Trzy punkty wywiezione z Poznania, ale klasyk dla koneserów

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

30.05.2020 20:00

(akt. 31.05.2020 10:52)

Legia Warszawa wygrała 1:0 z Lechem Poznań i przerwała serię dwóch przegranych meczów bez strzelonego gola na terenie Kolejorza. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył w 17. minucie Tomas Pekhart. Mecz nie porwał, był spotkaniem dla koneserów, ale to legioniści mogą cieszyć się z kompletu punktów.
PKO Ekstraklasa 2019/2020 - Kolejka 27
Lech PoznańLech Poznań
0 1

(0:1)

Legia WarszawaLegia Warszawa
30-05-2020 20:00 Poznań
Tomasz Musiał TVP 2, TVP SPORT, Canal+Sport
17'
31'
32'
60'
65'
67'
71'
74'
75'
81'
83'
90'
90'
Centrum meczowe
Lech PoznańLegia Warszawa
  • 1. Mickey van der Hart

  • 91. Bohdan Butko

  • 37. Lubomir Satka

  • 5. Djordje Crnomarković

  • 22. Wołodymyr Kostewycz

  • 27. Tymoteusz Puchacz

  • 6. Karlo Muhar

    75'
  • 25. Pedro Tiba

  • 7. Kamil Jóźwiak

  • 14. Dani Ramirez

    60'
  • 11. Timur Żamaletdinow

    65'

Rezerwy

  • 99. Miłosz Mleczko

  • 8. Paweł Tomczyk

  • 9. Christian Gytkjaer

    65'
  • 15. Jakub Moder

    75'
  • 16. Juliusz Letniowski

  • 20. Mateusz Skrzypczak

  • 21. Michał Skóraś

  • 36. Filip Marchwiński

    60'
  • 38. Jakub Kamiński

- Zapis relacji tekstowej "na żywo"

- Skrót meczu Lecha z Legią

Legia od początku skupiła się na neutralizacji najważniejszych ogniw Lecha, w pierwszej połowie bardzo dobrze realizowała plan, nie dając rozwinąć skrzydeł Kamilowi Jóźwiakowi i spółce. Miała też kryzys, w pierwszym kwadransie drugiej połowy, ale udało się jej utrzymać wynik. Dzięki instynktowi Tomasa Pekharta i pomyłce bramkarza Lecha, Mickeya van der Harta, w kluczowej, jak się okazało, akcji meczu.

Nie oznacza to, że spotkanie 27. kolejki PKO Ekstraklasy było złe. Obie drużyny solidnie przygotowały się do meczu. Legia przez 90 minut odcinała dynamiczne skrzydła gospodarzy. Widać było, że Aleksandar Vuković wyciągnął wnioski po występie Lecha w Pucharze Polski w Mielcu. W rywalizacji ze Stalą, sobotni gospodarze korzystali z dynamiki Jóźwiaka. Teraz jedną z blokad była prawa strona, gdzie w defensywie zagrał Artur Jędrzejczyk, a przed nim biegał wszędobylski Marko Vesović. 

Lech przez długi czas nie miał pomysłu na atak. Akcje gospodarzy kończyły się na ogół przed polem karnym Legii. Najlepszą okazję miał Timur Żamaletdinow, lecz jego strzał po kapitalnym podaniu Pedro Tiby obronił Radosław Majecki. Dla bramkarza był to powrót między słupki po kontuzji. Młody golkiper dobrze spisał się w Poznaniu, skutecznie interweniując przy każdej groźniejszej sytuacji. Tak było choćby przy próbie Filipa Marchwińskiego w drugiej połowie. Ale wtedy Legia już prowadziła. 

Gol dla Legii padł w 17. minucie i miał w sobie namiastkę kabaretu. Cała akcja zaczęła się od dośrodkowania Waleriana Gwilii. Zła interwencja van der Hartasprawiła, że piłka odbiła się od Dorde Crnomarkovicia i uderzyła w poprzeczkę. Dobrze ustawiony był Tomas Pekhart, który strzelił gola stojąc praktycznie na linii bramkowej. Czech wykonał swoją pracę, bo znalazł się dokładnie tam, gdzie spadała piłka. Być może dla napastnika był to gol strzelony z najbliższej odległości w karierze. Ale potem Legia nie rzuciła się do szaleńczych ataków, by powiększyć przewagę. W grze warszawskiej ekipy dominował pragmatyzm i taktyka. Stołeczny zespół nie angażował dużych sił w ofensywę. Wysoki pressing dostrzegalny był tylko momentami. 

Na boisku przy Bułgarskiej królowały z czasem uderzenia z dystansu. Dwa razy bliski szczęścia był Domagoj Antolić. Próbował też Vesović, którego strzał odbił van der Hart. Odpowiadać starali się zwłaszcza Tiba i Marchwiński. Mniej udane były próby wprowadzonego z czasem Jakuba Modera. Uderzenia zza pola karnego nie pomagały, więc jedną z broni były też stałe fragmenty gry. Legia dwukrotnie była bardzo bliska bramki. Doskonałe okazje mieli Mateusz Wieteska, a także Jędrzejczyk, który nie strzelił gola tylko przez interwencję holenderskiego bramkarza. Piłkę do siatki zdołał za to posłać Crnomarković. Lechita zamieszany w stratę gola mógł odrobić straty, ale o losach sytuacji zaważyły centymetry. Obrońca gospodarzy nieznacznie wybiegł przed rywali i został złapany na pozycji spalonej. Interwencja systemu VAR tylko potwierdziła decyzję sędziego Tomasza Musiała, by nie uznawać bramki dla poznaniaków.

Ale jeden z rzutów rożnych mógł się też skończyć po myśli gospodarzy. I ewentualny gol były równie kuriozalny, co bramka Pekharta. Dośrodkowanie z narożnika wybijać starał się Andre Martins. Portugalczyk robił to jednak tak pechowo, że piłka poszybowała za niego i odbiła się od poprzeczki. Lechici nie mieli jednak szansy na dobitkę. W doliczonym czasie gry piłka meczowa znalazła się na nodze Puchacza. Młody lechita huknął jednak obok słupka. 

Taktyczna rywalizacja w Poznaniu padła łupem Legii. Po dwóch przegranych w Wielkopolsce z rzędu, warszawiacy zdołali się odkuć i mogli cieszyć się z pierwszej wygranej po przymusowej przerwie. Legia zwyciężyła 1:0 i zanotowała udany restart w PKO Ekstraklasie. Do stolicy "Wojskowi" wrócą z kompletem punktów. Teraz ekipa Vukovicia będzie mogła w spokoju przygotowywać się do rywalizacji z Wisłą Kraków, która bardzo źle wypadła w Gliwicach, przegrywając z Piastem 0:4. 

Polecamy

Komentarze (920)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.