Ariel Borysiuk: Dziennikarze ciągle o mnie pytali
24.04.2008 22:35
- Wisła będzie bardzo zmotywowana. Po porażce z nami w Pucharze Ekstraklasy byli zszokowani - mówi <b>Ariel Borysiuk</B>, najmłodszy strzelec bramki w historii warszawskiego klubu. Nikt nie miał takiego wejścia i tak nie zamieszał w hierarchii graczy w stołecznym klubie. Strzelając gola Odrze Wodzisław, piłkarz Borysiuk miał zaledwie 16 lat i 265 dni (dziś ma 271) - najmniej w historii Legii, był drugi w historii ligi, zaraz po <b>Włodzimierzu Lubańskim</B>. W półfinale Pucharu Ekstraklasy pokonał i wyeliminował już Wisłę.
Ale w niedzielę przy Łazienkowskiej (godz. 17) to będzie inne spotkanie. Choć Wisła jest już pewnym mistrzem Polski, to nie podaruje zniewagi. Dla Legii to bardzo ważny mecz, bo walczy o premiowane grą w europejskich pucharach wicemistrzostwo. Wiele wskazuje na to, że kończący dopiero w lipcu 17 lat Borysiuk może liczyć na występ od pierwszej minuty.
Trochę szumu narobiłeś tym swoim golem
- No, tak. Trochę szumu faktycznie było. Nawet za dużo. Z jednej strony było to bardzo miłe, a z drugiej - dziennikarze ciągle mnie o to pytali. Czasami miałem dość. Fajnie, że tak się stało. A teraz dobrze, że mogę skupić się na kolejnych spotkaniach.
Jesteś przygotowany do gry z seniorami? Nie ma zmęczenia sezonem?
- Trochę już ma się w nogach, ale na tych kilka meczów jeszcze trzeba się skoncentrować. Zwłaszcza w sytuacji, jaka się wytworzyła. Do tej pory grałem w rozgrywkach juniorskich czy Młodej Ekstraklasie. Różnica w stosunku do piłki seniorskiej to przepaść. Czasem na boisku zdarzy się kontakt z jakimś graczem o parametrach jak szafa. Ale bez przesady - radzę sobie.
Liczysz, że zagrasz w niedzielę z Wisłą od pierwszej minuty?
- Liczę. Będę robił wszystko, by trener mnie wstawił do składu. Mecz z Wisłą w lidze to najważniejszy, w jakim mógłbym zagrać do tej pory. Prawdziwy polski klasyk.
Twój premierowy gol - przeciwko Odrze Wodzisław - poprzedził trafienie Aleksandara Vukovicia. Wyjątkowo się ułożyło, bo macie wyjątkowo dobre relacje.
- Po meczu wszyscy żartowali, że ojciec z synem zapewnili Legii zwycięstwo. Mówiłem już o tym, jak poznałem "Vuko", kiedy Legia miała zgrupowanie w mojej rodzinnej Białej Podlaskiej, a ja nawet nie byłem jeszcze juniorem.
W Białej Podlaskiej cieszą się z twoich sukcesów?
- Bardzo. Dzwonią do mnie, gratulują. Tym lepiej, że wszyscy tam żyją Legią.
W Warszawie mieszkasz razem z niewiele starszym Maciejem Rybusem. Do niedawna prawie nikt o was nie słyszał. A teraz mieszka sobie razem dwóch graczy pierwszego składu.
- Szybko to się potoczyło. Mieszkamy od września.
To może podstawowy zawodnik powinien poprosić klub o podniesienie standardu i własne mieszkanie?
- Bez przesady. Jestem jeszcze za młody, żeby samemu mieszkać. Dobrze jest, jak jest. A Maciek też sobie dobrze radzi.
Zaczęliście znakomicie. Jak jednak zapatrujecie się na doniesienia, że Legia latem kupi kilku doświadczonych zawodników. Możecie znowu trafić do rezerw. A taki krok w tył nikomu jeszcze dobrze nie zrobił.
- Konkurencja zawsze podnosi poziom. My, którzy już jesteśmy w klubie, wcale nie stoimy na straconej pozycji. Powalczymy o to, by zostać w składzie.
Trener Urban próbuje cię zarówno jako pomocnika defensywnego, jak i ustawionego tuż za napastnikami. Jakim właściwie piłkarzem jest Ariel Borysiuk?
- Zanim przyszedłem do Legii, to w rozgrywkach juniorów grałem w ataku. Było parę sukcesów, trochę strzeliłem bramek. W Legii faktycznie zacząłem jako pomocnik defensywny. Natomiast wydaje mi się, że pozycja ofensywnego pomocnika nadaje się dla mnie najlepiej.
Strzelisz Wiśle gola w niedzielę?
- Oczywiście bardzo bym chciał. Zdaję sobie jednak sprawę, że Wisła będzie bardzo zmotywowana. Po porażce z nami w Pucharze Ekstraklasy byli zszokowani. Oczywiście przede wszystkim dlatego, że zagraliśmy drużyną opartą na młodych zawodnikach. I tej porażki się nie spodziewali.
Jesteś najmłodszym strzelcem w historii Legii. Ale także i tym, który jako jeden z nielicznych tak szybko opuścił boisko. W meczu z Lechią Gdańsk w ćwierćfinale Pucharu Polski już w 2. minucie.
- Na szczęście to było tylko stłuczenie. Zresztą zdarzyło się po moim błędzie. Dostałem nauczkę, że trzeba czasem powściągnąć emocje, zmniejszyć agresywność. Trzeba umieć odpuścić.
Rozmawiał: Maciej Weber
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.