News: Aleksandar Prijović: Kto grał w Legii, nigdy jej nie zapomni

Aleksandar Prijović: W Legii czuję się coraz lepiej

Marcin Szymczyk

Źródło: weszlo.com

01.04.2016 10:20

(akt. 04.01.2019 13:17)

- Coraz lepiej czuję się w drużynie. Kiedy przyszedłem do Legii, sezon dopiero się rozpoczynał. Trafiłem tu z innego kraju, bez okresu przygotowawczego, po długich wakacjach. Musiałem najpierw ogarnąć parę spraw, żeby się zaadaptować. Od początku graliśmy bardzo dużo, co trzy dni, a ja byłem po ośmiotygodniowej przerwie. Pod koniec poprzednich rozgrywek złapałem też drobną kontuzję stopy, która wyłączyła mnie na trzy tygodnie. Trudno było mi od razu złapać rytm. Przez większą część kariery grałem tylko w weekendy, a tu musiałem się przestawić na inny tryb. Legia ma inne cele niż moje poprzednie kluby. Należy zdobyć mistrzostwo, puchar, awansować do pucharów, a przy tym ciągle dominować - opowiada Aleksandar Prijović w rozmowie z "Weszlo.com".

Big number, big footballer. Niewielu powiedziałoby tak o sobie już na starcie.


- Trzeba w siebie wierzyć, ale czasem też można pożartować. Niektórzy biorą na poważnie wszystko, co powiem, a zdarza się, że to tylko żarty. Nie przygotowuję się na odpowiedzi. Odpowiadam spontanicznie, z serca. Gdy przychodzi mi do głowy coś zabawnego, to mówię.


Nie da się ukryć, że najlepiej rozumiesz się z Nikoliciem. Jest jakiś klucz do tej współpracy?


- Ja jestem wysoki i silny, a on bardziej mobilny i częściej wbiega w pole karne. Dwa dni po tym, jak trafiłem do Legii, graliśmy z Botosani. Znaleźliśmy się w jednym pokoju na zgrupowaniu i sporo rozmawialiśmy. Także o piłce, żeby lepiej się poznać. Razem rozegraliśmy pierwszy mecz ze Śląskiem i wtedy doszliśmy do prostego wniosku: kiedy gramy razem, musimy pokazać, że robimy różnicę. Musimy wystosować „oświadczenie”, jak wysoki będziemy stosować pressing. Myślę, że ta współpraca wypaliła. Mamy z „Niko” wiele wspólnych cech. On jest Serbem z węgierskim paszportem, a ja ze szwajcarskim. Mamy też podobne znajomości w piłce. Może nie tyle wspólnych znajomych, ale ja na przykład znam jego agenta, a mój przyjaciel ze Szwajcarii pracuje z kumplem Nikolicia. Wiesz, takie sprawy, ale oczywiście najważniejsze jest boisko. Wierzę, że dobrze znam się na piłce i rozumiem, na jakie z moich zachowań „Niko” liczy. Nie zawsze się to sprawdza, ale gramy do siebie na pamięć. Kiedy dostaję piłkę, nie muszę szukać go wzrokiem. Przykład? Ostatni gol z Górnikiem. „Niko” zagrał głębiej na jeden kontakt i strzeliłem gola. Takich sytuacji było wiele już w poprzednich meczach. Możesz nawet sprawdzić spotkanie z Midtjylland – zagrał podobnie, ale wtedy akurat nie było gola. To pojedyncze ruchy, które pozwalają na stwarzanie dogodnych sytuacji.

W Legii miałeś jeden drobny incydent – spięcie z Lewczukiem.


- Igor to w porządku gość. Jesteśmy kolegami.


Ale trafiłeś za to do rezerw.


- Decyzją trenera. Chciałem pomóc drużynie, może nawet za bardzo. Może zbyt głośno zareagowałem? Ale nie miałem złych intencji, to był dla dobra zespołu. Nie zareagowałem tak dlatego, że nie dostałem piłki, tylko wydawało mi się, że powinniśmy dominować i utrzymywać się przy piłce, a tak nie było.


Rozumiałeś decyzję trenera?


- Zawsze muszę je szanować. Jeżeli mi teraz powie: „jutro idziesz do rezerw”, to pójdę.


W polskiej lidze zabijacie pressingiem większość przeciwników, ale naturalnie nasuwa się pytanie, jak to będzie wyglądało w Europie.


- Midtjylland pokonaliśmy w takim samym stylu, ale w Europie moim zdaniem musimy częściej pokazywać jaja. Nie okazywać Club Brugge czy Midtjylland zbyt dużego szacunku. Zasługiwaliśmy na lepsze wyniki w tych meczach. Mogliśmy je wygrać i przejść dalej. Wysoki pressing jest trudny, ale lubię taką grę. Kiedy przejmiesz piłkę, masz ją wysoko i łatwiej się dostać przed bramkę.


Zanim trafiłeś do Legii, miałeś ofertę z Lecha.


- Nie wiem dlaczego, ale coś mi w środku podpowiadało, żeby mimo wszystko nie brać tamtej opcji pod uwagę  Ostatecznie rozegrałem dobry sezon w Turcji i trafiłem do Legii. Możemy dyskutować, kto lepiej gra w piłkę, ale Legia to jednak stolica, piękny stadion, świetni kibice i największy klub w Polce. Tyle.


Zapis całej rozmowy z Aleksandarem Prijoviciem można przeczytać w serwisie weszlo.com

Polecamy

Komentarze (31)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.