Aleksandar Vuković: Drużyna musi mieć wsparcie, tylko tak można jej pomóc
24.02.2022 13:45
– Jesteśmy przyzwyczajeni, że co chwilę wypadają nam zawodnicy z różnych powodów – mniejsza o to czy za kartki, bo to też, prędzej czy później, następuje. Największe problemy pojawiają się w momentach kontuzji, lecz tu także są jakieś pozytywy. Maciej Rosołek pojechał z nami do Niecieczy, ale był krótko po chorobie, więc nie zagrał. Teraz ma za sobą już kolejny tydzień treningów, przez co będzie bardziej gotowy. Paweł Wszołek, który miał dolegliwości przed rywalizacją z Bruk-Betem i nie wystąpił od początku, również jest do dyspozycji. Artur Jędrzejczyk czy Joel Abu Hanna zaczynają robić coraz więcej w trakcie zajęć.
– Wojciech Kowalczyk mówił, że drużyna jest źle przygotowana fizycznie? Wydaje mi się, że zespół jest dobrze przygotowany pod względem fizycznym, ale wiadomo, że jak są porażka, remis, to zawsze pojawią się głosy dotyczące m.in. tego tematu. Uważam, że w naszej grze, występach są inne problemy niż motoryczne – jest ono najłatwiejsze do podniesienia w takich sytuacjach, jestem do tego przyzwyczajony. Gdy zaczynałem rundy czy sezon, w którym zdobywało się mistrzostwo Polski, to też słyszałem różne opinie, było wiele wątpliwości. Przyzwyczaiłem się do tego, nie mam z tym problemu, dalej będziemy robić swoje. Sądzę, że największym kłopotem jest – jeśli chodzi o tę drużynę, na ten moment – kwestia mentalna, głów. Zawodnicy muszą z dużo większą pewnością wchodzić w każdy następny mecz. Tu szukam głównych przyczyn i największej przestrzeni do poprawy. Piłkarz pewny siebie, grający z większą odwagą, biega szybciej, podaje celniej.
– Będę dziś rozmawiał z Ihorem Charatinem, dla niego sytuacja jest bardzo trudna, jego kraj jest w stanie wojny. Rozumiem to, mam w tym temacie pewne doświadczenia. Ale my mamy swoją wojnę, o utrzymanie w lidze, którą przeżywamy i musimy jej stawić czoła. Rozmawiając z nim dowiem się czy jest gotowy, aby nam pomóc – w co nie wątpię, bo to chłopak dobrze pracujący.
– Wisła Kraków? Na pewno jest spora różnica w entuzjazmie z jakim zagrała z Górnikiem Łęczna. Po pierwszych kilku minutach mogła prowadzić dwoma bramkami, stworzyła więcej sytuacji niż w poprzednich dwóch meczach. Widać bardzo dużą różnicę, jeżeli chodzi o aspekt psychologiczny – Jerzy Brzęczek wniósł nową energię. Trener miał jednak mało czasu, aby wprowadzić więcej nowych rzeczy. W piątek czeka nas, i Wisłę, bardzo ważny mecz. Patrzymy głównie na siebie. Zwrócimy uwagę na atuty rywala, ale naszym wiodącym zadaniem będzie zaprezentowanie się z lepszej strony niż w poprzednich meczach, szczególnie w ostatnim spotkaniu u siebie (z Wartą Poznań, 0:1 – red.).
– Czerwone kartki? Obie nam zupełnie nie pomogły. Wręcz przeciwnie – wniosły bardzo dużo złego do zespołu w takim momencie, są ewidentnie wynikiem nerwowości. Staram się tłumaczyć, że gramy ważne mecze, ale to spotkania piłki nożnej i piłkarsko mamy zaprezentować się jak najlepiej. Nie możemy patrzeć na to, co za nami. Z tego powodu zbiera się troszeczkę negatywnych emocji, ponieważ niedawna przeszłość jest taka, jaka jest – najmniejsze potknięcie powoduje, że wszyscy wracają do tego, co się wydarzyło. My musimy patrzeć przed siebie, wziąć odpowiedzialność za nasze zachowania. Wydaje mi się, że zawodnicy są tego świadomi – trzeba to tylko przenieść na boisko od pierwszej do 90. minuty. Liczę, że w nadchodzącym meczu też tak będzie.
– Zapowiedź atmosfery na meczu? Podchodzę do tego w troszeczkę inny sposób. Zdarzało mi się w życiu, będąc w tym klubie, mieć zupełnie inne zdanie niż wiele osób dookoła. Wróciłem tutaj, mając świadomość sytuacji, w jakiej znajduje się klub, drużyna, w jakiej jest też strefie zagrożenia. Motywacją było to, aby pomóc klubowi, zespołowi wyjść z tego – i do tego będę dążył. Uważam, że jedynym sposobem, aby pomóc Legii, jest dać wsparcie drużynie. Ja to wsparcie dam do samego końca, bo tylko to może wyciągnąć klub z tarapatów i poprawić sytuację. Natomiast przydałaby się solidarność, do której ludzie się zdolni. Nawet jak mówimy o wojnie w Ukrainie, to wszyscy są gotowi, aby się solidaryzować. Ja takiej solidarności, jeżeli chodzi o naszą legijną wspólnotę, nie czuję. Można mieć swoje zdanie, ja też je wypowiadałem, nie bałem się tego. Mówiłem, że nie wróciłem tu dla prezesa czy dyrektora sportowego, ale dla Legii. Chcę, żeby klub dalej był tam, gdzie jest jego miejsce, ale to się nie zrobi samo z siebie. Trzeba dać wsparcie, wykazać się – w tej trudnej chwili – empatią, zrozumieniem. Nie mamy tutaj żadnej pomocy, wsparcia. Ja go nie potrzebuję, nie chodzi o mnie. Ale to absolutnie jasne, że kolejne destrukcyjne działania na zespół, które mają miejsce w meczach od mojego powrotu, nic dobrego nie dadzą. Można mówić, że kocha się klub, że jest on najważniejszy czy jest wszystkim, lecz destrukcyjne działanie na drużynę jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Nie mam na to wpływu, nie jestem w stanie tego zmienić, ale mogę powiedzieć, że tego nie rozumiem.
ZOBACZ TAKŻE:
– Wypowiedź szkoleniowca Wisły
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.