Artur Boruc: Nie wiem co się stało
16.10.2008 09:31
- Wiem, że zawaliłem bramkę. Co się stało? Zwykły przypadek. Myślałem, że ktoś wybije tę piłkę, ale tak się nie stało. Ta odbiła mi się od buta i straciłem nad nią kontrolę. Wiele takich sytuacji zdarza się w piłce nożnej, szkoda, że akurat mnie przytrafiła się dzisiaj i to w tak ważnym dla nas meczu. Mogliśmy wyjechać ze Słowacji w zupełnie innym nastroju i z zupełnie innym dorobkiem punktowym. Jednak cóż, stało się tak.jak się stało. Takie jest życie - opowiada były bramkarz Legii, golkiper reprezentacji Polski <b>Artur Boruc</b> o pechowej sytuacji z wczorajszego meczu w Bratysławie.
Grał pan już kiedyś w takim spotkaniu?
- Zdarzyło się kiedyś, pewnie nawet kilka razy.
Co się stało w tej feralnej minucie?
- Nie wiem. Wydarzenia na boisku toczą się bardzo szybko. Na pewno przez chwilę się zawahałem i stało się nieszczęście. Bardzo mi z tego powodu przykro. Jednak życie toczy się dalej. Zostało nam jeszcze kilka meczów, w których będziemy starali się odrobić to, co straciliśmy na Słowacji.
Schodził pan w skupieniu, nerwowo szukał wejścia do szatni. Co się myśli w takich momentach?
- Niewiele przychodzi do głowy, poza kilkoma smutnymi rzeczami. Nic konkretnego sobie nie myślałem.
Co sprawiło, że przytrafiła się panu tak niefortunna interwencja?
- Zwykły przypadek. Myślałem, że ktoś wybije tę piłkę, ale tak się nie stało. Ta odbiła mi się od buta i straciłem nad nią kontrolę. Wiele takich sytuacji zdarza się w piłce nożnej, szkoda, że akurat mnie przytrafiła się dzisiaj i to w tak ważnym dla nas meczu. Mogliśmy wyjechać stąd w zupełnie innym nastroju i z zupełnie innym dorobkiem punktowym. Jednak cóż, stało się tak jak się stało. Takie jest życie.
Przy drugim golu mógł pan zrobić coś więcej?
- Nie. Druga bramka była konsekwencją szoku, jaki przeżyliśmy po stracie tego pierwszego.
Co koledzy i trener mówili panu w szatni?
- Zachowali się bardzo w porządku. Jednak nic w tym dziwnego, bo przecież wygrywamy i przegrywamy wspólnie. Jednego możecie być pewni - z tego, co się stało na boisku, nikt nie był zadowolony.
Obawia się pan o to, że straci miejsce w bramce reprezentacji Polski?
- Nie wiem. Naprawdę nie potrafię teraz odpowiedzieć na to pytanie.
Do tego momentu graliście nieźle, kontrolowaliście sytuację na boisku...
- Tym bardziej żal. Pewnie, że nie zasłużyliśmy na porażkę, a przyjechaliśmy tu z nastawieniem wywiezienia trzech punktów. Remis to było wszystko, na co mogli liczyć Słowacy w tym meczu. A wygrali.
Mogliście mieć spokojną zimę, być na pierwszym miejscu w grupie, a tak na wiosnę znowu czeka nas nerwówka.
- Czy nerwówka? Nie sądzę. Niezależnie od wyniku tego spotkania i tak każde kolejne chcielibyśmy wygrać, zdobywać w nich punkty. Nadal wszystko zależy od nas.
Rozmawiał: Adam Dawidziuk
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.