Maciej Rosołek: Brakuje mi nieco szczęścia

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

09.11.2022 01:50

(akt. 09.11.2022 02:59)

– W obu meczach przegrywaliśmy z Lechią, goniliśmy wynik. Nasi kibice często śpiewają Legia walcząca do końca – staramy się temu podporządkować. Jesteśmy jedną z najlepszych drużyn w Polsce, nie wypada nam więc odpuszczać jak stracimy jedną czy nawet dwie bramki – mówił po meczu napastnik Legii, Maciej Rosołek.

fot. Piotr Kucza / FotoPyK

– Ciężko się grało przeciwko obrońcom Lechii – tak w jednym jak i w drugim meczu. W obu spotkaniach byłem w parze z Ernestem Mucim, który nie lubi fizycznej walki i musiałem to wziąć na siebie – trochę się przepychać i powalczyć. Rzut karny w drugim spotkaniu? Czułem, że byłem nadepnięty, myślałem o tym, że będzie to sprawdzane. Mario Maloca przyznał, że zrobił stempel. Jak już zobaczyłem, że sędzia pobiegł obejrzeć sytuację, to spodziewałem się jedenastki. Miałem w tym meczu też okazje bramkowe, ale trochę szczęścia mi wciąż brakuje. Niestety a to trafię w słupek, a to ktoś z linii bramkowej wybije. Gdyby piłka leciała pięć centymetrów w bok, to efekt mógłby być inny. Dziś Flavio Paixao z linii bramkowej wybił futbolówkę po moim strzale. Uważam, że całkiem dobrze uderzam na bramkę, ale brakuje nieco farta. Mam nadzieję, że życie zacznie jednak oddawać.

– W obu meczach przegrywaliśmy z Lechią, goniliśmy wynik. Nasi kibice często śpiewają Legia walcząca do końca – staramy się temu podporządkować. Jesteśmy jedną z najlepszych drużyn w Polsce, nie wypada nam więc odpuszczać jak stracimy jedną czy nawet dwie bramki. W obu starciach z Lechią zdecydowanie dominowaliśmy, niestety ich pojedyncze wypady kończyły się bramkami. Musieliśmy gonić wynik, ale mając przewagę w posiadaniu piłki kreujemy wiele sytuacji i trzeba wierzyć, że coś wpadnie. W Gdańsku nie grało się łatwo, bo Lechia momentami broniła ośmioma zawodnikami i trudno było znaleźć miejsce na podanie lub strzał. Najważniejsze jednak, że kolejny raz potrafiliśmy niekorzystny dla nas wynik odwrócić na korzystny.

– W dogrywce po stracie gola wierzyliśmy wszyscy do końca, że uda się doprowadzić do wyrównania, choć nie wyglądało to jakoś pozytywnie dla nas. Graliśmy głównie w szerz, brakowało konkretów. W takich spotkaniach, gdzie jest mało miejsca, bohaterowie często są nieoczywiści, są nimi zawodnicy, którzy gdzieś tam znajdą się przypadkiem w polu karnym. W Warszawie tak było z Yurim Ribeiro, a w Gdańsku z Lindsayem Rose. Super sprawa dla nich i dla całego zespołu.

– Zależy nam na zdobyciu Pucharu Polski, tym bardziej, że czekamy na to od 2018 roku. Trener dokonał pewnych korekt w składzie – wypadli nam Ribeiro, Jędrzejczyk i Carlitos. Dodatkowo w trakcie spotkania urazu doznał Wszołek. Poradziliśmy sobie, liczy się awans. Puchar Polski to niewdzięczne rozgrywki, gdzie nawet we wtorek drużyny, które powinny wygrać jednak odpadły – tak było z Górnikiem Zabrze i z Piastem Gliwice. Takich meczów jak w Kaliszu nie gra się łatwo, bo dla takich zespołów są to spotkania sezonu. Każdy chce się pokazać i grać na 100 procent.

– Moja rola w zespole Kosty Runjaicia? Pozycja mi się zmieniła względem rundy wiosennej, na taką bardziej mi pasującą. Wtedy występowałem na skrzydle, na początku tego sezonu grałem na szpicy – byłem sam w ataku i nie ukrywam, że było mi ciężko. Tym bardziej, że wszyscy nie byliśmy jeszcze w dobrej dyspozycji i nasze mecze były mocno średnie. Teraz gramy dwójką z przodu i ja się najlepiej czuję w takim właśnie układzie. Gdy byłem w Arce też graliśmy w ustawieniu 3-5-2 i wtedy szło mi najlepiej. I obecnie jest podobnie – uważam, że moje ostatnie spotkania były przynajmniej dobre. Brakuje bramek, ale są sytuacje. Jak po nich jeszcze piłka zacznie wpadać do siatki, to będzie wybornie. Z kim wolę grać – z Mucim czy Carlitosem? Trudno powiedzieć, to zupełnie inni piłkarze. Ernest miał fajny początek sezonu, Carlitos miał super wejście. Może nieco łatwiej współpracuje się z Hiszpanem, który choć grał całe życie w ataku, to nie jest typowym napastnikiem, lubi zejść do boku i tam poszukać gry, dograć do partnera. Ernest nie lubi grać fizycznie, może takiej gry nie unika, ale nie preferuje jej. Carlitos takiego problemu nie ma i lubi brać na siebie odpowiedzialność. A jest jeszcze Blaz Kramer. Niech każdy gra i strzela, byle zespół wygrywał.

– Czego mogłem się nauczyć podczas treningów od Grzegorza Krychowiaka? Podobała mi się jego mądrość. Jego technika użytkowa, ustawianie się, taka piłkarska mądrość, szybkość myślenia na boisku to jest topowy poziom. Ma też fajną wizję gry, w małych gierkach potrafił znaleźć minimalne nawet luki swoimi podaniami. Można było tylko bić brawo. Nie oszczędzał nas, ani my jego – ale takie były założenia, by dzięki temu mógł się lepiej przygotować do Mundialu.

ZOBACZ TAKŻE:

Polecamy

Komentarze (55)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.