Adam Ryczkowski: Wierzę, że jeszcze kiedyś wrócę do Legii

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

01.12.2021 11:15

(akt. 01.12.2021 11:30)

- To na pewno miłe przeżycie móc zagrać z byłym klubem, który jest dodatkowo mistrzem Polski. Dla całego Motoru będzie to świetny mecz, aby się pokazać i udowodnić, że jesteśmy w stanie zrealizować ambitne plany klubu. Myślę, że to ważne spotkanie, zarówno pod kątem czysto sportowym, jak i prywatnym. Podwójna motywacja – mówił w rozmowie z Legia.Net, przed rywalizacją "Wojskowych" z Motorem w Lublinie, Adam Ryczkowski, zawodnik II-ligowca, który w przeszłości grał przy Łazienkowskiej.

W waszym zespole są piłkarze i trenerzy z przeszłością w Legii. Czuć przez to w szatni dodatkową mobilizację?

- Widzę, że każdy jest zmotywowany. Nikogo nie trzeba mobilizować na takie spotkanie. Gdy przyjeżdża Legia, to – zarówno teraz, jak i w przeszłości – jest duże poruszenie u piłkarzy i kibiców. Cała otoczka stołecznego klubu sprawia, że każdy sympatyk i zawodnik Motoru będzie czekał na nasze zwycięstwo.

Środowy mecz to dla mnie rywalizacja czysto sportowa. Chcemy sprawić dużą niespodziankę. Przyjeżdża Legia, która ma swoje problemy. Zależy nam na tym, aby to wykorzystać – skupiamy się tylko na tym. Wszystko to, co było wcześniej… Trzeba o tym zapomnieć. I skoncentrować się na spotkaniu, do którego podchodzimy tak, jak do każdego innego. Mamy swój pomysł, który będziemy chcieli realizować.

Grałeś w Legii w latach 2013-2017. Jakie są twoje pierwsze skojarzenia związane z występami przy Łazienkowskiej?

- Debiut w pierwszej drużynie, bramka w Superpucharze, dwa gole w ekstraklasie, mistrzostwo oraz Puchar Polski. To najważniejsze momenty z tamtego okresu. Wówczas zaczynałem grać w seniorskiej piłce, i to od razu w takim klubie, jak Legia, w którym było sporo zawodników starszych, a także z dużą jakością. Sądzę, że łatwiej się wprowadzić, jeśli wokół ciebie jest tylu piłkarzy, którzy też chcą ci pomóc, każdy jest ambitny. Fajnie, że udało mi się w takim klubie zadebiutować i rozpocząć karierę.

Miałeś okazję zagrać w młodzieżowej Lidze Mistrzów, w 2015 i 2016 roku. Emocji było sporo, zwłaszcza w tym drugim sezonie, w którym graliście w grupie z Realem Madryt, Borussią Dortmund i Sportingiem CP.

- Ciekawa przygoda. Rozgrywaliśmy mecze z mocnymi markami w Europie. Pokazaliśmy z chłopakami, że nie odstawaliśmy, tylko graliśmy na równym poziomie. Szkoda, że nie udało się wywalczyć czegoś więcej. W meczach, w których przegraliśmy różnicą jednej bramki, brakowało nam niewiele. Indywidualności zadecydowały o tym, że nie udało się awansować, ale gra w UYL okazała się świetną sprawą. Jednak wtedy też był, mimo wszystko, lekki niedosyt.

Utrzymujesz kontakt z zawodnikami, z którymi występowałeś w Legii?

- Tak. Cały czas jestem na łączach, najbliżej z Mateuszem Wieteską, który dalej gra w Legii – na pewno porozmawiamy przed i po meczu Pucharu Polski. Jestem z nim w stałym kontakcie, więc wiem, mniej więcej, co się dzieje w stołecznym klubie.

Zagrałeś w pierwszej drużynie Legii 12 razy. To dużo czy mało?

- Dwanaście meczów to nie jest jakoś dużo, z perspektywy czasu czuć spory niedosyt. W pierwszym sezonie rozegrałem praktycznie wszystkie spotkania, wiele razy byłem też na ławce. Walczyliśmy wtedy do samego końca o mistrzostwo Polski, którego nie udało się zdobyć – sięgnął po nie Lech Poznań. Trener stawiał na piłkarzy doświadczonych, starszych, więc dużo czasu spędziłem na ławce rezerwowych. W kolejnych rozgrywkach wystąpiłem raz i doznałem kontuzji, występów w "jedynce" już później nie było. Szkoda. Legia to najlepszy klub w kraju, lecz nie wszystko poszło tak, jak bym chciał. Ale to już było, tego nie zmienię. Skupiam się na środowym meczu. A do Legii może jeszcze kiedyś uda się wrócić, w co wierzę.

Powiedziałeś kiedyś, że nie żałujesz transferu do Legii. Dalej tak jest?

- Tak, podtrzymuję to. Była to dobra decyzja, bo szybko zadebiutowałem, mogłem złapać ogładę seniorską i skonfrontować się na najwyższym poziomie w Polsce. Bardzo się z tego cieszę, niczego nie żałuję. Wierzę, że uda się jeszcze tam wrócić.

Oglądałeś ostatnie spotkania Legii? I jeśli tak, to jakie masz wnioski?

- Legia miała trudny czas, w którym dużo przegrywała – może też nie do końca się wszystko układało. Oglądałem jej mecze z Leicester i Jagiellonią. Myślę, że niedzielna wygrana sprawiła, że w Warszawie trochę odetchnęli. Legioniści mają dużo straconych bramek – na tym trzeba się skupić. Musimy wyczekać odpowiedni moment i strzelić gole. Być może brakuje tam stabilizacji i stuprocentowej pewności siebie. W środę możemy wygrać, a Legia musi, bo walczy, tak naprawdę, o europejskie puchary. Mam nadzieję, iż – mimo że jesteśmy w II lidze – pokażemy kawał dobrej piłki i zwyciężymy.

Którzy piłkarze Legii robią na tobie największe wrażenie?

- Luquinhas i Josue. Są bardzo efektowni i efektywni, dają dużo jakości. Myślę, że ostoją obrony jest "Wietes" – szczególnie doceniam jego grę. Moim zdaniem, jest bardzo niedoceniany. Dla mnie to kawał piłkarza. Na niego też trzeba uważać, będziemy go dobrze pilnować przy stałych fragmentach. Poza tym, żaden zawodnik Legii nie jest przypadkowy, należy zwracać uwagę na wszystkich.

Mecz obejrzy albo komplet, albo prawie komplet publiczności. To dla was duży atut.

- Otoczka w Lublinie robi duże wrażenie, są tutaj ekstraklasowe warunki. Komplet widzów powinien być, a na pewno ok. 14 tysięcy kibiców. Doda nam to dużo otuchy. Mimo że II-ligowiec zagra z mistrzem Polski, to zarówno na boisku, jak i na trybunach będzie sporo jakości.

Polecamy

Komentarze (15)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.