
Blog: Czy Feio powinien zostać w klubie? Jestem na tak
11.04.2025 12:45
(akt. 11.04.2025 12:46)
Miał to być sezon wyjątkowy. Prezes klubu, dyrektor sportowy, trener oraz piłkarze - wszyscy zgodnie mówili, że priorytetem jest mistrzostwo Polski, to jest główny cel i nic innego się nie liczy, że nie będzie wymówek. Dziś już wiemy, że słowa nie znalazły żadnego pokrycia w rzeczywistości. Pozycja w ekstraklasie na siedem kolejek przed końcem to piąta pozycja. Udało się dojść do ćwierćfinału Ligi Konferencji, ale tam nastąpiło bardzo brutalne zderzenie z Chelsea. By zagrać w europejskich pucharach trzeba zdobyć Puchar Polski. Brak zwycięstwa w finale tych rozgrywek będzie oznaczał katastrofę.
Jako pierwszy za powyższy stan rzeczy zapłacił dyrektor sportowy Jacek Zieliński, który od stycznia został odsunięty od pełnionych obowiązków - został doradcą do spraw zarządu od kwestii sportowych. Jak informują media z końcem sezonu ze swoim stanowiskiem pożegna się szef działu skautingu, Radosław Mozyrko. Decydują się losy trenera Goncalo Feio, który też swoimi poczynaniami przyczynił się do obecnych wyników, ale moim zdaniem nie jest głównym winnym, a zrobił też wiele dobrego. Czy powinien zostać na dłużej w Warszawie?
- Brak odpowiednich narzędzi - Na starcie sezonu zespół opuścił lider i niezwykle charyzmatyczny piłkarz jakim był Josue. W jego miejsce nie przyszedł nikt o zbliżonych umiejętnościach. Za to w klubie pojawili się gracze słabi lub niepasujący do zespołu, a może i całej ligi. Poruszający się jak słoń Jean Pierre Nsame, który w końcu wrócił do swojej jedynej ligi w jakieś strzelał gole ale i tam dorobek ma mizerny. Mocno przepłacony ruch, który jeszcze długo będzie się odbijał czkawką klubowemu księgowemu. Przyszedł Migouel Alfarela i okazało się, że nikt nie wiedział gdzie miał grać. Był próbowany na kilku pozycjach i na każdej wyglądał słabo. Dołączył też Sergio Barcia, dostał niezły kontrakt i pożytek z niego malutki - okazało się że przegrał rywalizację z Pankovem Kapuadim, Ziółkowskim i nawet przechodzącym powoli na drugą stronę rzeki Jędrzejczykiem. Pojawił się Claude Goncalves i tyle można o nim powiedzieć - miał zapełnić lukę po Bartoszu Slisz, która powstała pół roku wcześniej. Na skrzydło już zimą dołączył do zespołu Wahan Biczachczjan i po kilku miesiącach wiemy, że nie był to udany ruch. I tak dalej. Legia w ostatnich latach była cały czas osłabiana i doszło do tego, że z Chelsea trzeba było grać bez napastnika, a jak urazu doznał Paweł Wszołek, to i bez prawego obrońcy.
- Brak wsparcia - Feio gdy zostawał trenerem Legii w miał 34 lata czyli był młodym i niedoświadczonym trenerem. I zarząd oraz dyrektor sportowy powinni mieć świadomość, że by to się miało szanse udać, to trzeba było do sztabu dorzucić doświadczonych fachowców. A pojawili się zdolny, ale też niedoświadczony Inaki Astiz i całe grono ludzi kompletnie bez sukcesów jak Grzegorz Mokry czy Daniel Wojtasz. W ten sposób powstał sztab ambitny, ale jeden z najmłodszych w historii klubu, który uczył się i uczy wciąż na błędach.
- Wersje oszczędnościowe - Zadaniem Jacka Zielińskiego jako dyrektora sportowego było moim zdaniem przede wszystkim odchudzenie budżetu płacowego. Stąd niechęć do Josue - wiadomo, że zarabiał dobrze. Tyle je Josue miał w Legii na koncie 29 bramek i 35 asyst. Nawet nie ma co porównywać jak na jego tle wyglądają piłkarze, którzy w tym sezonie nieudolnie próbują go zastępować. Stąd wymiana Filipa Mladenovicia na Patryka Kuna. Nawet jeśli ten drugi zarabia 100 tys zł miesięcznie to i tak sporo mniej niż Serb. Tyle że takie ruchy są pozytywnie rozpatrywane tylko przez księgowego. Kun zagrał w 65 meczach i ma na koncie 1 gol i 4 asysty. Mladenović zagrał w 102 spotkaniach, miał 15 goli i 22 asysty. I tak była prowadzona polityka ostatnich lat - w wersji oszczędnościowej ze stratą na jakości.
