Ani Wichniarek, ani Olisadebe
08.11.2005 04:18
Wbrew szumnym zapowiedziom ani <b>Artur Wichniarek</b>, ani <b>Emmanuel Olisadebe</b> nie wzmocnią zespołu warszawskiej Legii.W ubiegłym tygodniu z menedżerem warszawskiej Legii <b>Dariuszem Wdowczykiem</b> rozmawiał przedstawiciel Wichniarka, Andrzej Grajewski. „Grajek” twierdzi, że Legia nie musiałaby płacić ani złotówki obecnemu klubowi piłkarza niemieckiej Herthcie Berlin.
– Kwestie finansowe zostały już w Berlinie dogadane. Ale Legii nie stać chyba na płacenie Wichniarkowi tyle, co Hertha – stwierdził Andrzej Grajewski.
Rozmowy zakończyły się patem. Grajewski mówi, że teraz ruch należy do działaczy Legii. Właściciele stołecznego klubu nie mają jednak zamiaru płacić miliona euro brutto rocznie polskiemu napastnikowi, więc sprawa przejścia Wichniarka do Legii upadła.
Również Emmanuel Olisadebe nie zostanie piłkarzem Legii, mimo że Dariusz Wdowczyk rozmawiał z urodzonym w Nigerii naturalizowanym Polakiem i zachęcał go do powrotu do kraju. Sytuacja „Emsiego” w Panathinaikosie Ateny nie jest do pozazdroszczenia. Wyleczył już kontuzję, zdążył jednak narazić się włoskiemu trenerowi „Koniczynek” Alberto Melasoniemu. Po prostu skrytykował szkoleniowca w jednym z wywiadów. 27-letni napastnik chciałby wystąpić na przyszłorocznym mundialu. Ale żeby tak się stało, musi grać. W Panathinaikosie ciężko mu będzie wrócić do podstawowego składu. Szansa byłaby, gdyby przeszedł do Legii.
– Nie ma takiej możliwości – mówi nam najlepszy przyjaciel Emmanuela w Polsce Jerzy Engel jr. – „Oli” odrzucił ofertę Wisły Kraków, więc dlaczego miałby przyjąć propozycję Legii? Rozmawiałem z nim niedawno. Emmanuel ma zupełnie inne plany. Ma zamiar zmienić klub, ale nie na polski – kończy Engel.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.