Aleksandar Vuković: Silny skład do walki o nasze cele

Redaktor Piotr Kamieniecki

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

12.09.2019 13:01

(akt. 13.09.2019 23:01)

- Powiedziałem ostatnio w szatni, że mecz z Rakowem był już dawno. W tym czasie odeszło od nas trzech wartościowych zawodników i ludzi. Wciąż mamy jednak mocny skład i wystarczająco jakości, by walczyć o nasze cele - stwierdził przed meczem z Jagiellonią Białystok Aleksandar Vuković, szkoleniowiec Legii Warszawa.

- Otwieramy nową kartę, bo do tej pory staraliśmy się nie lekceważyć ligi przy grze na froncie europejskim. Nasza sytuacja w Ekstraklasie jest dobra, a przed nami zaległe spotkanie w Płocku. Do następnej przerwy na kadrę czeka nas pięć wyjazdów. To trudne zadanie, ale chcemy się dobrze prezentować, tak jak ostatnio. Musimy przechodzić ze spotkania na spotkanie i skupić na prezencji ładnego futbolu. Świadomość kolejnych dni to jedno, ale kluczowe jest skupienie na każdym najbliższym meczu - powiedział trener "Wojskowych". 

- Z mojego punktu widzenia, nie można porównywać poprzednich sezonów do tego, co nastąpiło w tym roku, choć niektórzy mogą na to inaczej patrzeć. Wiadomo z kim kiedyś graliśmy, odpadaliśmy, co traciliśmy. Teraz też wiemy, jak to wyglądało w obecnych rozgrywkach. Nie jestem zaskoczony, że wciąż pracuję w Legii, tak jak nie byłbym zaskoczony, gdyby było inaczej. Robimy wszystko, by pomóc drużynie, która potem wychodzi na boisko i walczy o wyniki. Pożegnanie z Carlitosem? Była ludzka i sympatyczna rozmowa między nami. Życzyliśmy sobie wzajemnie pozytywnych rzeczy, szczęścia. Dał wiele Legii w poprzednim sezonie, jestem wdzięczny za jego pracę i starania. Jakby został, to jestem przekonany, że bardzo by nam pomógł. On sam, jak i klub, wybrali inną opcję. Życzę mu powodzenia tak samo jak „Jodle” i Sandro Kulenoviciovi. Zawodnicy przychodzą i odchodzą, ale kluczowe jest, że drużyna nie ucierpi - mówił Vuković pytany o pożegnanie z Carlitosem. 

- Być może trener Mamrot chce nas nieco rozluźnić swoimi pochwałami, ale być może jest ziarno prawdy w tym, co mówi. Nasza drużyna zrobiła bardzo duży postęp względem poprzedniego sezonu. Ważniejsze jest to, że wciąż możemy grać lepiej. W tej chwili możemy mówić o pierwszym czy drugim kroku w kontekście poprawy. Cały czas trzeba skupiać się na kolejnych krokach i wiedzieć, że może być lepiej i nad tym będziemy pracować. Widzę także rękę trenera w grze Jagiellonii - dobrze grają piłkę i to nie jest przypadek. Zimą mieli problem, bo brakowało im bramkostrzelnego zawodnika. Teraz Jesus Imaz zaaklimatyzował się, trochę zmienił pozycję i są tego efekty. Pamiętam za to, że jeszcze jakiś czas temu Mamrot był za to krytykowany, że wystawiał Imaza w ataku. Trudno grać na terenie Jagiellonii, ale postaramy się, żeby im nie było łatwo i liczę, że tak właśnie będzie. Chcemy wyeliminować mocne ogniwa zgranego zespołu z Białegostoku, który gra poukładaną piłkę. Musimy być możliwie najlepsi, by osiągnąć swój cel i wygrać. Nie możemy zagrać tam słabo albo słabiej… i wygrać - uważa serbski szkoleniowiec. 

Jak wygląda sytuacja personalna i czy były gracz Jagiellonii pomgał w rozpracowaniu piątkowego rywala? - Arvydas Novikovas miał nic nie wynosić, ale też niczego nie przynosić w kwestii informacji. Żartuję, mówiąc na poważnie, ma za sobą treningi z zespołem i jest do naszej dyspozycji. Podobnie jest z Jose Kante, który też może pojawić się na murawie. Jeden-dwa treningi ma za sobą Ivan Obradović i jest za wcześnie na niego. Nie bierzemy też pod uwagę Marko Vesovicia, który grał we wtorek i jest mocno eksploatowany przez nas, ale i przez drużynę narodową. Nie było potrzeby, by grał w Białymstoku, a zależy nam, by był w jak najlepszej formie. Liczę go do kadry od spotkania z Wisłą Płock - stwierdził trener "Wojskowych". 

- Kwestie finansowe decydowały o pewnych posunięciach i jest jasne, że nie będziemy do końca roku grać co trzy. To sprawiło, że gracze odeszli, kadra nie jest już tak liczna, ale wciąż wystarczająca, jak na nasze potrzeby. Byłbym nieskromny, gdyby patrząc na szatnię Legii mówił teraz, że czegoś nam brakuje. Gdybyśmy grali w europejskich pucharach, ruchów byłoby zapewne mniej, ale z pewnymi rzeczami się już pogodziłem i to czas, w którym trzeba myśleć o teraźniejszości - zauważył.

- Trzeba zakładać różne scenariusze, choć nie można o wszystkim myśleć w czarnych barwach. Wiele jest we mnie optymizmu gdy patrzę na stan posiadania w ofensywie, gdy gramy jednym napastnikiem. Są Niezgoda, Kante i Rosołek. Po kontuzji wraca Kostorz. Dwaj ostatni to młodzi ludzie, którzy czekają na szansę i mogą zaskoczyć, jak było w przypadku Karbownika. Póki nie zabronią nam wychodzić na boisko w „jedenastu”, to nie narzekam, bo wtedy zawsze jest szansa na wygraną. Niezgoda ma swoje perypetie za sobą i jest gotowy, by utrzymać formę i do końca rundy grać regularnie. Podobnie jest z Kante. Optymistycznie podchodzę do tego, jakimi możliwościami dysponujemy stricte w kontekście ataku i nie chciałbym się zamieniać w tej chwili z żadnym innym trenerem Ekstraklasy jeśli chodzi o możliwości w ofensywie - powiedział szkoleniowiec.

- Transfery ocenia się dopiero po czasie i trudno teraz mówić czy za nami świetne czy gorsze okno. Mogę powiedzieć, że jestem zadowolony z kadry. I do końca roku może nastąpić jeszcze jedna zmiana. Być może dołączy do nas pewien gracz, który niekoniecznie będzie napastnikiem. Budując zespół od początku, powoli go kształtując, rozwijając, doprowadziliśmy do sytuacji, w której na każdej pozycji mamy dwóch równorzędnych zawodników. Dzięki takiej rywalizacji, zespół będzie miał możliwość dobrej prezencji na boisku - dodał na koniec Vuković.

Polecamy

Komentarze (277)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.