Aleksandar Vuković: Nie mamy prawa nikogo lekceważyć

Redaktor Piotr Kamieniecki

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

25.10.2019 11:16

(akt. 08.11.2019 03:01)

- Po zwycięstwie żyje się lepiej. Przed meczem z Lechem, tak jak i teraz, mamy tę samą chęć wygranej. To się nie zmienia. Staram się nie żyć w diametralnie inny sposób w zależności od tego, jak toczy się dane spotkanie - stwierdził Aleksandar Vuković, szkoleniowiec Legii Warszawa.

- Musimy nieco kombinować w kontekście obsady boków obrony. Nie będzie graczy występujących po prawej stronie: Pawła Stolarskiego i Marko Vesovicia, wobec czego będziemy szukać innych rozwiązań, które nie będą jednak wielkim zaskoczeniem. Zarówno Artur Jędrzejczyk, jak i Michał Karbownik, mogą udowodnić swoją przydatność na prawej stronie defensywy. Nasza sytuacja zdrowotna jest już lepsza. Na kilku zawodników wciąż nie możemy liczyć, ale sytuacja zmierza w dobrym kierunku. Przykładowo, Stolarski po raz pierwszy trenował z w czwartek z zespołem. 

Vuković był pytany również o bohatera ostatniego meczu, Macieja Rosołka. - Z doświadczenia wiem, że co by się nie działo, to wszyscy powiedzą, że odleciał. Rosołek jest jednak spokojnym chłopakiem, który dobrze pracuje na treningach i postaramy się, by nadal tak było. Będziemy realnie oceniać jego zachowanie. Może się zaraz okazać, że raz nie zagra, nie strzeli gola i już wiele będzie się mówiło na jego temat. Należy zachować sporo spokoju, on do tej pory zagrał w pierwszym zespole przez kwadrans - stwierdził Serb. 

- Mamy prawo do wszystkiego, ale nie do lekceważenia rywala. Przed meczem z Lechem przegraliśmy dwa spotkania, a potem jednak wygraliśmy. Nie patrzymy na serie przeciwników, a Wisła Kraków wiele się nie zmieniła od momentu, gdy ograła nas 4:0. Liga jest wyrównana, a drużyny, które przegrywają pięć razy z rzędu, niewiele różnią się od tych, którzy notują serię wygranych. Nie powiedziałbym, że Wisła Kraków jest słabsza od Wisły Płock. Wyniki się różnią, ale gdybyśmy grali zaraz z „Nafciarzami”, to nikt nie mówiłby o lekceważeniu. To kwestia, o której rozmawiam z drużyną. Gdyby tak było przed rywalizacją z „Białą Gwiazdą”, to byłoby to głupie i bezpodstawne. To klub, który potrafi wygrywać, a dla nas każdy mecz jest trudny i trzeba wyszarpać wynik. Ciężka praca jest niezbędna, by zwyciężać - zauważył Vuković. 

- Każdy mecz jest inny, ale wygrana czy przegrana w jednym spotkaniu nie zmienia wszystkiego. Często widzimy tylko biały i czarny kolor, zapominając o istnieniu innych barw, choćby o szarości. Z Lechem wiele rzeczy funkcjonowało, ale wiele mogło działać lepiej. Przeciwko Wiśle chcielibyśmy zagrać lepiej. Jeśli mówię, że krakowianie nie są gorsi od płockiej drużyny, to mogę też stwierdzić, że nie są lepsi od Lecha. Dodatkowo wiadomo, że do środka pola wrócą Savicević i Basha, może też być tak, że na boisku pojawi się Jakub Błaszczykowski - dodał szkoleniowiec. 

- Poprzedni mecz i porażka z Wisłą (0:4) dały mi poniekąd pracę. Nie mamy prawa nikogo lekceważyć, bo co zrobiliśmy w ostatnim czasie? Ilu to rywali pokonaliśmy w ostatnim czasie, by tak się panoszyć i dostawać pytania dotyczące łatwego meczu? Wynik z Krakowa jest już przeszłością. Od tamtego spotkania wiele się wydarzyło, zostało to z tyłu głowy, choć w pewnych chwilach należy pamiętać o takim rezultacie. Pewne jest, że musimy z tym rywalem zagrać inaczej - powiedział trener Legii.

Szkoleniowiec Legii odpowiadał na serię pytań dotyczącą konkretnych zawodników. - Luquinhas zagrał na „dziesiątce”, ale już wcześniej nie postrzegaliśmy go jako klasycznego skrzydłowego. Zobaczymy, co będzie dalej - ma konkurencję i w każdym spotkaniu musi udowadniać, że daje sobie radę na tej pozycji. Na boku pokazuje, że potrafi radzić sobie pomiędzy liniami. Umie znajdować przestrzeń i trudno mu odmówić, że jest w stanie kontrolować piłkę tam, gdzie nie jest to takie proste i gdzie nie ma tyle miejsca. W końcówce spotkania z Lechem, gdy wszedł Niezgoda, Brazylijczyk nie był już „dziesiątką”, a potrafił zanotować asystę drugiego stopnia. Po powrocie na swoją pozycję, wygrywaliśmy 2:1, a wcześniej było 0:1. Na plus oceniam również Jose Kante, który miał swoje okazje. Mógł strzelić gola w sytuacji, w której ubiegł go Arvydas Novikovas. To napastnik potrafiący dużo dać i wierzę, że będzie go na więcej stać z meczu na mecz. Od początku wysoko go cenię. Byłem zwolennikiem takiego transferu. Stać go na wiele, musi dostać pewne szanse. Po powrocie z Pucharu Narodów Afryki, doznał kontuzji, a obecnie jest tam, gdzie powinien być - ściśle walczy o miejsce w wyjściowej „jedenastce”. Trudno nazwać jego czy Niezgodę „pierwszym napastnikiem”. Rywalizują, a może się też zdarzyć tak, że zagrają obok siebie - stwierdził Vuković. - Arvydas Novikovas bardzo dobrze prezentował się na treningach po powrocie ze zgrupowania reprezentacji. W tym tygodniu nadal potwierdza swoją dyspozycję i ma szansę zagrać także z Wisłą - dodał trener wicemistrzów Polski. 

- Wisła jest klubem, z którym jako piłkarz Legii grałem derbowe spotkania, stawka była duża. Pozostał mi pewien sentyment do takich meczów i szanuję ten klub. Maciej Stolarczyk był wówczas lewym obrońcą, a ja grałem w środku pola i rywalizowałem głównie z Szymkowiakiem, Cantoro czy Sobolewskim. Mowa o szkoleniowcu, który zrobił wiele dobrego z Wisłą i jeszcze wiele zrobi, choć… życzę mu, by robił to po rywalizacji z Legią. Odszedł od niego Radosław Sobolewski, ale jego potencjał trenerski ma najlepsze odzwierciedlenie w Płocku. Nie uważam, że jego decyzja mogła zranić krakowski klub - uważa szkoleniowiec warszawiaków. 

- Czekają nas dwa ważne mecze, ale nie chcę wybiegać w przyszłość, do meczu z Widzewem. Przyjdzie jeszcze na to czas - zakończył Vuković. 

Polecamy

Komentarze (267)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.