- Brak dyrektora sportowego - Jakby tego wszystkiego było mało, to klub przez cztery miesiące pozostawał bez dyrektora sportowego. Odpowiedzialność za transfery zaczęto zrzucać na trenera. Czyli klub zamiast pomagać młodemu i niedoświadczonemu trenerowi, to jeszcze mu rzucano kłody pod nogi.
To wszystko są argumenty świadczące o tym, że klub nie pomagał trenerowi, który notabene też jest wersją oszczędnościową. Portugalczyk w Legii zarabia przecież sporo mniej niż Kosta Runjaić czy Czesław Michniewicz. Feio zgodził się na mniejsze pieniądze, bo pracę w Legii traktował jako szansę na sukces i trampolinę do dalszej kariery.
Co udało się zrobić na plus
- Awans do pucharów - Goncalo Feio został zatrudniony gdyż pożegnano się z Kastą Runjaiciem. Wydaje się, że zrobiono to za późno - nie było już chemii między niemieckim szkoleniowcem a ludźmi w klubie. Pokazem tego był mecz w Molde i demonstracyjne wstawienie do składu Qenrima Zyby, co miało pokazać światu jakich słabych piłkarzy mu sprowadzono i kim on ma grać. Feio miał uratować sytuację i zapewnić w lidze miejsce gwarantujące grę w europejskich pucharach w kolejnym sezonie i z tego się wywiązał.
- Kilku piłkarzy dzięki Feio się odrodziło, inni urośli - Kapuadi stał się podstawowym obrońcą i do momentu złamania nosa wyglądał bardzo dobrze. Vinagre jesienią zagrał najlepszą rundę w życiu, niestety po kontuzji i braku przygotowań wygląda wiosną słabo. Wszołek odbudował się - przed przyjściem Feio miał bardzo słaby rok. Kapustka zagrał najlepszy sezon od dawna, Gual stał się ważną postacią w ofensywie i zaczął strzelać, Pankov stał się jednym z liderów na boisku i w szatni i przede wszystkim Morishita - był do odstrzału, ale Portugalczyk zmienił mu pozycję i dziś Japończyk jest jednym z najlepszych graczy w zespole. To przekłada się na potencjał sprzedażowy. Legia jest tylko piąta w lidze, ale nie ma tak, że nie ma kogo sprzedać. Tych graczy jest zaskakująco dużo.
- Praca z młodymi - Ktoś powie, jaka praca, przecież w Pro Junior System wypadamy fatalnie. Tak, ale poprzednio wypadaliśmy lepiej tylko dlatego, że status młodzieżowca mieli bramkarze. W tym sezonie tak nie jest i stąd taki efekt. To dzięki Feio zadebiutował Ziółkowski, który już dziś jest łakomym kąskiem na rynku transferowym. Coraz więcej za kadencji Portugalczyka zaczął grać Urbański, który przedłużył właśnie umowę z klubem. Systematyczna praca z Oyedele też zaczyna przynosić efekty. W kadrze pierwszego zespołu pojawili się Oliwier Olewiński, Jakub Żewłakow, Mateusz Szczepaniak, Aleksander Wyganowski czy Pascal Mozie. Tak wielu młodych graczy Legia już dawno nie miała na treningach jedynki. I ci zawodnicy są mądrze wprowadzani, pewnie nie tak szybko jakby chciała tego opinia publiczna, ale jednak.
- Więź z piłkarzami - Nie ma piłkarza w zespole, który by nie chwalił sobie współpracy z Feio. I choć nikt ich nie zmusza to niemal każdy mówi, że to najlepszy fachowiec z jakim pracowali. To, że zawodnicy lubię swojego szefa i stoją za nim murem może nie znaczy specjalnie dużo, ale jest dodatkowym atutem dla szkoleniowca.
- Ofensywa - Mimo braku odpowiednich na Legię narzędzi, mimo że cały sezon grany był niemal jednym napastnikiem, to ofensywa Legii należy do najlepszych w lidze. Czyli goli strzelanych jest odpowiednia liczba, gorzej ze straconymi. Choć gdyby wyeliminować ewidentne błędy bramkarzy to Legia Feio byłaby dziś liderem tabeli ligowej.
- Wychodzi z kryzysów - We wrześniu Legia wpadła w wyraźny kryzys, praktycznie nie punktowała. Trener zmienił ustawienie z trzech na czterech obrońców, choć nie miał do tego odpowiednich piłkarzy i zespół zaczął punktować lepiej. Podobnie było po gorszym lutym, szkoleniowiec zaczął grać dwójką napastników - w końcu jakiś dołączył do drużyny i zespół zaczął prezentować się lepiej.
Dlatego uważam, że jeśli Goncalo Feio razem z zespołem zdobędzie Puchar Polski, to powinien zostać na swoim stanowisku. Otoczony odpowiednią pomocą i opieką ze strony dyrektora sportowego Michała Żewłakowa, może poprowadzić Legię do sukcesów.
Autor: Lizus
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.