Aleksandar Vuković: Nasze problemy wynikały z wyczerpania
01.06.2019 10:45
- Do meczu z Piastem - a uważam, że rozegraliśmy bardzo dobre spotkanie - chęć zdobycia mistrzostwa pomimo trudności tuszowała, a w każdym odsuwała na drugi plan realne problemy, które wynikały z wyczerpania. Przygotowanie motoryczne zespołu oceniałem w chwili przejęcia jako bardzo dobre, ale piłkarze doszli do tego naprawdę bardzo ciężką pracą. A przecież przez większość sezonu byli naprawdę mocno trzymani i prowadzeni przez trenera Sa Pinto. I właśnie z tego powodu, po porażce z Piastem, zasoby energii i chęć psychicznego parcia po wynik za wszelką cenę po prostu się wyczerpały. Inaczej nie jestem w stanie wytłumaczyć tak apatycznych momentów, jakie trafiły się w naszej grze w spotkaniu z Zagłębiem Lubin, a wcześniej także z Pogonią Szczecin. To przecież niemożliwe, żeby zespół walcząc o taką stawkę jak mistrzostwo Polski nie był w stanie właściwie się zmobilizować. I grać z większą werwą. Przecież nie ma takiej opcji, żeby ktoś nie chciał wygrać tytułu. A w każdym razie ja dotąd nie spotkałem się z czymś takim.
- Wystarczy zresztą spojrzeć na przypadek Nagya. Zagrał bardzo dobrze z Pogonią wchodząc z ławki i 90 minut z Jagiellonią po upływie zaledwie trzech dni. A później nie był już sobą, nie miał wcześniejszej siły i mocy. Nie tylko Hamalainen, ale także na przykład Carlitos, nie był w stanie grać w końcówce wszystkiego po 90 minut. Niezgoda tym bardziej.
A nie jest też tak, że w pewnym momencie stracił pan szatnię? Po spotkaniu z Pogonią Dariusz Mioduski powiedziała oficjalnie: - Rozmawiałem z Vuko, i on mi powiedział, że gdyby tylko mógł, to w przerwie zmieniłby całą jedenastkę.
- Nie sądzę, choć nie znam tej wypowiedzi prezesa. Inna sprawa, że w szatni stwierdziłem dokładnie to samo. Powiedziałem, że w 30 minucie zdjąłem tylko Iuri Medeirosa, bo po prostu nie mogłem zrobić więcej zmian. Nawet jeśli Portugalczyk wyróżnił się w złym kontekście na tle słabo funkcjonującej drużyny. Piłkarze zresztą świetnie czują, kiedy trener ma rację. Po pierwszej połowie z Pogonią nikt nie mógł powiedzieć, że zagrał dobrze. Każdy zdawał sobie sprawę, że tak słabe pierwsze 45 minut było nieakceptowalne. Bez agresywności i jakiegokolwiek elementu, który świadczyłby, że gramy o najwyższą stawkę. Podjąłem próbę pobudzenia drużyny, która poniekąd się powiodła, bo Dominik Nagy dał dobrą zmianę. Po przerwie kolejny impuls dał Jarek Niezgoda, dlatego szczerze - gdybym miał taką możliwość, całą ławkę zaprosiłbym na boisko. To nie był atak na zawodników, tylko realna ocena, że potrzebujemy nowych bodźców. Dlatego twierdzę, że wówczas nie straciłem szatni.
Nie ten jest legionistą, kto klepie się po e-Lce, tylko ten, kto zapier.... I ja będę wskazywał, kto zasługuje na pozostanie w klubie. To była zapowiedź kadrowej rewolucji w klubie?
