane jest to choćby na dystansie ostatnich 12 miesięcy. Czarno-biali uznawani są obecnie za dojrzalszy zespół, niż w meczach z Feyenoordem. Nie brakuje twierdzeń, że w obecnym składzie Zoria poradziłaby sobie z Holendrami i awansowała do fazy grupowej Ligi Europy. 

 

Wernydud i jego ekipa będą mieli szansę na taki wyczyn drugi raz z rzędu. Tym razem na drodze Zorii stanie stołeczna Legia. A czego można się spodziewać po - obecnie - siódmym zespole Premier Ligi? Na pewno dyscypliny taktycznej, która była widoczna w dwumeczu w trzeciej rundzie eliminacji do Ligi Europy z Charleroi. To ona pozwoliła na ofensywną grę, przez którą Belgowie praktycznie nie istnieli, a w sumie ulegli 0:5. Wiodącymi postaciami byli Rusłan Malinowski oraz Zeljko Ljubenović, który podzielili między sobą cały dorobek strzelecki ze wspomnianych konfrontacji. 

 

Zespół Zorii jest złożony w pewnej części z piłkarzy wypożyczonych z Szachtara Donieck. W sumie w ekipie Wernyduba przebywa ośmiu piłkarzy z bogatszego klubu, a w tej grupie znajdują się między innymi pomocnicy Dmytro Greczyszkin, Oleksandr Karawajew, Wiaczesław Tankowski, Malinowski czy wspomniany Budkiwski. Klub praktycznie nie wydaje pieniędzy na transfery, a wzmacnia się zasobami z klubowej akademii (odnoszącej sukcesy) lub graczami bez kontraktów. W taki sposób do drużyny dołączył doświadczony 34-letni Wiaczesław Czeczer, który ostatnio grał w Metalurhu Donieck. Zastąpił on syna trenera, który był środkowym obrońcą, Witalija Wernyduba. Innym transferem „Zorzy” był Michaił Siwakow (przyszedł z azerskiej Qabali) znany z Wisły Kraków. Białorusin w Ekstraklasie występował w sezonie 2010/2011 i dał się zapamiętać głównie genialną bramką z połowy boiska w starciu z Lechią Gdańsk. 

 

Głównym sukcesem Zorii była obrona przed osłabieniami. Wielu piłkarzy kusiły bogatsze kluby, lecz zawodnicy raczej chcieli zostać w zespole. Dzięki temu drużyna nie musiała być budowana od nowa, a pod okiem Wernyduba robiła ciągły progres. W ostatnim czasie wiele pracy w ekipie czarno-białych położono na defensywę, która potrafiła szwankować. Widać to było choćby pół roku temu w sparingach, kiedy łatwe gole potrafili zdobywać piłkarze Korony Kielce i Śląska Wrocław. 

 

W ostatnich miesiącach Zoria zaczęła grać wyższym i znacznie agresywniejszym pressingiem. Utrudniało to ataki rywali, a dodatkowo - w wypadku odzyskania piłki - pozwalało na szybsze ruszenie z kontrą. Ukraiński dziennikarz Igor Zajcew zwraca również uwagę, że więcej zadań w ofensywie dostali również boczni obrońcy. Wszyscy piłkarze mają z kolei dążyć do gry na jeden kontakt. Legia powinna również uważać na środkowych pomocników, którzy w ostatnim momencie przed dośrodkowaniem wbiegają w pole karne lub szukają okazji do dobitki w sytuacji, gdy futbolówka zostaje wybita przed „szesnastkę” - dodaje. 

 

Progres Zorii jest stale podkreślany w ukraińskich mediach, które sugerują, że w Premier Lidze rośnie kolejna mocna drużyna. Na arenie międzynarodowej klub był już reprezentowany przez pięciu piłkarzy. Siwakow grał, choć jeszcze w poprzednim zespole, w kadrze Białorusi. Natomiast w reprezentacji Ukrainy debiutowali już Budkiwski, Malinowski, Dmytro Khomczenowski oraz Andrij Pylawski.

 

Kibice Zorii w internecie przyznają, że Legia to trudny rywal i ekipie z Ługańska na pewno nie będzie łatwo awansować dalej. Trzeba jednak podkreślić, że Ukraińcy chcieli uniknąć przede wszystkim Athletic Bilbao. Fani czarno-białych zauważyli również, że liderem legionistów jest Ondrej Duda. Odnotowano również, że słowacki pomocnik „Wojskowych” nazywa się tak samo, jak zaprzysiężony w czwartek nowy prezydent Polski. 

 

 

Dla Legii Ukraińcy będą jednak drużyną niewygodną. Wszyscy oczekują awansu, co nie dziwi. W roli faworytów będą postawieni Polacy, mający już niezłe doświadczenie w europejskich pucharach. Zoria to jednak klub, który stać na sprawienie niespodzianki i utarcie nosa „tym lepszym”. Konfrontacje z „Zorzą” będą wymagały absolutnego skupienia i koncentracji. Każdy błąd może być bardzo kosztowny. Legia w najwyższej formie powinna pokonać klub z Ługańska, który zapewne wzniesie się na wyżyny swoich możliwości. Warszawiacy są gotowi do walki i swoimi ostatnimi występami faktycznie starają się to pokazać. 

Polecamy

Komentarze (147)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.