Aleksandar Vuković: Antolić? Było o włos od nieszczęścia
03.03.2020 12:14
- Środek pola? Mamy trochę inną sytuację niż przed ostatnim meczem. Występ Domagoja Antolicia stoi pod znakiem zapytania. Jesteśmy przygotowani na to, że nie zagra w Gdańsku. Jego występ stoi pod dużym znakiem zapytania. Faul na Chorwacie w końcówce meczu z Cracovią był delikatny dla pana Frankowskiego (sędzia VAR-u). Nie widziałem tej sytuacji dokładnie na żywo, ale po obejrzeniu powtórki byłem zdzwiony oceną sytuacji. Jestem jednak szczęśliwym człowiekiem, ponieważ w przypadku Chorwata nie musimy się martwić o półroczną przerwę. Ale było blisko, o włos. Poza tym, za nadmiar żółtych kartek pauzuje Andre Martins. Paweł Stolarski? O jego zdrowiu będziemy wiedzieć więcej wkrótce, ale wczoraj nabawił się urazu śródstopia, który wyklucza go z gry przynajmniej na kilka tygodni. Do tych istotnych dla nas graczy dochodzą Igor Lewczuk i William Remy - obaj nie pomogą nam w środę, co zmniejsza pole manewru. Bardzo prawdopodobne, że Igor już w niedzielę będzie do naszej dyspozycji. Ze względu na to, Bartosz Slisz może dostać szansę debiutu wcześniej niż planowaliśmy. Sądzę, że nie będzie to dla niego problem, bo jest ograny w ekstraklasie.
- Występ Slisza w pierwszym składzie nie zmieniłby naszych planów taktycznych. To nowy zawodnik, którego będziemy się uczyć, on też musi poznać naszą folizofię gry. Chcemy się dowiedzieć jak go ustawić na boisku, gdzie może nam dać najwięcej. Pasuje do naszego stylu, jestem o tym przekonany. Ważna jest kompozycja i otoczka.
- Zwycięska seria przy Łazienkowskiej? Moment jest dobry, wciąż trwa. Każdy następny mecz jest dla nas najważniejszy. Zdajemy sobie sprawę z tego, jak sytuacja szybko się zmienia. Trzeba mieć charakter, aby też zmierzyć się odwrotną sytuacją: wtedy, kiedy wszyscy zaczynają mówić o nas pozytywnie. Czujność oraz nastawienie musi być jeszcze większa niż przy słabszej dyspozycji. Oczekujemy od drużyny tej samej energii, zaangażowania jak w meczu z Cracovią. Potem zostaje boisko i kwestie piłkarskie. Wiemy, że ostatnio daliśmy tyle, ile potrzeba. Nie może tego zabraknąć.
- Największą siłą Lechii jest pozostanie trenera Stokowca na stanowisku. Pewne mechanizmy więc wciąż funkcjonują, niezależnie jakie problemy będą tam występowały. To ekipa, która ma swój styl, dobrze broni. Potrafi zepchnąć przeciwnika do obrony, mieć kilka dobrych fragmentów w meczu. Nie patrzymy na to, ze gdańszczanie mają kłopoty. Skupiamy się na tym, iż przed nami trudne wyjazdowe spotkanie.
- Nie każdy środkowy pomocnik będzie grał w tym samym stylu. Jeżeli nie uda się wszystkiego poukładać, może wiązać się to z ryzykiem, że nie zawsze poradzimy sobie z kontrą czy atakiem przeciwników. Można to zbilansować i spróbować skomponować tak, że nie będzie to widoczne. Cała idea polega na tym, aby drużyna ze sobą współgrała. Gdy ma się przed sobą Jose Kante, ekipie łatwiej się broni. To bowiem nasz pierwszy obrońca.
- Piłka wymaga dobrze funkcjonującej drużyny, bardzo często występują zawodnicy, którzy nie są gladiatorami. Nie mówię, że trzeba z nich rezygnować. Wręcz przeciwnie. Jeżeli wszyscy razem mocno pracują, brak fizyczności będzie mniej widoczny. Fizyczność to nie tylko walka bark w bark, ale doskok po stracie czy wybieganie pewnej liczby kilometrów. Zbieranie drugich piłek? Ustawienie jest kluczowe. Jeżeli reagujesz za wolno, jesteś spóźniony o krok. Polska ekstraklasa jest nietypową ligą. Szczególnie w tym okresie, nie zawsze łatwo jest grać po ziemi na takich murawach. Trzeba nad tym pracować.
- Mamy wystarczająco dużo motywacji, nie musimy sięgać pamięcią do meczu, który przegraliśmy z Lechią w rundzie jesiennej. Naszą motywacją powinna być siła i uczucie towarzyszące nam po zwycięskim spotkaniu z Cracovią. Każdy z nas czuje duże spełnienie, jeżeli mecz kończy się tak, jakbyśmy chcieli. O to warto powalczyć. Pragniemy zrobić wszystko, aby zwyciężać. Mamy świadomość, że na wyjazdach jesteśmy w stanie regularnie wygrywać.
- Koronawirus? W sobotę opublikowaliśmy specjalne filmy edukacyjne. Podczas ostatniego meczu, eskorta dziecięca przeszła odpowiednią dezynfekcję. Piłkarze po meczu nie podchodzili przybijać piątek wokół boiska. Nie mówimy o tym publicznie, ale ten temat funkcjonuje – powiedziała Izabela Kruk, rzecznik prasowy Legii.
- Trzeba mieć z tyłu głowy powagę tej sytuacji. Liczymy na to, że wirus nie trafi do Polski i obejdzie się bez nas. Polskę w historii spotkało wystarczająco wiele nieszczęść, więc to może ją ominie. Na razie czujemy się bezpiecznie, dbamy o dezynfekcję.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.