Domyślne zdjęcie Legia.Net

Antolović: Legia zarobi na mnie miliony

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

23.06.2010 08:20

(akt. 15.12.2018 23:44)

- W szatni Cibalii koledzy już od kilku miesięcy prosili mnie, bym odszedł. Nie mieli z czego żyć. Cibalia miała wobec nich pół miliona euro długów. Być może gdybym poczekał trafiłbym do Rennes. Polecił mnie tam Christophe Lollichone, obecny trener bramkarzy Chelsea. Kiedyś w Rennes oszlifował talent choćby Petra Cecha, który z Francji zabrał swego trenera do Londynu. Lollichone skontaktował mnie z Rennes i kazał im mnie kupić. Później miałbym trafić do Londynu, tak jak Cech. Nie wiem jednak, na co czekały te kluby, ale w połowie czerwca Cibalia miała na stole tylko konkretną ofertę Legii oraz Dinama Zagrzeb, a także oficjalne pisma o zainteresowaniu z Monaco i Rennes - opowiada na łamach Przeglądu Sportowego o kulisach swojego transferu do Legii bramkarz Marijan Antolović.
Nie wolał pan poczekać kilka dni?

- Nie wiadomo było, czy za chwilę nie wycofa się też Legia. Choć telefony z Francji dzwoniły jednak nawet wtedy, gdy w ostatni piątek jechałem samochodem do Warszawy. Legia musi być zadowolona, że mnie pozyskała. Za jakiś czas zarobi na mnie miliony!

Legia jednak od lat nie osiągnęła niczego w Europie.

- Interesował mnie Dowhań, możliwość rozwoju. Od kilku miesięcy trenuję już boks, to ma jeszcze bardziej wyostrzyć mój refleks i szybkość. U nas w Chorwacji uprawiamy każdy sport, stawia się na wszechstronność. W wieku 15 lat byłem więc kapitanem szkolnego zespołu w siatkówce, który sięgnął po mistrzostwo Chorwacji, a że jestem leworęczny, to przepowiadano mi również karierę w piłce ręcznej. Jeszcze w wieku 17 lat chodziłem na dwa treningi dziennie - na ręczną i futbol!

Będzie miał pan szansę na grę w reprezentacji Chorwacji?

- W ostatnim sezonie pobiłem rekord ligi w całej jej historii - nie puściłem gola przez 551 minut, byłem wybrany do jedenastki sezonu. Od Slavena Bilicia miałem dostać powołanie już na czerwcowe mecze. Otrzymali je jeszcze starsi bramkarze. W Chorwacji ludzie na razie są rozczarowani tym, że wybrałem Legię. Myślą Polak, widzą Rosjanina. Pamiętają, że 20 lat temu Polacy przyjeżdżali do Chorwacji na handel. Nie rozumieją jednak, że to Chorwacja stoi w miejscu, a w Polsce kwitnie kapitalizm.

Rozmawiali: Przemysław Zych i Tomasz Zieliński

Zapis całej rozmowy dostępny jest w dzisiejszym wydaniu Przeglądu Sportowego oraz na sports.pl.

Polecamy

Komentarze (45)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.