Arkadiusz Malarz: Mam naturę wojownika
05.02.2015 08:24
fot. Mateusz Kostrzewa / legia.com
- Gdy założył pan koszulkę Legii, czuł się pan przebrany, czy raczej dobrze, jak we własnej skórze?
- Na pewno nie czułem się w niej obco. Gdy kluby się dogadały, dotarło do mnie, że zaczyna się kolejny etap w moim życiu. Wiem, że są ludzie, którzy twierdzą, że przychodzę tu odcinać kupony, posiedzę na rezerwie zadowolony głównie z tego, że wróciłem do Warszawy. Może więc niektórych zaskoczę, innych rozczaruję, ale podkreślam, że na pewno nie zadowolę się oglądaniem meczów z ławki. Mam naturę wojownika, w każdym klubie musiałem udowadniać swoje umiejętności. To jeszcze bardziej nakręca mnie do działania. Szanuję Dušana, jednak przyszedłem do Legii powalczyć z nim o miejsce w składzie. Będę robił wszystko, by przed każdą kolejką trener Henning Berg miał ból głowy, na kogo postawić.
- Jakie aspekty były najważniejsze podczas podejmowania decyzji?
- W ogóle nie brałem pod uwagę zarobków. Miałem poczucie, że to niesamowite, że Legia w ogóle się po mnie zgłosiła. Przecież po powrocie do Polski rok występowałem w pierwszej lidze. Pół sezonu spędziłem w ekstraklasie i już pojawiła się taka oferta. Bardzo mocno przemyślałem tę decyzję. Uznałem, że chcę zaistnieć.
- Liczy pan, że latem Dusan Kuciak odejdzie z klubu?
- Mówię naprawdę szczerze, że nawet przez chwilę się nad tym nie zastanawiałem. To nie moja sprawa. Ja muszę pracować, nie zaprzątam sobie głowy tym, co się wydarzy za pół roku. Chcę robić wszystko, bym mógł bez problemu spojrzeć w lustro przekonany, że nie mogłem zrobić więcej.
Więcej do przeczytania w na stronach internetowych Przegladu Sportowego lub w jego wydaniu drukowanym.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.