Ariel Mosór

Ariel Mosór. Zieliński chciał go zatrzymać, przed nim pierwszy mecz z Legią

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

18.04.2022 13:30

(akt. 18.04.2022 17:02)

Ariel Mosór trafił do Legii w 2018 roku, grał w juniorach, w rezerwach, na zakończenie sezonu 2019/2020 zadebiutował w pierwszym zespole, zostając mistrzem Polski. Nie dostał wielu szans, po poprzednich rozgrywkach wybrał inną ścieżkę rozwoju, którą zaproponował mu Piast Gliwice. W poniedziałek (18.04, godz. 20:00) pierwszy raz zagra z "Wojskowymi".

"Zakładałem, że grając na środku defensywy musi przydarzyć się w tym wieku odpowiednia liczba błędów, to normalny element rozwoju. Ale tych błędów było stosunkowo niewiele. Zaliczył więc wejście do piłki seniorskiej z drzwiami i futryną".

"Doceniam potencjał tego chłopaka. Wiem, jak grał w reprezentacjach młodzieżowych, bardzo chwalił go Marcin Dorna. Znakomicie dawał sobie radę, przewyższał innych pod względem fizyczności. Ma świetny timing, wyskok – to dobry materiał na piłkarza".

"Byłem dużym zwolennikiem Ariela, zależało mi na tym, aby dalej reprezentował Legię. Zrobiłem wszystko, aby doprowadzić do takiej sytuacji, że z nami zostanie. Ale tego muszą chcieć wszyscy".

Historyczny tytuł

Ariel Mosór trafił na Łazienkowską w 2018 roku – jako 15-latek – ze stołecznej Unii. – Kibicowałem Legii, odkąd pamiętam, zaraził mnie tym tato – mówił zawodnik. Jego ojciec, Piotr, też reprezentował barwy "Wojskowych": zagrał w nich 153 razy, sięgnął po mistrzostwo, Superpuchar i 2 Puchary Polski. Ogląda wszystkie mecze syna. – Po spotkaniu nie daje mi spokoju, dopóki nie zapytam go, jak ocenia mój występ. Wiadomo, nigdy nie jest tak, że tata mnie tylko chwali. Często mówi, co mam do poprawy i nad czym muszę się jeszcze bardziej skupić, żeby stawać się coraz lepszy. Ale nie tylko z nim rozmawiam o swoich występach, ale przede wszystkim z trenerami – stwierdził Ariel dla Legia.Net.

Nastolatek zaczął grę w Legii od drużyny U-17, ale pół roku później awansował do U-18. Pod koniec pierwszego sezonu wspomagał juniorów młodszych, z którymi zdobył zresztą historyczne mistrzostwo kraju. W kolejnych rozgrywkach (2019/2020) był już w kadrze III-ligowych rezerw i od razu wywalczył miejsce w wyjściowym składzie. Występował w "dwójce" regularnie, do momentu pandemii, która sprawiła, że praktycznie cała runda wiosenna została odwołana.

Otrzymał niewiarygodny handicap w postaci nauki od zawodników doświadczonych. To wymarzona sytuacja, gdy młody chłopak, wchodzący dopiero w seniorską piłkę, może grać w meczach o stawkę obok takich piłkarzy jak Inaki Astiz, Chris Philipps, William Remy czy Radosław Pruchnik. On czerpał z tej nauki pełnymi garściami. W takim towarzystwie szybciej niż zwykle łapał niezbędne na tej pozycji doświadczenie. Co innego czerpać wiedzę z analiz, odpraw i treningów, a co innego bezpośrednio z boiska. Ariel z tego skorzystał, urósł piłkarsko. Toczył pojedynki z Krystianem Pieczarą czy Patrykiem Tuszyńskim i w większości z nich okazywał się lepszy, prezentował się naprawdę bardzo dobrze. Świetnie ustawiał się na boisku, ma duży zmysł taktyczny, niezwykle dużo rozumie i szybko się rozwija. Co ciekawe, mimo tego, że olbrzymem nie jest, wygrywa większość pojedynków główkowych. Ma znacznie większy procent wygranych starć w powietrzu niż zawodnicy mierzący po 190 cm. Zakładałem, że grając na środku defensywy musi przydarzyć się w tym wieku odpowiednia liczba błędów, to normalny element rozwoju. Ale tych błędów było stosunkowo niewiele. Zaliczył więc wejście do piłki seniorskiej z drzwiami i futrynąopowiadał ówczesny trener Legii II, Piotr Kobierecki.

