Aleksandar Vuković

Aleksandar Vuković: Problemy są po to, żeby je rozwiązywać

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

12.03.2020 14:30

(akt. 14.03.2020 16:46)

- Sytuacja kadrowa nie jest idealna. Większość kibiców zdaje sobie z tego sprawę. Oprócz oczywistych absencji w postaci Pawła Wszołka i Jose Kante, Tomas Pekhart nie będzie gotowy na mecz z Lechem. Mamy problem z Arvydasem Novikovasem i Luquinhasem. Bardzo prawdopodobne, że będziemy musieli radzić sobie w Poznaniu bez tych piłkarzy. Nie zmienia to faktu, że chcemy zagrać dobre spotkanie, niezależnie z jakimi kłopotami będziemy się zmagać. Problemy są po to, żeby je rozwiązywać - powiedział przed meczem z Lechem trener Legii, Aleksandar Vuković. Konferencja prasowa ze szkoleniowcem stołecznego klubu odbyła się bez dziennikarzy i była transmitowana na kanale YouTube.

- Tomas Pekhart szybko się zaaklimatyzował. Wiedzieliśmy jaką jest osobą. Możemy liczyć na to, że to człowiek, który wpisuje w naszą szatnie. Pomógł nam wejściem na murawę w meczu z Lechią. Niefortunnie rywal spadł na jego kolano, co spowodowało uraz. Lada moment wróci jednak do normalnego treningu. Czech czuje się w Warszawie jak u siebie, ale potrzebuje jeszcze czasu, aby poczuć się jeszcze lepiej, Będzie mógł sprowadzić do Polski żonę i dziecko. Jest poliglotą, mówi w kilku językach.

- Odwołanie od czerwonej kartki Kante? Nie dziwi mnie ta decyzja. Komisja Ligi jest znana z tego, że nie przyznaje się do błędu. Kilka dni po meczu miałem okazję zobaczyć powtórkę. Uważam, że sędzia VAR wykazał się nadpobudliwością. Nie miał prawa reagować, bo sytuacja nie była zero-jedynkowa. Żółta kartka była wystarczająca karą. W drugiej połowie Michał Karbownik upadł w polu karnym po kontakcie z przeciwnikiem. W tym przypadku nie doszło do wideoweryfikacji, a mogliśmy otrzymać rzut karny. Wypowiadam się spokojnie na ten temat. Po Rakowie nikt nie chciał zwrócić uwagi na sytuację związaną z faulem na Kante w polu karnym. Proszę spojrzeć na moment, w którym Kante nie trafił do pustej bramki, bo gracz Rakowa trafił go w nogę postawną. VAR musi to widzieć. Nie wypowiadałem się też zbyt wiele o sytuacji Antolicia w meczu z Cracovią. W każdym meczu zdarzają się takie sytuacje, o których nikt nie mówi, bo są na niekorzyść Legii. Jak raz do roku pojawia się pomyłka na korzyść Legii, pojawia się ferment. To nie jest tak, że tego nie widzimy. Widzimy, tylko nie zawsze mówimy.

- Koronawirus? Nie przechodzimy badań mierzenia temperatury. Zachowujemy się normalnie, zwracamy uwagę na higienę. Nie witamy się za sobą tak jak do tej pory. Są minimalne zmiany. Towarzyszy nam świadomość dbania o siebie poza klubem. Liczymy na to, że przejdziemy przez to w miarę sprawnie. Przed nami mecze, wyjazdy. Będziemy robić wiele, aby ograniczyć ryzyko, co nie będzie łatwe. Pojawia się znak zapytania w kontekście dalszych spotkań. Trzeba pamiętać, że zawodnicy, trenerzy, sztaby to ludzie, którzy mają rodziny. Każdy wyjazd i pobyt w hotelu w innym mieście jest w pewnym stopniu ryzykiem.

- Co będzie cenniejsze: fantazja Macieja Rosołka czy doświadczenia Mateusza Cholewiaka? Nie będę sugerował się doświadczeniem czy fantazją. Zadecyduje obecna dyspozycja i forma na treningach. Nie wykluczam, że być może obaj piłkarze znajdą się na murawie od pierwszej minuty. To dwójka graczy, na których możemy liczyć. Mam nadzieję, że się to nie zmieni, przed nami jeszcze jeden trening.

- Bardzo prawdopodobne, że z dużymi trudnościami dogramy sezon, o ile będzie możliwość go dokończyć. Zobaczmy co dzieje się w krajach, w których wcześniej nastąpiło zagrożenie epidemiologiczne. Może to spowodować, że rozgrywki zostaną wcześniej zakończone. Obecnie uważam, że zapracowaliśmy chociażby na odrobinę komfortu z racji na pozycję w tabeli. Nie jak to było we wcześniejszych latach, że na tym etapie sezonu byliśmy za plecami innych drużyn. Mogłoby to skutkować pluciem sobie w brodę.

- Jestem jednym z nielicznych, który w karierze doświadczył przerwania sezonu. Miało to miejsce w 1999 roku, kiedy NATO robiło naloty na Serbię. Wtedy rozgrywki zostały wstrzymane i nie dograliśmy sezonu do końca. Wirus powoli daje wszystkim do zrozumienia jak poważnym jest problemem. Raz to przeżyłem, ale blisko 20 lat temu.

- Skupienie się na pracy z zespołem, na tym, jak można pomóc zespołowi, to najlepsze lekarstwo. Nie myślę o presji, która jest oczywistością, jeśli pracuje się w klubie na takim stanowisku. Liczyłem się z tym, że jako szkoleniowiec, który pierwszy raz samodzielnie prowadzi zespół, nie będzie darzony zbytnim zaufaniem. Szczególnie ze strony kibiców czy ludzi, którym bardzo zależy na wyniku drużyny. Trudno ufać trenerowi, który nie ma większego doświadczenia. Nie przejmowałem się tym. Jedyne, na co miałem wpływ, to praca z zespołem. Dalej tak jest. Mam takie samo podejście.

- Mecz z Lechem przy pustych trybunach naszą przewagą? Nie mamy żadnej przewagi. Zdarzało się, że stadiony były zamykane z innych powodów. Rozumiemy decyzję, nie traktujemy jej jako handicapu. Dla każdego to sytuacja na minus.

Polecamy

Komentarze (154)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.