Domyślne zdjęcie Legia.Net

Artur Boruc: Nie wiem co się stało

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

16.10.2008 09:31

(akt. 18.12.2018 20:35)

- Wiem, że zawaliłem bramkę. Co się stało? Zwykły przypadek. Myślałem, że ktoś wybije tę piłkę, ale tak się nie stało. Ta odbiła mi się od buta i straciłem nad nią kontrolę. Wiele takich sytuacji zdarza się w piłce nożnej, szkoda, że akurat mnie przytrafiła się dzisiaj i to w tak ważnym dla nas meczu. Mogliśmy wyjechać ze Słowacji w zupełnie innym nastroju i z zupełnie innym dorobkiem punktowym. Jednak cóż, stało się tak.jak się stało. Takie jest życie - opowiada były bramkarz Legii, golkiper reprezentacji Polski <b>Artur Boruc</b> o pechowej sytuacji z wczorajszego meczu w Bratysławie.
Grał pan już kiedyś w takim spotkaniu? - Zdarzyło się kiedyś, pewnie nawet kilka razy. Co się stało w tej feralnej minucie? - Nie wiem. Wydarzenia na boisku toczą się bardzo szybko. Na pewno przez chwilę się zawahałem i stało się nieszczęście. Bardzo mi z tego powodu przykro. Jednak życie toczy się dalej. Zostało nam jeszcze kilka meczów, w których będziemy starali się odrobić to, co straciliśmy na Słowacji. Schodził pan w skupieniu, nerwowo szukał wejścia do szatni. Co się myśli w takich momentach? - Niewiele przychodzi do głowy, poza kilkoma smutnymi rzeczami. Nic konkretnego sobie nie myślałem. Co sprawiło, że przytrafiła się panu tak niefortunna interwencja? - Zwykły przypadek. Myślałem, że ktoś wybije tę piłkę, ale tak się nie stało. Ta odbiła mi się od buta i straciłem nad nią kontrolę. Wiele takich sytuacji zdarza się w piłce nożnej, szkoda, że akurat mnie przytrafiła się dzisiaj i to w tak ważnym dla nas meczu. Mogliśmy wyjechać stąd w zupełnie innym nastroju i z zupełnie innym dorobkiem punktowym. Jednak cóż, stało się tak jak się stało. Takie jest życie. Przy drugim golu mógł pan zrobić coś więcej? - Nie. Druga bramka była konsekwencją szoku, jaki przeżyliśmy po stracie tego pierwszego. Co koledzy i trener mówili panu w szatni? - Zachowali się bardzo w porządku. Jednak nic w tym dziwnego, bo przecież wygrywamy i przegrywamy wspólnie. Jednego możecie być pewni - z tego, co się stało na boisku, nikt nie był zadowolony. Obawia się pan o to, że straci miejsce w bramce reprezentacji Polski? - Nie wiem. Naprawdę nie potrafię teraz odpowiedzieć na to pytanie. Do tego momentu graliście nieźle, kontrolowaliście sytuację na boisku... - Tym bardziej żal. Pewnie, że nie zasłużyliśmy na porażkę, a przyjechaliśmy tu z nastawieniem wywiezienia trzech punktów. Remis to było wszystko, na co mogli liczyć Słowacy w tym meczu. A wygrali. Mogliście mieć spokojną zimę, być na pierwszym miejscu w grupie, a tak na wiosnę znowu czeka nas nerwówka. - Czy nerwówka? Nie sądzę. Niezależnie od wyniku tego spotkania i tak każde kolejne chcielibyśmy wygrać, zdobywać w nich punkty. Nadal wszystko zależy od nas. Rozmawiał: Adam Dawidziuk

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.