Ambitny, ale nie chorobliwie
13.03.2001 23:59
- Nie zwalniam trenerów w Legii. Franciszek Smuda mówi bzdury - zapewnia Dariusz Kubicki, jeden z kandydatów na następcę "Franza". Zmiana Franciszka Smudy na Krzysztofa Gawarę nie dała na razie spodziewanych efektów. Gawara przegrał w Lubinie 1:3. Jeśli w środę Zagłębie wygra z Legią po raz trzeci, to w warszawskim zespole dojdzie do kolejnej zmiany szkoleniowca. Wśród kandydatów do objęcia drużyny obok Pawła Janasa i Janusza Wójcika najczęściej wymienia się nazwisko Dariusza Kubickiego.
Były piłkarz reprezentacji Polski, Legii, Aston Villi i Sunderlandu stracił posadę trenera Legii we wrześniu 1999 roku, zaledwie po dwóch miesiącach pracy. Jego następcą został Franciszek Smuda. Zespół dobrze przygotowany do rozgrywek przez Kubickiego aż do końca rundy grał jak z nut. Gorzej było wiosną 2000 r. Smuda tak przygotował drużynę, że lepiej o tym nie przypominać. - To już historia - mówi Kubicki, trener drugiej drużyny Legii. - Cieszę się, że padały głosy, iż dobrze przygotowałem zespół. Teraz nie chcę komentować zwolnienia Smudy. Nie jestem kompetentną osobą. Nie pracowałem razem z nim. Dwie porażki na początek ligi pokazują, że coś jest nie tak. Być może Smuda popełnił błędy w przygotowaniach.
- Jestem zaszczycony, że wymienia się mnie wśród kandydatów do pracy w Legii. Na razie jednak mam swoją pracę i staram się wykonywać ją dobrze. Na inaugurację ligi jako jedyna drużyna z pierwszej szóstki naszej grupy III ligi wygraliśmy swoje spotkanie. Myślę, że chłopcy pokazali, że są dobrze przygotowani do sezonu.
Dzień po zwolnieniu z Legii Smuda w licznych wywiadach płakał, że stracił pracę przez Kubickiego. Nazwał go "chorobliwie ambitnym krwiopijcą, który piłował nogi od krzesła, na którym siedział cesarz Franz...".
- Naprawdę nie mam zielonego pojęcia, o co mu chodziło - mówi Kubicki. - Niech powie konkretnie, co ma na myśli. Jestem człowiekiem ambitnym, ale nie chorobliwie. Nigdy w życiu nie zrobiłem nic, czego musiałbym się wstydzić. Nie mieliśmy ze Smudą żadnego konfliktu. Czułem jednak, że nie darzy mnie sympatią. Ja też za nim nie przepadałem, ale nic po zatym. Tak, jak w każdym zakładzie pracy - jednych darzy się większą sympatią, a innych mniejszą. To jest normalne.
- Nie mam w klubie takich wpływów, żeby zwalniać trenerów. To jest nonsens, kompletna bzdura. Jestem tylko zwykłym pracownikiem klubu, który także może być zwolniony przez członków zarządu.
Kubicki jest cierpliwy. Wierzy, że jeszcze powróci do pracy z pierwszym zespołem Legii. - Prezes Miklas nie wzywał mnie jeszcze do swojego pokoju. Ostatnio nie miałem nawet szansy go spotkać, bo cały czas był w podróży. Praca trenera sprawia mi ogromną satysfakcję. Czuję w sobie mnóstwo energii, którą chciałbym spożytkować w tym zawodzie. Mam nadzieję, że prędzej czy później otrzymam szansę prowadzenia Legii.Autor: Artur Szczepanik
źródło: Super Express
Były piłkarz reprezentacji Polski, Legii, Aston Villi i Sunderlandu stracił posadę trenera Legii we wrześniu 1999 roku, zaledwie po dwóch miesiącach pracy. Jego następcą został Franciszek Smuda. Zespół dobrze przygotowany do rozgrywek przez Kubickiego aż do końca rundy grał jak z nut. Gorzej było wiosną 2000 r. Smuda tak przygotował drużynę, że lepiej o tym nie przypominać. - To już historia - mówi Kubicki, trener drugiej drużyny Legii. - Cieszę się, że padały głosy, iż dobrze przygotowałem zespół. Teraz nie chcę komentować zwolnienia Smudy. Nie jestem kompetentną osobą. Nie pracowałem razem z nim. Dwie porażki na początek ligi pokazują, że coś jest nie tak. Być może Smuda popełnił błędy w przygotowaniach.
- Jestem zaszczycony, że wymienia się mnie wśród kandydatów do pracy w Legii. Na razie jednak mam swoją pracę i staram się wykonywać ją dobrze. Na inaugurację ligi jako jedyna drużyna z pierwszej szóstki naszej grupy III ligi wygraliśmy swoje spotkanie. Myślę, że chłopcy pokazali, że są dobrze przygotowani do sezonu.
Dzień po zwolnieniu z Legii Smuda w licznych wywiadach płakał, że stracił pracę przez Kubickiego. Nazwał go "chorobliwie ambitnym krwiopijcą, który piłował nogi od krzesła, na którym siedział cesarz Franz...".
- Naprawdę nie mam zielonego pojęcia, o co mu chodziło - mówi Kubicki. - Niech powie konkretnie, co ma na myśli. Jestem człowiekiem ambitnym, ale nie chorobliwie. Nigdy w życiu nie zrobiłem nic, czego musiałbym się wstydzić. Nie mieliśmy ze Smudą żadnego konfliktu. Czułem jednak, że nie darzy mnie sympatią. Ja też za nim nie przepadałem, ale nic po zatym. Tak, jak w każdym zakładzie pracy - jednych darzy się większą sympatią, a innych mniejszą. To jest normalne.
- Nie mam w klubie takich wpływów, żeby zwalniać trenerów. To jest nonsens, kompletna bzdura. Jestem tylko zwykłym pracownikiem klubu, który także może być zwolniony przez członków zarządu.
Kubicki jest cierpliwy. Wierzy, że jeszcze powróci do pracy z pierwszym zespołem Legii. - Prezes Miklas nie wzywał mnie jeszcze do swojego pokoju. Ostatnio nie miałem nawet szansy go spotkać, bo cały czas był w podróży. Praca trenera sprawia mi ogromną satysfakcję. Czuję w sobie mnóstwo energii, którą chciałbym spożytkować w tym zawodzie. Mam nadzieję, że prędzej czy później otrzymam szansę prowadzenia Legii.Autor: Artur Szczepanik
źródło: Super Express
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.