- Nawet pomijając powyższe słowa, trzeba liczyć się z tym, że sporej grupie zawodników kończą się w Legii kontrakty, no i jest spore zainteresowanie klubów zagranicznych naszymi czołowymi piłkarzami. Znów zatem wydarzy się pewnie tak, że z 10 osób odejdzie. Po sezonie było wiadomo, że w kolejnym zabraknie Adama Hlouszka i Medeirosa, o kilku innych skreślonych nazwiskach wiedziałem ja, ale przed ich rozmową z klubem nie było sensu tego ogłaszać. Niezależnie jednak nawet od tego, że na pozycji Michała Kucharczyka widzę już innych zawodników nie nazwałbym tego rewolucją, tylko odświeżeniem składu. Przecież przed rozpoczęciem poprzedniego sezonu Legia wymieniła - o ile dobrze pamiętam - aż dwunastu piłkarzy.
Po tym, jak zaczął pan mówić o mitycznym zapier...., pojawiły się zarzuty, że wystawiając Kaspra Hamalainena i Antolicia, którzy nie mają ku temu predyspozycji, nieco zaprzeczył pan sam sobie.
- Zdaję sobie sprawę z predyspozycji Kaspra i Domagoja, ale trzeba było spojrzeć też na naszą kadrę w tamtym momencie. Hamalainen i tak uratował nam kilka ładnych punktów i to, że go odkurzyłem dużo dało nawet w kontekście wywalczenia drugiego miejsca. A to samo dotyczy Antolicia. Bez nich trudno byłoby ugrać nawet tyle, ile ostatecznie udało się ugrać. O kłopotach w ataku mówiłem, a nie ma sensu oszukiwać się, że od Niezgody można było oczekiwać życiowych występów. Wprowadzałem Jarka, żeby coś pozytywnego przytrafiło mu się w tym roku. Prawda jest taka, że naprawdę byliśmy mocno ograniczeni.
I naprawdę jest pan przygotowany, że latem zabraknie Szymańskiego, Wieteski, Nagya czy Majeckiego, którzy odgrywali istotne role, a są - z racji wieku i możliwej do uzyskania wyceny ceny pierwsi w kolejce do odejścia? Zresztą sprzedaż Sebastiana stała się już faktem.
- Muszę z tym żyć i być przygotowany na szybkie reakcje z klubem po ich ewentualnych transferach. Prawda jest taka, że dopóki będą w Legii, nikogo w ich miejsce nie sprowadzimy. W sytuacji, w jakiej znajduje się klub nie przewidujemy, że najpierw będziemy kupować nowych, a dopiero potem odsprzedawać tych piłkarzy, których już mamy. Bardzo liczę na pomoc dyrektora sportowego Radka Kucharskiego i szefa skautów Tomka Kiełbowicza. Wiem zresztą, że mocno pracują nad tym, aby ewentualna wymiana w kadrze przebiegała płynnie.
Priorytetem będą transfery młodych Polaków?
- Na pewno w tym kontekście trzeba myśleć biorąc pod uwagę zmianę przepisów w polskiej Ekstraklasie. Zakładając opcję, w której po odejściu Szymańskiego możliwe jest także wytransferowanie Majeckiego, pojawia się pytanie, kto w zamian? Mamy oczywiście zawodników sprowadzonych zimą, którzy wiosną byli wypożyczeni do niższych lig, ale oni nie są jeszcze na poziomie choćby zbliżonym do Sebastiana czy Radka. A kilku młodych piłkarzy musi rywalizować o miejsce w pierwszym składzie. Zakładam, że aby to sens, nie może być ich dwóch, czy trzech, tylko co najmniej pięciu, sześciu.
Na które konkretnie pozycje w pierwszej kolejności oczekuje pana wzmocnień?
- Zdecydowanie większej jakości, i nieco innych parametrów niż mają zawodnicy będący w kadrze Legii, potrzebujemy przede wszystkim na skrzydłach. Zaś na lewej obronie, zostanie tylko Luis Rocha, któremu niezbędny jest konkurent. A jeśli idzie o inne sektory, to w zależności od transferów z klubu, po prostu trzeba będzie reagować na bieżąco.
Zapis całej rozmowy z trenerem Aleksandarem Vukoviciem można przeczytać na stronach "Interii"
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.