- Jestem bardzo przygnębiony. Przyplątała mi się kontuzja. Ledwo chodzę i spodziewam się, że nie obejdzie się bez jakiegoś poważnego zabiegu. Zdecydują lekarze. Na pewno nie zagram jednak w piątkowym meczu ze Śląskiem. Dotychczas czułem się dobrze. Coraz lepiej rozumiem, o co chodzi w polskiej lidze. Jak tu się gra. Jakie są wymagania. Poza tym trener zaczął mnie ustawiać w środku pomocy na mojej ulubionej pozycji - mówi pomocnik Legii, <strong>Alejandro Cabral</strong>.
- Liczę się z tym, że Legia może mnie nie wykupić - suma odstępnego nie jest mała. Chciałbym jednak pomóc drużynie w zdobyciu mistrzostwa Polski. Mam już jedno mistrzostwo kraju wywalczone w Argentynie z Velez Sarsfield.
Dobrze się Pan czuje w Warszawie?
- Bardzo. Moja żona jest zachwycona bezpieczeństwem tego wielkiego miasta. Kocham moje Buenos Aires, ale w pewnych dzielnicach nigdy nie można czuć się swobodnie. Pozytywnie zaskoczyło nas też to, że tu na każdym skrzyżowaniu można znaleźć kościół katolicki.
Przed sezonem uśmiechał się Pan do warszawiaków w wielkich plakatów, a po pięknym golu wbitym Arsenalowi Londyn na otwarcie stadionu wszyscy liczyli, że kolega Kuna Aguero to będzie gwiazda ligi.
- Jednak te kilka miesięcy na przystosowanie się do nowych warunków to niezbyt wiele. Liczyłem, że teraz spełnię oczekiwania, a tu taki pech.
Legię stać na mistrza?
- Uważam, że tak. Oglądałem mecz dotychczasowego lidera Jagiellonii Białystok ze Śląskiem. To nie jest poziom, którego nie bylibyśmy w stanie przeskoczyć. Zresztą wygraliśmy z nimi w Warszawie. Wierzę w sukces, bo widać, że tutaj tego wszyscy bardzo chcą.
Zapis całej rozmowy można przeczytac w dzisiejszym wydaniu "Polski the Times"
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.