Domyślne zdjęcie Legia.Net

Artur Boruc: Czas uczy pokory

Redakcja

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna

11.05.2007 07:27

(akt. 23.12.2018 07:05)

Celtic już dawno zapewnił sobie mistrzostwo Szkocji, a jego bramkarz <b>Artur Boruc</b> wciąż nie schodzi z pierwszych stron gazet. Tym razem biegał przed kibicami Glasgow Rangers z flagą z napisem: "Celtic mistrzem 2007. - To było spontaniczne, nie planowałem tego. Zawsze jestem sobą. Okazuję uczucia. Kibicuję Legii Warszawa, gram dla Celticu. Nigdy nie pójdę do klubu, którego nie lubię. Za żadne pieniądze - mówi <b>Artur Boruc</b>
Tym razem biegał pan przed kibicami Glasgow Rangers z flagą z napisem: "Celtic mistrzem 2007. Na fanów na Ibrox Park działało to jak płachta na byka. Federacja chce pana ukarać za prowokowanie. - Nie był to z mojej strony żaden gest Kozakiewicza. Nie planowałem tego. Któryś z naszych kibiców rzucił mi z trybun tę flagę. Flagi się nie wyrzuca. To było absolutnie spontaniczne zachowanie. Ja nigdy nie kalkuluję, cieszyłem się z tego mistrzostwa i tyle. - Szkocka prasa brukowa powołując się na policyjne źródła twierdzi, że dla własnego bezpieczeństwa lepiej by było gdyby opuścił pan Glasgow. - Mam w nosie to co o mnie piszą i mówią. Robię swoje, staram się jak najlepiej grać w piłkę. Utożsamiam się z klubem w którym występuję. Co w tym dziwnego? - Glasgow jest podzielone na protestantów i katolików. Może akurat w tym miejscu wygodniej byłoby nie stawać się sztandarową postacią jednej ze stron... - Może i tak, ale nie mam zamiaru udawać kogoś innego niż jestem. Okazuję uczucia. Kibicuję Legii Warszawa, gram dla Celticu. Nigdy nie pójdę do klubu, którego nie lubię. Za żadne pieniądze. - Figo przechodził z Barcelony do Realu, Vieri z Interu do Milanu, Dziekanowski z Widzewa do Legii. Piłkarze z reguły nie dbają o nazwę klubu, ale o to jakie mają w danym miejscu warunki do gry. - Tyle, że ja nie jestem Figo, Vieri ani Dziekanowski. Nazywam się Artur Boruc. - Gdyby miał pan do wyboru zagrać z Glasgow Rangers albo zmienić zawód? - Bez wahania zmieniłbym zawód. Trudno, nie muszę przecież być piłkarzem. Zostałbym trenerem, albo poszedł do normalnej pracy aby utrzymać rodzinę. - Jakiej normalnej pracy? - Choćby fizycznej. Miliony ludzi haruje od rana do wieczora. Ja też bym dał radę, nie zawsze w życiu mi się przelewało. Twardo stąpam po ziemi. Wiem, że do luksusu nie można się przyzwyczajać. - Mówi to pan w momencie, kiedy idzie w górę, robi karierę, gra w Lidze Mistrzów. Teraz jest pan skromny, a wielu było takich, którzy twierdzili, że w czasach gry w Legii odbiła panu sodówka... - Czas nas uczy pokory. Rzeczywiście delikatnie sodówka odbiła mi w Warszawie. W momencie kiedy przyszedłem do Legii poczułem się mocny. Trochę mnie to zmanierowało. Może ludzie odbierali moje zachowanie jako aroganckie. - Ale wcale pan taki nie jest... - Pewnie, że nie. Wystarczy do mnie podejść i porozmawiać. Z każdym pogadam, bo ja bardzo lubię ludzi. - Z wyjątkiem dziennikarzy? - Czy ja wiem? Was też lubię, przecież jesteście czwartą władzą. Was po prostu nie wolno nie lubić.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.