Ariel Mosór

Debiut i dorównanie tacie

Rok 2020 okazał się dla Mosóra niezwykle ciekawy. W styczniu wyleciał  z "jedynką" na zgrupowanie do tureckiego Belek, skąd wywiózł spory bagaż doświadczeń. Potem został włączony do pierwszej drużyny, w połowie lipca zadebiutował w Legii (przeciwko Lechii w Gdańsku), cztery dni później zagrał w Warszawie z Pogonią Szczecin. – Trudno mi ocenić spotkanie z Lechią, bo zagrałem 10 minut. Jestem bardzo zadowolony, że otrzymałem choć tyle czasu. Wystąpiłem wówczas na nie swojej pozycji, wszedłem na boisko w 80. minucie – wiadomo, była to niełatwa sytuacja. Jeśli chodzi o mecz z Pogonią, to doświadczyłem czegoś wspaniałego. Od początku rywalizowałem na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej. Można powiedzieć, że zagrałem poprawnie. Cieszę się, to świetne uczucie – skomentował stoper, który w przeszłości był na testach w RB Lipsk i Manchesterze United.

Tuż przed pamiętnym spotkaniem z Lechią miał okazję celebrować tytuł wspólnie z pierwszą drużyną. – Praktycznie od dziecka zawsze się o tym marzyło. Byłem podwójnie zadowolony, bo dorównałem tacie. Radość z mistrzostwa i debiutu w ekstraklasie była porównywalna. Od najmłodszych lat dążyłem do tego, żeby zagrać w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce i sięgnąć po mistrzostwo kraju. W trakcie świętowania tytułu każdy chwytał za race. Były one umieszczone w pudełkach – zarówno młodsi jak i starsi zawodnicy chętnie je odpalali – mówił Mosór, który wraz z początkiem tamtego sezonu (2020/2021) został przesunięty do rezerw.

Ariel Mosór

Kolejnej szansy już nie było

Młodzieżowiec z pewnością liczył na następne występy w "jedynce". Pod koniec 2020 roku wrócił do zajęć z pierwszym zespołem, cierpliwie czekał i pracował na szansę. Ale... – Problem polega na tym, że zmian dokonuje się najczęściej w pomocy i w ataku, czasem zmieniani są obrońcy boczni. Stoperów wprowadza się najtrudniej, ich zmienia się najrzadziej, szczególnie w trakcie meczu. Chyba że ma kontuzję lub kartkę i sobie nie radzi, ale to rzadkie sytuacje. Środkowy obrońca albo jest na tyle dobry, że gra od początku, albo siedzi na ławce rezerwowych. Gdy przegrywasz minimalnie, szukasz zmian w ofensywie, nie zmieniasz stopera. Piłkarz grający na tej pozycji, jak Ariel Mosór, ma trudniej, aby zaistnieć i łapać cenne minuty oraz doświadczenie – mówił ówczesny szkoleniowiec Legii, Czesław Michniewicz.  

Dziś w Europie stawia się na środkowych obrońców o nieco innych parametrach, ale to nie znaczy, że Ariel nie może osiągnąć sukcesu. Wręcz przeciwnie – miejsce, w którym jest, świadczy, że wierzymy w niego. Doceniam potencjał tego chłopaka. Wiem, jak grał w reprezentacjach młodzieżowych, bardzo chwalił go Marcin Dorna. Znakomicie sobie dawał radę, przewyższał innych pod względem fizyczności. Ma świetny timing, wyskok – to dobry materiał na piłkarza, lecz musi być gotów... Będziemy starali się go rozwijać, będziemy chcieli, aby łapał minutydodał obecny selekcjoner kadry Polski na półmetku poprzednich rozgrywek.

Mosór minuty łapał, ale w III lidze, w drugiej drużynie. – Od stycznia (do końcówki kwietnia 2021 roku – red.) zagrał w jednym meczu o punkty. Miał kontuzję mięśni brzucha, potem przyplątał się uraz stopy. Stąd też nie miał szansy, żeby rywalizować z innymi. Zdrowie na to nie pozwalało. Zdaję sobie sprawę, że jego sytuacja kontraktowa jest taka, że jeżeli rozegra określoną liczbę minut, to umowa się automatycznie przedłuży na kolejny sezon. Jeśli to się nie uda, to nie wiem jaka będzie decyzja. (…) Mogę tylko powiedzieć – mówiłem to w rozmowie z nim, jego rodzicami i kilkoma innymi osobami – że ja, na miejscu Ariela, za żadne skarby nie ruszałbym się z Legii – komentował trener Michniewicz.

Obrońca zakończył grę w pierwszym zespole na 2 meczach. Po minionym sezonie zmienił klub. – Trzy lata temu oddałem syna do Legii, chciałem by klub przedstawił mi ścieżkę dla niego, taki plan, jak ma wyglądać w założeniu jego rozwój i postęp. Do dziś takiego planu nie przedstawiono – ani mnie, ani Arielowi – opowiadał w czerwcu Piotr Mosór. – Byłem dużym zwolennikiem Ariela, zależało mi na tym, aby dalej reprezentował Legię. Zrobiłem wszystko, aby doprowadzić do takiej sytuacji, że z nami zostanie. Ale tego muszą chcieć wszyscymówił nie tak dawno obecny dyrektor sportowy stołecznego klubu, Jacek Zieliński

Skok do ekstraklasy

Na początku czerwca piłkarz związał się z Piastem, który od dawna go obserwował. Poważniejsze zainteresowanie nastąpiło po meczu gliwiczan z rezerwami "Wojskowych" w Pucharze Polski (końcówka 2019 roku).

