News: Arkadiusz Klimek: Metalurgs to nie są kelnerzy

Arkadiusz Klimek: Metalurgs to nie są kelnerzy

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

14.07.2012 19:50

(akt. 11.12.2018 05:00)

O rywalu z Lipawy wiadomo jak na razie mało. Chcąc powiększyć wiedzę zadzwoniliśmy do Arkadiusza Klimka, który spędził w łotewskiej ekipie pół roku. - Metalurgs poradziłby sobie w Ekstraklasie, pewnie uplasowałby się w środku tabeli. Na pewno nie położą się przed Legią, a zostawią na boisku wiele serca - twierdzi były gracz Zagłębia Lubin, Jezioraka Iława czy litewskiego FBK Kowno. Zapraszamy do lektury zapisu rozmowy z byłym napastnikiem naszego rywala w eliminacjach do Ligi Europy.

fot. FotoPyK

Arkadiusz Klimek trafił do Metalurga na początku 2008 roku. Wychowanek Unii Susz występował tam przez pół roku i rozegrał 10 spotkań, w których zanotował jedno trafienie. W czasie swojej kariery występował także w Stomilu Olsztyn, Zagłębiu Lubin, Panionosie Ateny, Wiśle Płock, szkockim Heart, czy litwskim FBK Kowno, z którym zdobył puchar i mistrzostwo kraju. Klimek zakończył karierę w 2010 roku.


Jak wspomina pan Metalurgs Lipawa?


- Biorąc pod uwagę całokształ, to moje wspomnienia są pozytywne. W 2008 roku drużynie wybitnie nie szło. Odpadliśmy ze wszystkiego co było możliwe. Jesienią zakończyliśmy grę w Pucharze UEFA, a także szybko wylecieliśmy z rozgrywek nadbałtyckich, w których udział brały ekipy z Łotwy, Litwy i Estonii. W lidze zajęliśmy tylko czwartą pozycję. Było miło, ale dla zespołu nie były to dobre wyniki. Zarząd nie był zadowolony, gdyż dla szefostwa liczyło się jedynie mistrzostwo. Prezes pozbył się latem zawodników, którzy przyszli zimą, więc także mnie.


W tej drużynie, która już w czwartek zmierzy się z Legią jest jeszcze jakiś pana kolega?


- Tak. Bodajże trzech czy czterech chłopaków kopało piłkę razem ze mną. Na ostatni mecz Polski z Łotwą powołani byli obrońca Oskars Klava oraz napastnik Vladimirs Kamess. Tak jak wspomniałem są jeszcze inni, ale niestety nie pamiętam ich nazwisk.


Nie można powiedzieć, że na Łotwie grają kelnerzy jak w San Marino, ale czy można spodziewać się gładkiej wygranej polskiego zespołu?


- W Metalurgu gra kilku reprezentantów kraju. Na pewno nie są to kelnerzy. Wszyscy w tym zespole utrzymują się z gry w piłkę. Nasz futbol ma ostatnio troszkę kłopotów, ale nie ukrywajmy, że Legia powinna sobie poradzić z takim rywalem. Podopieczni Jana Urbana nie mogą jednak zlekceważyć rywali, szkoleniowiec nie może też zagrać drugim składem.


Poziom ligi na Łotwie jest słabszy niż w Polsce? Deniss Rakels, król strzelców tamtych rozgrywek - zresztą w barwach Metalurga - wielkiej kariery w Polsce nie zrobił.


- Nie jest to znacznie słabsza liga, ale słabsza. Przytoczyłbym tu przykład Artioma Rudniewa, który wtedy występował w FC Daugava i niczym się nie wyróżniał. Wszyscy za to wiemy jak wyglądała jego kariera w Polsce. Występowałem również na Litwie i mogę porównać ją z Łotwą. W Virslidze można zobaczyć lepszy futbol niż w kraju, z którym graniczymy. To wyrównany rozgrywki, w których o zwycięstwo zawsze bije się kilka ekip ze Skonto Ryga, Metalurgiem i Daugavą na czele. Drużyna z Lipawy pewnie spokojnie uplasowała się w środku tabeli naszej Ekstraklasy.


Jak wyglądają finanse klubów na Łotwie. Budżety tamtych zespołów można porównywać do polskich ekip?


- Myślę, że czołowe ekipy na Łotwie dysponują 20-30 procentami tego co ma Legia. Nie ma tam wielkich pieniędzy. Każdy piłkarz z Virsligi pragnie wyjazdu do Rosji. To takie okno wystawowe dla bogatszych klubów ze wschodu. Wszyscy ci zawodnicy zdają sobie sprawę, że godziwe pieniądze da się zarobić tylko w Rosji.


Metalurg to mądrze zarządzany klub?


- Właścicielem jest koncern produkujący metale. To stabilny klub, w którym nie ma zaległości. Szefostwo stawia za każdym razem jeden warunek - grę o najwyższe cele. Na pewno nikt nie podda się tam na dźwięk "Legia Warszawa". Piłkarze zostawią na boisku wiele serca, bo nawet jeśli odpadną po walce, to prezes będzie zadowolony.


Jakim miastem do życia jest Lipawa?


- To mała, ale sympatyczna miejscowość nad Bałtykiem. Można powiedzieć, że to taki łotewski kurort. Na pewno nie ma tam nic wielkiego do zobaczenia, latem jest jednak bardzo przyjemnie. Stadion jest położony nad samym morzem, do którego jest około 20 metrów od obiektu.


Media porównują ten stadion do obiektu Vetry Wilno...


- Trudno powiedzieć czy podobne zajścia mogłyby tam mieć miejsce. Obiekt został ostatnio zmodernizowany i wyposażony chociażby w nową bieżnię tartanową. Sądzę, że Łotysze nauczeni doświadczeniem z Litwy nie dopuszczą do takich sytuacji. Myślę, że stadion jest tak zrobiony, że wszystkim da się zapewnić bezpieczeństwo.


Zdjęcia kibiców rywali, które dotarły do Polski są mylne czy taka jest prawda (młyn składający się z około 10 osób - przyp. red.)?


- Ciężko stwierdzić, że to są kibice. Lepiej nazwać ich widzami. Na pewno nie można ich porównywać do Polskich fanów. Może znajdzie się kilka dopingujących osób, ale myślę, że jakby z Warszawy wybrało się tylko kilkadziesiąt osób, to i tak spokojnie byliby głośniejsi od gospodarzy.

Polecamy

Komentarze (21)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.