Artur Boruc: Może kiedyś wrócę do Legii
07.09.2010 08:26
fot. AS Info
Dzwoni pan jeszcze czasami do Krzysztofa Dowhania?
- Owszem. Trener bramkarzy Legii mnie ukształtował, jemu zawdzięczam najwięcej. Wcześniej przez dwa lata bardzo dobrze współpracowało mi się z Jackiem Kazimierskim. Choć nie robię tego po feralnych kiksach, jai mi sie zdarzały. O takie rzeczy nie muszę pytać, bo sam znam dobrze odpowiedź. Zdarzały mi się słabsze występy, ale wierzę, że to, co najgorsze, już za mną.
Zmienił Pan klub, ale na razie jednak broni Frey, choć w sparingach podobno pan był lepszy.
- Jeżeli nawet tak było, to się nie gorączkuję. Rozumiem, że Frey w tym klubie ma uprzywilejowaną pozycję. Zapracował sobie na to i trudno sobie wyobrazić sytuację, że przychodzi nowy bramkarz do klubu i na dzień dobry wygryza go ze składu. Gdybym został w Celtiku, to nowemu bramkarzowi też trudno byłoby od razy wskoczyć do jedenastki. Inna sprawa, że źle się czuję w roli rezerwowego. Można powiedzieć, że nie mam doświadczenia w siedzeniu na ławce. Dałem sobie czas na wywalczenie bluzy numer 1, choć w sensie dosłownym na pewno tego nie uczynię, bo ja mam numer 84.
A z Polski nie było ofert transferowych, nikt nie dzwonił? Ostatnio Polonia Warszawa była w stanie zatrudnić Smolarka...
- Nikt nie dzwonił, ale ja się do Polski na razie nie wybieram. Może kiedyś wrócę, na ostatnie lata kariery. Do Legii, o ile mnie jeszcze będzie chciała. Tymczasem chcę jeszcze coś zrobić w Europie.
Zapis całej rozmowy z Arturem Borucem można przeczytać w dzisiejszym wydaniu Przeglądu Sportowego.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.