Gdy trener Waldemar Fornalik dowiedział się o tym, że syn ma jeszcze tylko rok kontraktu, to zaczął mu się przyglądać. Potem spotkaliśmy się w Chorzowie, rozmawialiśmy na luzie na Wigilii, wtedy twierdziłem, że Legia jest priorytetem, bo tak było, ale też zaznaczyłem, że życie może pisać różne scenariusze i na inne opcje się nie zamykamy. Mijały kolejne miesiące, zaczęły się pojawiać zapytania. W końcu usiedliśmy i zadaliśmy sobie pytanie: gdzie Ariel będzie miał stworzone warunki do rozwoju? Wybór padł na Piasta, choć Legia z finansowego punktu widzenia byłaby lepszym wyborem. I gdyby tata był pazerny na pieniądze, to syn zostałby w Warszawie. Co mogę powiedzieć więcej? Z jednej strony, jestem nieco rozgoryczony, bo nie będę miał syna w domu. Ale z drugiej, cieszę się, że odzyska radość z tego co robi. Ma pracować na swoje nazwisko i ciężką pracą dojść do sukcesówmówił jego ojciec, Piotr.

Ariel Mosór

Mosór dostał szansę w klubie z Gliwic dość szybko, bo już w 3. kolejce ligowej – wszedł na boisko w 84. minucie meczu z Pogonią w Szczecinie. W połowie września pierwszy raz zagrał w wyjściowym składzie. – Trzeba wysoko ocenić występ tego młodego chłopaka. Nie było widać, że to młodzieżowiec, tym bardziej że został wystawiony na newralgicznej pozycji, jaką jest środek obronystwierdził szkoleniowiec Fornalik. Od tamtej pory nastolatek nie oddał miejsca w wyjściowej jedenastce – wyjątkiem okazał się jedynie przełom października i listopada, gdy miał problemy zdrowotne. Jak na razie rozegrał 25 meczów w barwach niebiesko-czerwonych (23 w lidze, 2 w PP), strzelił gola na wagę trzech punktów (1:0 z Lechią Gdańsk). Niedawno został zresztą wybrany młodzieżowcem marca w PKO Ekstraklasie.

Jestem dumny z syna, bardzo dobrze rozwija się w Gliwicach pod okiem trenera Fornalika, który go tutaj ściągnął – był nim zainteresowany, gdy nie przedłużyliśmy umowy z Legią. W pewnym momencie wiedzieliśmy, że nie będzie grał wszystkiego, ustaliliśmy zasady, plan, który jednak poszedł w gruz. Najpierw wypadł Jakub Czerwiński, potem Tomas Huk. Ariel dostał szansę, uważam, że ją wykorzystał, bo – przede wszystkim, z czego się niezwykle cieszę – gra poprawnie w obronie. Wiadomo, na początku popełniał błędy, trema go trochę zjadała, lecz od jakiegoś czasu, od wiosny, przestał się mylić, zdobył ważną bramkę, która przybliżyła Piasta do spokojnego bytu w ekstraklasie. Rozwija się prawidłowo, ale zawsze mu powtarzam, że nie może robić moich błędów życiowych. Trzeba to wszystko tonować, mieć chłodną głowę, ciężko pracować, aby iść do przodu – opowiadał ostatnio tata Ariela w "Magazynie Sportowym" w RDC.

Przed Mosórem pierwszy mecz przeciwko "Wojskowym". – Przeżyłem przy Łazienkowskiej fajny czas: mistrzostwo Polski juniorów, debiut w ekstraklasie, mistrzostwo również wśród seniorów, choć akurat zbyt wiele się wtedy nie nagrałem… Moje uczucia do tego klubu nigdy się nie zmienią, zawsze będę za niego trzymać kciuki. Czy czuję stres przed występem na stadionie w Warszawie? Kompletnie o tym nie myślę, przyjeżdżam zrobić swoje. Legia oczywiście jest faworytem, ale jesteśmy mocno nakręceni serią ośmiu meczów bez porażki. Liczę na fajną, świąteczną niespodziankę dla nas i naszych kibiców. Mam nadzieję, że wygramy – mówił 19-latek, cytowany przez "Super Express". – Ariel będzie chciał się pokazać, na pewno jest mu cały czas żal, że nie dostał szansy w Legii – stwierdził w Kanale Sportowym były obrońca "Wojskowych", Igor Lewczuk.

Spotkanie pomiędzy Legią a Piastem już w poniedziałek, 18 kwietnia (godz. 20:00). Relacja na Legia.Net.

Polecamy

Komentarze (23)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.