Aco Vuković, czyli zawodnik na marginesie
22.10.2008 09:54
Na boisku walczył do upadłego. W trudnych chwilach brał ciężar gry na siebie, podrywał do walki kolegów, na których nie bał się wrzasnąć.
Po meczach nigdy nie odmawiał wywiadów. Nie bał się powiedzieć prosto w oczy, co mu leży na sercu. - Kiedyś kibice nazwali mnie Pinokio. Teraz ja mówię "żyleta Pinokio" - wykrzyczał <b>Aleksandar Vuković</b>, kiedy fani warszawskiej drużyny rozpoczęli bojkot meczów na stadionie przy ul. Łazienkowskiej.
Tak było jeszcze kilka miesięcy temu. Tak wyglądała cała trwająca siedem sezonów kariera "Vuko" w warszawskim klubie. Dziś 29-letni pomocnik to cień tamtego zawodnika. Z pierwszej jedenastki Legii wygryzł go 17-letni Ariel Borysiuk, którego Serb wozi samochodem na treningi. W negocjacjach z klubem w sprawie przedłużenia kontraktu [obecny wygasa w grudniu 2009 r.] - od tego zaczęła się jego piłkarska degrengolada w Legii. Bardziej niż o pieniądze poszło jednak o kwestie - nazwijmy to - honorowe.
Vuko obraził się, że władze klubu przedstawiły mu w nowym kontrakcie sumę brutto. On chciał zobaczyć swe wynagrodzenie netto. Usłyszał, że Legia nie ma w zwyczaju w taki sposób konstruować umów z piłkarzami. Gdy wyszło na jaw, że jeden z zawodników ma kontrakt netto, Serb poczuł się oszukany. Miał też pretensje, że Legia nie chciała dać mu zgody na odejście.
- Najpóźniej w grudniu chcę opuścić klub - zadeklarował, gdy odszedł z pustymi rękami od stołu negocjacyjnego.
Wydawało się, że mimo wszystko po kilku kolejkach piłkarz zapomni o całej sprawie. Weźmie się w garść i swoją postawą na boisku udowodni, że prezesi Legii popełniają błąd i za kilka miesięcy sami poproszą go o przedłużenie kontraktu na warunkach piłkarza. "Vuko" strasznie się jednak zapiekł, co odbija się na jego postawie na boisku. W tym sezonie ligowym w dziewięciu kolejkach zaliczył trzy występy [w sumie 54 minuty].
Grywał głównie w meczach Pucharu Ekstraklasy i Remes Pucharu Polski. Ale ostatnio nawet i w tych rozgrywkach wchodzi jako rezerwowy, a trener Jan Urban każe mu szlifować formę z młodszymi kolegami z zespołu grającego w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy. Dla byłego kapitana i zawodnika z takim stażem [blisko 160 występów w ekstraklasie] to upokorzenie.
Jakież było zdziwienie kibiców, gdy pod nieobecność Borysiuka w meczu z ŁKS Urban wpuścił na środek pomocy Martinsa Ekwueme. Wydawało się, że musi zagrać Vuković i to da mu szansę na powrót do pierwszego zespołu w najważniejszym spotkaniu sezonu, z Wisłą Kraków. Ale raczej się na to nie zapowiada. Sam "Vuko" swojej sytuacji nie chce komentować. - Nie udzielam żadnych wywiadów. Ale przyjdzie czas, że coś jeszcze powiem - dodał, zamykając drzwi samochodu.
- Aco przegrywa po prostu rywalizację z innymi zawodnikami - tłumaczy trener Urban. - Nie ma mowy, żebym się na nim mścił w jakiś sposób. To nie w moim stylu. Mogę mieć swoje zdanie na temat jego zachowania. Uważam, że Aco popełnił błąd, że chciał tak od razu wszystko załatwić, ale nie wpływa to na moje decyzje personalne - zapewnia.
I za chwilę dodaje. - Vuko myśli o odejściu, a ja muszę myśleć o tym, żeby wprowadzać do drużyny młodszych piłkarzy. Jeśli chce grać, to musi prezentować się dużo lepiej od swoich kolegów z drużyny. Vuko jest przekonany, że zimą opuści Legię. Tyle że po 29-letniego zawodnika grającego w Młodej Ekstraklasie kolejka chętnych raczej się nie ustawi.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.